ŚWIADECTWA CZŁONKÓW WSPÓLNOTY

[...] nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli Dz 4, 20

Świadectwo Marka

Świadectwo Janusza


Bóg jest hojny, nie liczy tego, co mi daje. Wiedziałem to od zawsze, a teraz potrafię to nazwać:

On daje „nieskończenie więcej niż my potrafimy poprosić lub pomyśleć”. Ef 3, 20.


Ale refleksja nad tym faktem przyszła do mnie dopiero w dorosłym życiu.


W młodości z wiernością Bogu bywało różnie.


Tym, co mnie do Niego przyprowadziło było Słowo.


Najpierw jednak była tęsknota, wielkie pragnienie poznania Boga. To pragnienie, które Bóg wlewa w serce każdego człowieka, a człowiek może jedynie zechcieć je usłyszeć lub może zechcieć je zagłuszyć.

Podjąłem decyzję wsłuchania się w pragnienie serca i wyruszyłem w świadomą drogę, żeby Go znaleźć w wieku ok. 35 lat.


Po kilku latach dopytywania się o Niego i dostrzegania Go jak mgnienie, spotkałem Go naprawdę.
Spotkałem Jezusa w Palestynie, w Jego ojczyźnie, na ziemi, po której On chodził.

To tam pewien dobry i mądry człowiek pokazał mi, jak czytać Pismo Święte. Pokazał mi, że Jezus tam jest i chce dać się poznać.


Tak minęło już 14 lat, kiedy codziennie czytam Pismo Święte i daję je „sobie wytłumaczyć”. Dz 8, 31

To już 14 lat, kiedy świadomie przyjmuję to, co Jezus do mnie mówi. To czas wielkiej fascynacji Słowem i wielkiej chęci dzielenia się nią z innymi.


Bogu dziękuję, że to moje osobiste poznawanie Jezusa stało się w pewnym momencie wspólnotowym poznawaniem Jezusa. Moje pragnienie rozmowy z drugim człowiekiem na temat Słowa, które daje Bóg, może się teraz spełniać. Jestem we wspólnocie, która tak jak ja żyje Słowem i żyje radosną modlitwą dziękczynienia
i uwielbienia.


Jak ja kocham nasze domowe wieczerniki! To rozważanie Słowa, słuchanie tego, co mówi Jezus, a nasze serca pałają! To wzajemnie opowiadanie sobie, jak Jezus daje się poznać!

Doceniam te niełatwe wezwania do straży nocnej, kiedy Jezus mówi do mnie inaczej, jak do Nikodema i doceniam to zaproszenie wspólnoty do trwania w codziennej drodze „Ku Jezusowi”, kiedy to ja daję się Mu poznać odpowiadając na pytania, które On mi zadaje.


Sam nie miał bym tyle motywacji. Zawsze potrzebny jest ktoś, kto mnie zainspiruje i wyprowadzi na głębię. Ktoś taki jak ten Tomek w Palestynie, jak Beata, Marcin, Piotr, Kasia, Adam, Radek, Sylwester, Jose, Magda, Wojtek, Karolina… itd. Itd. Dziękuję Wam, że jesteście.

Wiara rośnie i rozwija się we wspólnocie!


Świadectwo Tobiasza

Świadectwo Edyty


„Idźcie i donieście Janowi to, co widzieliście i słyszeliście: Niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie”. (Łk17,22).

