Refleksje uczestników

Podczas pracy nad projektem Dzień Otwarty 'Nowa Nadzieja' odpowiadaliśmy mediom na wiele pytań, pojawiały się też osobiste refleksje. Poniżej przedstawiamy wszystkie zachowane treści:


Kto został inicjatorem przedsięwzięcia i jak wy zostaliście w to wciągnięci?

Basia Krzyżanowska: Co roku cała szkoła zajmuje się przygotowaniem drzwi otwartych, ale jedna klasa czuwa nad całą organizacją. W tym roku
to zadanie przypadło klasie 1E – matematyczno–fizyczno–informatycznej. Wszystko było już ustalone i przygotowane, ale niestety pandemia pokrzyżowała nasze plany. Tak czy siak, nazwa profilu zobowiązuje, prawda? Nasze wspaniałe
mat-fiz-infy wpadły na pomysł przeniesienia drzwi otwartych do Minecrafta.

W grze pracowała grupa piętnastu osób - niektórzy spędzali tam długie godziny i zarywali noce po to, by tylko dokończyć konkretny etap budowy.
Nad naszymi pracami czuwało czujne oko nauczycieli - pani profesor Sylwii Kosowicz oraz panów profesorów Krzysztofa Henniga i Mirosława Nowaka. Działaniom przewodniczyli nasi koledzy, którzy skrypty i wszelkiego rodzaju komendy mają w małym paluszku, opanowane do perfekcji - Maciej Szalaty, Antoni Radkiewicz i Maciej Gertner.

Ja co prawda nie mogę się pochwalić niesamowitymi umiejętnościami w przedmiotach ścisłych – chodzę do klasy o profilu lingwistyczny–społecznym – ale po kilku dniach odezwali się do mnie nasi drodzy informatycy. Poprosili o pomoc w tworzeniu szkoły w świecie sześcianów. Brakowało im rąk do pracy, więc zostałam wciągnięta w cały projekt szybciej, niż zdążyłam zorientować się, co w ogóle się stało.

Antoni Radkiewicz: Całe przedsięwzięcie stacjonarnych Drzwi Otwartych było planowane już od stycznia, lecz przez obecną sytuację na świecie
nie mogliśmy ich zrealizować. Klasa 1Eg była wyznaczona od początku roku szkolnego wyznaczona do realizacji Drzwi Otwartych. W połowie kwietnia w
 głowie prof. Kosowicz zakiełkował pomysł E - Drzwi Otwartych - od tego momentu zaczęliśmy pracować nad tym projektem. Pierwszym pomysłem było stworzenie serwera Discord do rozmów między chętnymi uczniami i ich rodzicami a uczniami IV LO oraz nauczycielami. Podczas początkowej fazy prac, pojawiła się idea odtworzenia szkoły w Minecrafcie. Przez ten czas wiele osób pomagało nam przy budowaniu szkoły i okolicy w Minecrafcie.


Jak wyglądały prace nad projektem, jaka była wasza rola?

Basia Krzyżanowska: Do tytułu speca od komputerów co prawda mi daleko, ale klocuszki w Minecrafcie układać jako tako umiem. Niestety, to byłoby na tyle, jeśli chodzi o moje informatyczne zdolności. Pod tym względem odstaję od swoich ściśle uzdolnionych kolegów, zostałam więc specem od spraw najłatwiejszych! Meblowanie sal, budynków, stawianie ścian, łatanie dziur, utworzenie toalet i dróg – w tych sferach miałam okazję się wykazać. Tworzenie bardziej skomplikowanych mechanizmów przypadło zatem lepiej zorientowanym „informatykom”.

Antoni Radkiewicz: Nie mogę o sobie powiedzieć, że znam się na grach komputerowych. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie grałem w Minecrafta. Starałem się pomóc moim kolegom tak jak umiałem, ale bardziej zajmowałem się tworzeniem kanałów na Discordzie, które umożliwiały nam komunikację, załatwianiem spraw u dyrekcji i nauczycieli oraz koordynowaniem i poszukiwaniem osób chętnych do pomocy oraz promowaniem naszego wydarzenia w mediach.