Jezus, mocą Ducha Świętego uzdrawia mnie i moją rodzinę. Drogą oczyszczenia, nawrócenia, pojednania w zaufaniu
i wierze. Bóg objawił mi, czym jest droga Jego woli. Czym jest podążanie za Nim, gdy po ludzku nie ma już sił. Czym jest pełne oddanie się Jego słowu. Czym jest pokora w sytuacjach , gdy na nic nie mam wpływu. Jezus najpierw wlał w moje serce siłę i moc Ducha Świętego. Obmył każdą komórkę mojego ciała i ducha, aby stanąć w obliczu Pana i z radością oddawać Mu chwałę i uwielbienie. "Służcie Panu z weselem, stańcie przed obliczem Pana z okrzykami radości. Wiedzcie,
że Pan jest Bogiem, On sam nas stworzył, jesteśmy Jego własnością, Jego ludem, owcami Jego pastwiska". (Ps100,2-3) Duch Święty wzbudził w moim sercu tęsknotę przebywania w Jego przestrzeni i otwierania się na spotkanie z żywym Jezusem. Otrzymałam siłę modlitwy. Upór, którego nikt nie jest w stanie zburzyć. Siła modlitwy i wiary przyprowadziła najpierw mojego męża do pojednania z Bogiem. Stojąc przed obliczem Pana, imieniem Jezus, wiarą, którą daje Bóg, możemy zburzyć każdy mur i odnieść zwycięstwo pieśnią miłości. Uczynić nasze życie życiem rozkochanym w Jezusie. Bóg uczynił o wiele więcej…przyprowadził całą moja rodzinę do wspólnego wieczernika. Postawił przed nami ludzi, z którymi rozeznajemy słowo i fascynujemy się życiem, prowadzonym słowem Jezusa. Słowo Pana zaczęło urzeczywistniać się w moim życiu. Stało się prawdziwe, żywe. Stało się prawdą. Prowadzeniem. Fascynacją. Szaleństwem tęsknoty. Przede wszystkim rozkochaniem w sercu Ojca. Tęsknota za Jezusem jest tak silna, że czasami rozpiera serce i brakuje oddechu. Pragnienie spotkania z Panem jest najpiękniejszym momentem, na który czekam i czerpię miłość. Łaskę, pojednanie. Bóg otwiera oczy i uszy na Swoje działanie. Na głos Ducha Świętego. Jezus poprowadził mnie Swoją wolą modlitwy za innych. Rozkochuje moje serce w niesieniu Bożego słowa tym, którzy potrzebują Bożego budulca. Bóg objawił mi doskonałość Swojej woli i pokory. Jego doskonałość przewyższa każdy nasz ludzki plan. W obliczu choroby i cierpienia jeszcze bardziej przybliżył mnie do Swojego serca.

Pamiętam modlitwę: „Niech Pan prowadzi ręką lekarza. Niech objawia się Jego moc, wielka i potężna. Dziś jestem ubogą, tą, którą wziął w objęcia lekarz ramionami Chrystusa. To ja zdaję się dziś na drugiego człowieka, którego postawił mi Pan. Swoją Miłością! Panie, Ty jesteś moją tarczą. Wierzę, że wyrywasz mnie z sideł choroby, tak jak wcześniej uratowałeś mnie
z paszczy nieudanej operacji. Niech objawia się Twój plan, tylko Twój Jezu, tak jak Ty chcesz. Dniem i nocą, nieustannie wznoszę ręce ku Tobie. Amen”.


"Przeto i ja, usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, byście wiedzieli, czym jest nadzieja, do której On wzywa, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych"(Ef1,15-18).

Jezus ofiarował mi nowe serce. Pokazał mi inne życie. Prawdziwe życie w Bogu. Pokazał mi, do czego mnie powołał. Objawił Swoją obecność. Zaprosił do bycia blisko z Nim i w Nim. Do przebywania w Jego Słowie. Do nadania sensu każdego dnia. Słowem i poznaniem. Swą miłość ukazuje pod płaszczem Najświętszej Maryi, która nieustannie towarzyszy mi i prowadzi. Jest obecna i obdarowuje mnie najpiękniejszymi cudami życia.

Bóg zapoczątkował słowami:

”Przyjmij , Jeruzalem, światło, przyjmij światło, bo twoje światło nadchodzi, już unosi się nad tobą chwała Pana”!(Iz60,1).

Bóg objawił i objawia Swoje Światło. Miłość doskonałą. Jedyną . Miłość Taty.

Amen.