Basia Krzyżanowska: Antek mówi nieśmiało o swoich zasługach, ale trzeba koniecznie dodać, że to on był naszym “numerem alarmowym”.
Był pod telefonem dosłownie cały czas, gotów by odebrać i pomóc, gdy dzwoniliśmy do niego “z płaczem”, że coś nie działa, albo że nie umiemy sobie
z czymś poradzić. Miał na głowie mnóstwo zadań, czasami ludzie “walili do niego drzwiami i oknami”, a chłopak nawet na chwilę nie stracił cierpliwości i na nikogo nie ryknął, mimo, że naprawdę zawracaliśmy mu głowę, bezustannie.

Maciej Szalaty: Ja zająłem się założeniem serwera w Minecrafcie, na którym wszyscy budowaliśmy naszą szkołę. Później, jeszcze w małej grupie, zaczęliśmy stawiać pierwsze ściany, co od razu okazało się problemem - tak naprawdę początkowo podeszliśmy do projektu zupełnie bez planu. Moment przełomowy nadszedł gdy - dzięki uprzejmości Pani Dyrektor i naszego wychowawcy - otrzymaliśmy plany szkoły. Wtedy, podczas chyba pierwszej spędzonej w Minecrafcie nocy, mój kolega zauważył, że możemy pomóc sobie w wyskalowaniu szkoły, mierząc odległości między oknami. Od tamtej pory praca szła zdecydowanie sprawniej i przyjemniej. Wpadaliśmy cały czas na nowe pomysły. Nie zabrakło jednak dalszych trudności. Musieliśmy nauczyć się elementów programowania i obsługi nowych narzędzi.

Tomasz Wiśniewski: Sporo czasu zajęło nam dekorowanie pomieszczeń i tworzenie wielkich pixelartów, umożliwiających wstawianie plakatów. Możliwości Minecrafta są ogromne - gdy czegoś nie można przedstawić jako kolorowe główki innych graczy czy jako wbudowanych bloków gry, zawsze jesteśmy w stanie stworzyć własne rysunki. Operowaniu na tak ogromnych powierzchniach (by zachować szczegóły) pomaga bardzo dobra znajomość dodatkowych narzędzi, które ułatwiają rzemieślniczą pracę.

Jakub Buler: Zająłem się dekoracją wnętrza szkoły i sal, w naszej szkole, gdzie nie gdzie, znajduje się jakaś roślinka, którą warto by było dodać do naszej wirtualnej szkoły. Ustawienie ławek, krzeseł, odpowiednie oświetlenie - w tych sprawach również mogłem pomóc. W budowaniu kamienic również dorzuciłem swoje trzy grosze. Kilka lat temu miałem przyjemność uczestniczyć w podobnym, lecz o wiele mniejszym, projekcie i przypomnienie sobie niektórych elementów programowania oraz komend było czymś cudownym. Nagranie oraz zmontowanie filmiku oprowadzającego po szkole nie było czymś najłatwiejszym, jednakże od niedawna troszkę się tym interesuję i myślę, że jest to moje małe hobby.


Co było najtrudniejsze?

Antoni Radkiewicz: Według mnie najtrudniejsze okazało się zapewnienie wszystkim chętnym bezpieczeństwa, zarówno na Discordzie jak i w Minecrafcie.

Maciej Szalaty: Jak na razie największą trudność sprawiło mi stworzenie map, chociaż zobaczymy jak trudne okaże się zajmowanie gośćmi w sobotę.

Basia Krzyżanowska: Jak dla mnie – nauczenie się wielu komend w Minecrafcie, w ogóle opanowanie go w jakimś większym stopniu. Dotychczas jedyna moja wiedza o tej grze sprowadzała się do przyswojenia wiadomości, że składa się on z sześcianów. Coś tam kiedyś budowałam, hodowałam świnki i krówki, ale nigdy nie sądziłam, że kiedyś wezmę udział w tak wielkim i czasochłonnym projekcie.

Tomasz Wiśniewski: Dużym wyzwaniem było odpowiednie planowanie. Wraz z tworzeniem kolejnych budowli potrzebowaliśmy wielu rozmów, by całość dobrze się komponowała a jednocześnie byśmy nie wchodzili sobie nawzajem w drogę. Dzięki rozszerzeniom serwera byliśmy w stanie przesuwać i modyfikować budowle, a nawet od razu zapobiegać błędom.