Świadectwo Marcina

Świadectwo Moniki


Od najmłodszych lat mojego życia byłam wychowywana w wierze dzięki rodzicom, trwałam w bliskości Boga na modlitwie, przyjmowałam Sakramenty święte, należałam do służby liturgicznej i scholi w parafii oraz później do Duszpasterstwa Akademickiego. Powierzyłam Bogu moje wybory życiowe: narzeczeństwo, małżeństwo, studia oraz pracę i czułam, jak Bóg mnie prowadzi. W 2016 roku, podczas rekolekcji ewangelizacyjnych zorganizowanych przez Wspólnotę Flp 3,8 (obecnie: Poznanie Jezusa) w Katedrze otrzymałam łaskę chrztu w Duchu Świętym. Ten moment świadomego przyjęcia Ducha Świętego otworzył mnie na Jego działanie w mojej codzienności. Pojawiło się ogromne pragnienie uwielbiania Boga, zarówno na modlitwie osobistej, jak i w śpiewie w Scholi 20/30, zespole ICE Worship Team podczas różnych wydarzeń ewangelizacyjnych. Uczestniczyliśmy z moim mężem regularnie w Mszach Św. z modlitwą uwielbienia i w licznych rekolekcjach. Zaangażowaliśmy się w grupę charyzmatyczną w naszej parafii, w posługę modlitwą uwolnienia wg 5 kluczy Lozano oraz modliliśmy się za bliskich wstawienniczo. Nie mogliśmy już zatrzymać Bożej miłości dla siebie.


W tym czasie, przeżywaliśmy ogromy trud związany z brakiem potomstwa oraz leczeniem. Wieloletnie zmaganie
z niepłodnością wzmogło we mnie kontrolę nad własnym życiem i sprawiło, że nie czułam się w pełni kobietą. Doświadczenie niezrozumienia, a czasami nawet odrzucenia przez otoczenie i samą siebie, doprowadziło do braku wiary w siebie oraz w to, że jestem ważna w oczach Boga. Nikt nie potrafił mi pomóc a ja użalałam się nad sobą, pogrążałam w smutku i coraz bardziej wątpiłam, że Bóg chce dla mnie dobrze.


Przełomowym momentem był dla mnie udział w Fundamencie rekolekcji ignacjańskich w lipcu 2019 roku. Każdego dnia w kolejnych medytacjach nad Słowem Bożym czułam jak Bóg pokazuje mi Swoją bezwarunkową miłość. Dał mi doświadczyć, że nie muszę na nią zasłużyć, przypodobać Mu się lub spełniać jakieś warunki. Nigdy mnie nie oceni. Stworzył mnie najpiękniej jak umiał, akceptuje mnie i kocha z tymi moimi wszystkimi zranieniami, z tym bagażem doświadczeń i chce z tego wyprowadzić dobro. Na rekolekcjach w milczeniu stanęłam przed Bogiem w prawdzie o sobie. Wtedy poczułam, że pragnę życia w pełnej wolności. Bóg zabrał kłamstwo, w które uwierzyłam i dał mi Siebie. Pokazał mi, że tak często Go nie dostrzegałam gdy próbowałam zaplanować i ułożyć sobie życie na swój własny sposób. A On ciągle jest, ciągle czuwa, tylko ja Go ograniczałam. Przełomem w moim nawróceniu był moment, kiedy dotarło do mnie to, że nigdy nie zapragnęłam Boga tak bardzo, jak mojego wymarzonego dziecka. Na modlitwie Jezus prosił mnie o trwanie przy Nim w ufności, nawet jak nie widzę Jego działania. Mam się w Niego wsłuchiwać i mogę być pewna Jego dobrych zamiarów oraz działania we właściwym czasie. Oddałam Bogu to wszystko, co mnie ograniczało, co mi Go przysłaniało i wróciłam WOLNA. To właśnie Jezus wypełnił pustkę w moim życiu, którą czułam przez brak potomstwa. Jestem przekonana o swojej wartości i wiem, że mogę być blisko Boga i szczęśliwie żyć z mężem, że rodzicielstwo nie jest celem samym w sobie. Liczy się to, kim jestem w oczach Boga i jak z Nim idę przez życie. I nikt mi tej prawdy nie odbierze, to zostało mi dane.