Wiele godzin na kanałach głosowych pozwoliło też lepiej nam się poznać. Wyzwaniem było też łączenie prac w Minecrafcie z innymi obowiązkami. Zawsze kusiło mnie, by coś dobudować, dodać nowe skrypty czy popracować nad dekoracjami. Świetnie się bawiłem. Mimo to, zakończenie drzwi otwartych nie sprawi, że zakończymy pracę nad projektem. Chcielibyśmy kontynuować pracę nad mapą.

Jakub Buler: Moim zdaniem stworzenie całej mapy z wszystkimi drobiazgami, dodaniu od siebie różnych atrakcji i zapanowania nad wszystkimi osobami, które uczestniczyły w e-drzwiach otwartych nie należy do najłatwiejszych zadań, dlatego jestem dumny z moich kolegów i koleżanek, że wszystko poszło według naszego planu. Moim najtrudniejszym zadaniem było stworzenie filmiku. Nagranie wszystkich pomieszczeń, wykonanie odpowiednich przejść, obróbka dźwięku, wideo, wszystkie poprawki zajęły ładnych kilkanaście godzin. Mimo, że nie jestem zaawansowanym montażystą, to jestem dumny z tego co stworzyłem, choć popełniłem parę błędów, które w przyszłości postaram się zniwelować.


Co chcieliście osiągnąć i czy jesteście zadowoleni z efektu?

Antoni Radkiewicz: Początkowo chcieliśmy chociaż w minimalnym stopniu umożliwić ósmoklasistom zapoznanie ze szkołą. Im dłużej jednak pracowaliśmy, tym bardziej zaczęliśmy zdawać sobie sprawę z tego, że to będzie większy projekt. Ostateczny efekt przerósł nasze oczekiwania i jesteśmy dumni z naszego dzieła! Mimo wszystko, najbardziej cieszymy się, że w tych ciężkich czasach mogliśmy wesprzeć naszych młodszych kolegów i koleżanki i pokazać im naszą szkołę w ciekawy i przystępny sposób.

Maciej Szalaty: Myślę, że wszyscy od samego początku zajmujący się Minecraftem chcieli przede wszystkim wiernie odwzorować naszą szkołę, żeby nasi goście mogli poczuć się jakby naprawdę ją odwiedzali. Z upływem czasu postanowiliśmy dodać wiele atrakcji, charakterystycznych dla platformy, którą się posługujemy. Nie możemy jednak powiedzieć, że oczekiwaliśmy albo spodziewaliśmy się takiego efektu i rozgłosu medialnego. Wszyscy byliśmy w szoku i myślę, że to właśnie zainteresowanie mediów uświadomiło nam, jaką wspaniałą pracę wykonaliśmy. Nie możemy doczekać się aby udostępnić naszą “sześcienną” szkołę gościom drzwi otwartych!


Sylwia Kosowicz (nauczyciel - matematyka)

Ważnym wydarzeniem w kalendarzu naszej szkoły zawsze były drzwi otwarte, które pozwalały kandydatom zapoznać się z budynkiem oraz społecznością, którą tworzymy, ale również sprawiały, że uczniowie i nauczyciele wspólnie pracowali nad wystrojem szkoły jednocząc siły. W każdym roku za drzwi otwarte odpowiada wyznaczona wcześniej klasa. W tym roku miała to być klasa 1Eg wraz z wychowawcą, Mirosławem Nowakiem. W połowie kwietnia stało się jasne, że tegoroczni absolwenci szkół podstawowych nie będą mogli spotkać się z nami, zadać pytań dotyczących profili, zwiedzić szkoły…

Zamknięcie się w domu i przejście na nauczanie zdalne z jednej strony oddaliło nauczycieli od uczniów, ale z drugiej spowodowało intensywniejsze kontakty poza godzinami lekcji. Rozmowy z uczniami klasy “uniwersyteckiej”, która miała organizować imprezę, przerodziła się w prawdziwą burzę mózgów, w czasie której wyłoniliśmy dwa aspekty wydarzenia:
- serwer na platformie Discord, na którym stworzymy bezpieczne miejsce do rozmowy kandydatów i ich rodziców z nauczycielami i uczniami szkoły,
- budowa szkoły w Minecrafcie i umożliwienie jej odwiedzenia chociaż w wirtualny sposób.

Pani dyrektor Małgorzata Białek przystała na nasze propozycje, a prof. Mirosław Nowak podjął się zorganizowania drzwi otwartych w nowatorskiej formie. Do grupy organizatorów dołączył niebawem również prof. Krzysztof Hennig.

Uczniowie w naturalny sposób (każdy zna się lepiej na czymś innym) podzielili się zadaniami i pod koniec kwietnia prace ruszyły pełną parą. Dołączały do nas kolejne osoby porwane zapałem uczestników i rozmachem projektu. Jeden z uczniów wybrał się nawet do szkoły w celu wykonania fotografii, które pomogły w odwzorowaniu budynku. Kontaktowaliśmy się wyłącznie zdalnie - poprzez Messenger oraz stworzony już na tę okazję serwer Discorda. Pracę nad serwerami trzeba było łączyć oczywiście z kontynuacją zdalnej nauki, więc każdy działał tam w miarę możliwości w wolnym czasie.

Całość, od pomysłu do samego wydarzenia, trwa około miesiąca. Godziny pracy liczone są już w setkach. Zarówno uczniowie, jak i nauczyciele musieli posiąść wiele nowych umiejętności, gdyż co chwilę pojawiały się pomysły na udoskonalenia i trzeba było szukać rozwiązań technicznych umożliwiających osiągać najlepsze efekty. Trzeba dodać, że tutaj to właśnie młodsza część ekipy budowlanej pełniła często rolę tutorów. Ćwiczyliśmy planowanie przestrzenne, wyobraźnię i umiejętności techniczne. Gdy sam budynek szkoły został ukończony, stwierdziliśmy, że nie pozostaniemy przy wersji minimalnej, zaczęło powstawać otoczenie szkoły. Drzwi otwarte zawsze mają jakiś temat, a w tym roku w planach były nawiązania do filmów. Oprócz budynku szkoły, który został odwzorowany bardzo wiernie, powstały więc również obiekty wzorowane na “Gwiezdnych Wojnach”, a budynki wokół szkoły zamienione zostały w miejsca pełne niespodzianek.

Początkowym celem było stworzenie choćby namiastki spotkania z kandydatami do naszej szkoły. Wraz z rozwojem projektu, docierało do nas, że robimy coś, co może pomóc wypromować naszą szkołę nie tylko w Toruniu. Zwykle uczniowie naszej szkoły odwiedzali swoje dawne gimnazja lub podstawówki zapraszając młodszych kolegów na drzwi otwarte. W tym roku gotowe były już nawet ulotki promujące “czwórkę”. Pandemia wywróciła wszystko do góry nogami, ale postanowiliśmy dotrzeć do ósmoklasistów poprzez media społecznościowe. Stąd pomysł stworzenia filmu, który pomógł dotrzeć do wielu młodych ludzi, ale także mediów, które zwiększyły zasięg naszej akcji.

Wszystkie osoby zaangażowane w projekt włożyły w niego wiele swojego zapału i energii. Udało się stworzyć zgrany zespół mimo fizycznej odległości, co pokazało, że w IV LO nic nie jest niemożliwe, naukę można połączyć z zabawą, a współpraca uczniów z nauczycielami wcale nie musi kończyć się na tematach dotyczących programu nauczania i możemy na siebie liczyć w bardzo wielu sytuacjach. Warto zaznaczyć, że w naszych rozmowach powtarza się pewna kwestia - praca nad serwerem nie zakończy się wraz z dniem 16.05, na który zaplanowaliśmy nasze wirtualne spotkanie.

Pisząc podsumowanie nadal nie mogę wyjść z podziwu. Sukces wydarzenia sprawił, że wszyscy nabrali wiatru w żagle. Na informację, że chcemy stworzyć tę witrynę uczniowie zareagowali nowym zapałem do pracy. Pojawiło się nawet stwierdzenie "Nie po to brałem udział w tym wszystkim, żeby teraz nie pomagać" - oni są wspaniali! Myślę, że stworzenie tak silnej grupy jeszcze nie raz zaowocuje jakimś świetnym pomysłem - współpraca ludzi o bardzo różnych uzdolnieniach daje wielkie możliwości.