Moje doświadczenie pokazuje, że trzeba dać szansę Bogu, by mógł do nas dotrzeć poprzez Swojego Ducha – Ducha Prawdy, Ducha Pocieszyciela. Realizuje się to w otwartości na bliską relację z Nim, czas spęczony z Jezusem na modlitwie i adoracji. Z rekolekcji ignacjańskich wróciłam z pragnieniem, by Boga uwielbiać i poznawać Jego Słowo. Miesiąc później rozpoczęliśmy z mężem udział w Rekolekcjach Ewangelizacyjnych Odnowy we Wspólnocie Poznanie Jezusa i wierzę, że to była odpowiedź Boga na pragnienia, jakie wlał w moje serce. Wspólnota pomaga mi trwać w poznawaniu i uwielbianiu Boga, poprzez wspólny udział w Mszach świętych i wielbieniach, rekolekcjach, na spotkaniach w grupkach, na posłudze oraz poprzez formację rozważania Słowa Bożego. Mam tu możliwość dzielenia się tym, do czego Bóg mnie powołał oraz do rozwijania charyzmatów i talentów, jakimi mnie Bóg obdarzył. Wspólnota to przede wszystkim ludzie – wspieramy się modlitwą i rozmową, Bóg często zapewnia mnie
o Swojej obecności właśnie przez ludzi, których postawił na mojej drodze. Największym szczęściem jest dla mnie to, że razem z mężem możemy uczestniczyć w życiu Wspólnoty i trwać w uwielbianiu Pana i poznawaniu Go.
Daje mi to niezwykłą radość i pokój, których nic nie jest w stanie mi odebrać.


Pragnę również oddać Bogu chwałę za łaskę uzdrowienia, którą otrzymałam we wrześniu 2021 roku po powrocie
z rekolekcji dla wspólnot charyzmatycznych. Zmagałam się wówczas od kilku miesięcy z bardzo silnym bólem kręgosłupa w 3 odcinkach oraz z objawami drętwienia lewej połowy ciała, a badania wykazały 4 przepukliny
w kręgosłupie. Przez kilka miesięcy fizjoterapii i wizyt u lekarzy nie było znaczącej poprawy, jednak podczas tego wyjazdu, gdy mimo uciążliwego bólu, wsłuchiwałam się w Jego Słowo i skupiłam się na uwielbianiu Pana, wszelki ból odszedł i już nigdy nie powrócił w takim natężeniu. Jezus żyje i działa dziś! Chwała Panu!

Wierzę, że tak jak Bóg działa w moim życiu, tak pragnie również dotrzeć do Twego serca, bo z miłości do nas oddał Swojego Syna by On zbawił każdego z nas, także Ciebie. Jeśli wybierzesz Jezusa jako Pana i Zbawiciela,
On Cię poprowadzi. Proś Ducha Świętego, by dotknął Cię tak jak chce, by mogła się rozlewać Jego łaska.


Świadectwo Marysi

Gdy myślę sobie o momencie gdy naprawdę spotkałam Żywego Boga w moim życiu, czuję w sercu ogromną wdzięczność i radość. Życie przedtem było trudniejsze, smutniejsze, jakby pozbawione głębszego sensu. Jakąś relacje z Jezusem miałam, modliłam się, chodziłam do kościoła, ale chyba nie znałam Go, nie wierzyłam że mogę doświadczać tak po prostu, codzienne. Żyłam w niskim poczuciu własnej wartości, zakompleksiona, w niepewności o swoją przyszłość gdy moje plany i marzenia, które układałam od dziecka były nie możliwe do zrealizowania. Byłam zamknięta w sobie, w swoich schematach.

Wszystko zaczęło się zmieniać w 2019 roku, w wakacje po mojej maturze, gdy postanowiłam zacząć nowy etap. Chcialam też bardzo znaleźć wspólnotę - choć nie wiedziałam gdzie jej szukać. Modliłam się codziennie, powierzałam moją przyszłość. I zostałam wysluchana- On Sam się mną zajął. Z odwagą i otwarciem, które nie mogły pochodzić ode mnie, bo przecież bałam się nowych, nieznajomych miejsc i ludzi, pojechałam na rekolekcje (RPD) o których dowiedziałam się zupełnie przypadkowo. Lecz to co się tam wydarzyło, przypadkowe już na pewno nie było. Poznałam tam wspaniałych, młodych ludzi, którzy zarazili mnie pasją do Jezusa, przy czym byli tak autentyczni i 'normalni' - pomyślałam wtedy "też tak chce!". Każda kolejna konferencja/nauczanie zachwycała mnie, poszerzała perspektywy, była odkrywcza. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam Boga w sposób bardzo fizyczny podczas modlitwy wstawienniczej. Gdy moje serce zalała fala ogromnego ciepła zrozumiałam że jest Ktoś,
kto kocha mnie nieskończenie, bezinteresownie i pomimo wszystko - to oczywiście nasz najwspanialszy Bóg.
Były też łzy, sporo łez, które pomogły mi 'oczyścić się' ze smutku i innych trudnych emocji, które w sobie nosiłam.