Krzysztof Hennig (nauczyciel - język angielski):

O projekcie dowiedziałem się od uczniów, których uczę w IV Liceum Ogólnokształcącym. Opowiedzieli mi, że moja koleżanka, Sylwia Kosowicz (nauczycielka matematyki) wpadła na pomysł imprezy, Pani Dyrektor wyraziła zgodę, i że rozpoczynają się przygotowania Dnia Otwartego pod kierunkiem wychowawcy klasy 1E - Mirosława Nowaka. Dostałem od nich dostęp do serwera, a gdy zobaczyłem z jakim zapałem i jak profesjonalnie to robią, dałem się wciągnąć w wielką budowę szkoły w Minekrafcie. Niesamowite jest to, że to nie my nauczyciele namawialiśmy uczniów do uczestnictwa w projekcie, to uczniowie zarazili zapałem nas. Od bodajże 29 kwietnia jestem tam codzienne dokładając swoje skromne bloczki i podziwiając pracę profesjonalistów. W zasadzie całkowicie odwróciły nam się role. W szkole jestem ich panem profesorem od angielskiego, natomiast w Minekrafcie to oni uczą mnie i przyznaję, że to fantastyczne doświadczenie.

Impreza w większości była tworzona zdalnie, każdy przed swoim komputerem w domu. Część pomieszczeń budowaliśmy z pamięci, ale czasem ktoś musiał udać się do szkoły, żeby zrobić zdjęcia. Przydały się też mapy Google podczas tworzenia całej okolicy dookoła szkoły. Godzinami wpatrywaliśmy s w mapy miasta i budowaliśmy kawałek po kawałku, poprawiając od czasu do czasu i korygując nasze dzieło. Potem pojawiały się nowe pomysły, figurki nauczycieli, plener i elementy ze świata Gwiezdnych Wojen, skok w dal, miejsce do gry w kosza, budowa tramwaju, który jeździ, labirynty, pokaz fajerwerków, exit-room, tory przeszkód - to już nie tylko makieta szkoły - projekt zamienił się w rozbudowaną grę i wydaje mi się, że ta przygoda wcale się nie skończyła 16 maja.

Minecraft nie jest szczególnie wdzięczny do odtwarzania szczegółów, często trzeba szukać rozwiązań, które w jakiś sposób tylko zbliżały
nas do rzeczywistego świata. Pamiętam, że na początku zbudowaliśmy ulicę Poniatowskiego w złym miejscu, a była punktem odniesienia dla innych kamienic na Warszawskiej. Musieliśmy wszystko zmieniać - nie było wyjścia. Inny trudny moment, to dzień, w którym przez ‘drobną pomyłkę’ w
 komendach w grze zniszczyliśmy część mapy z salą gimnastyczną. Naprawiliśmy ją w kilka kolejnych nieprzespanych godzin nocnych. A przecież następnego dnia od rana czekała nas nauczycieli praca zdalna, a uczniów nauka - to chyba było dla mnie największe wyzwanie - znaleźć czas na wszystko jednocześnie.

Podczas budowy cały czas korzystaliśmy z grupy na Messengerze i z kanału głosowego na Discord. Każdy sam w domu, ale jednocześnie dzięki technologii wiele godzin spędzonych razem. Myślę, że to wartość sama w sobie, dla mnie osobiście to prawdziwy sens trwania w tym zawodzie, który nie sprowadza się wyłącznie do wykładania wiedzy, a polega na wzajemnym uczeniu się od siebie nawzajem. Uczniowie od nas, a my od nich.

Cel na początku myślę, że był jeden - zorganizować Dzień Otwarty szkoły - mimo wszystko, mimo tych wszystkich informacji o pandemii. Mój własny cel? Chciałem przekonać wszystkich dookoła, że to nie jest jakiś tam kolejny projekt, czy impreza w kalendarzu szkolnym - od pierwszego wejścia na serwer z mapą szkoły wiedziałem, że ci młodzi ludzie robią coś niesamowitego, i że zasługują na to żeby opowiedzieć o ich staraniach całemu światu. Dlatego zaczęliśmy o tym pisać na naszej stronie internetowej, Facebooku i Instagramie. Potem zaczęliśmy wysyłać informacje do mediów, oczywiście chcieliśmy też wypromować naszą fantastyczną szkołę i naszą ofertę dla ósmoklasistów. Jestem pełen podziwu dla chęci, zaangażowania i wiedzy naszych uczniów.