Po tych kilku dniach miałam wrażenie, że niby nic się nie zmieniło, a zarazem jakby zmieniło się wszystko. To Duch Święty rozpoczął wielki proces przemian we mnie. Chciałam poznać berdziej Tego, który obdarzył mnie tak ogromną miłością. Nagle poczułam zapał do czytania Słowa, z utęsknieniem zaczęłam uczęszczać na codzinną Eucharystie, a przede wszystkim dołączam do Wspólnoty, która dała mi dawkę porządnej formacji i przestrzeń do rozwoju. W końcu On uwolnił we mnie wielką Radość która niosla ze sobą też odwagę. Nabrałam pewności siebie
i wiary w swoje możliwości. Z osoby zamkniętej w sobie i wstydiwej, stałam się tą, która we wspólnocie posługuje gościnnością i modlitwą. Chętnie poznanie nowych ludzi, buduję nowe relacje. Bo gdy Jego miłość mnie przepełnia nie mogę jej zostawić tylko dla siebie. Zdecydowanie częściej na mojej twarzy gości szeroki uśmiech, bo życie w tożsamości ukochanej Córki Boga jest źródłem radości i nadzieji. Życie z Nin jest dla mnie tańcem.
Kocham to robić bo gdy dam Mu się poprowadzić, dzieją się piękne rzeczy.

Zachęcam też ciebie do Tego, byś tak jak jest napisane w Ps 37,5: powierzył Panu swoją drogę i Mu zaufał,
a On sam będzie działał - w najlepszy dla ciebie sposób, a wspólnota to najlepsze miejsce które Ci w tym pomoże.

Daj się Mu poprowadzić, a Twoje życie będzie jak najpiękniejszy taniec! Bo Bóg jest dobry! Amen!

Świadectwo Kariny

Pochodzę z rodziny wierzącej ,ale niezbyt praktykującej. Mama w dzieciństwie klękała ze mną i siostrą do modlitwy i codziennie czytała fragment z Biblii dla dzieci, za co jestem jej mega wdzięczna! Tak poznawałam Boga, przynajmniej intelektualnie.


Niestety różne koleje losu mojej rodziny, brak mocnego zakorzenienia w Bogu, sprawiły, że w sytuacjach trudnych zapominało się o Nim, po prostu nie był najważniejszy. Jak było więcej pracy, nauki, to oczywiście, że do kościoła nie trzeba było iść, ale jak trzeba pójść na oficjalną imprezę rodzinną do kościoła to owszem.. Z czasem inne rzeczy
po prostu zastąpiły mi Boga i czas dla Niego. Nauka, studia..


Jednak serca nie da się oszukać. Ono pragnie Boga i szuka Go, ja niestety szukałam w złych rzeczach.. zaczęła mnie interesować ciężka metalowa muzyka, seks i pornografia. Później wròżbiarstwo. Moje dwie wizyty
w gabinecie wróżek zaowocowały pojawiającymi się lękami, wręcz napadowymi, objawami depresji i zaburzeniami jedzenia naprzemiennie anoreksja z bulimią. Po drugiej wizycie u wróżki miałam sen, w którym Pan dał mi jeszcze raz zobaczyć całą tę sytuację, ale odkrywając rzeczywistość duchową. Zobaczyłam twarz wróżki, którą była dziwnie zmieniona, wykrzywiona i starszą kobietę, która wpadla do pomieszczenia, zarzuciła mi na plecy jakby tlący się płaszcz i szybko wyszła. Udało mi się jeszcze zapytać ja czy jest aniołem a ona kiwnęła głową, że tak i szybko wyszła.

Zadziwiona snem, myślałam oczywiście że to tylko moja fantazja i nic z tym nie zrobiłam. Bóg jednak postawił mi na drodze znajomą ze studiów, która była wierząca i to ona wyjaśniła mi ten sen, uświadomiła zagrożenie duchowe, potrzebę nawrócenia do Boga. Bardzo mnie to dotknęło i u jednego z poznańskich egzorcystów wyspowiadałam się, trzymając krzyż w rękach, doświadczyłam łaski żalu.. żalu za moją niewierność wobec Jezusa, który dla mnie poszedł na krzyż. To doświadczenie zalało mi serce.. Były łzy, czułam miłość do Boga, który tyle mi przebaczył chociaż Go opuscilam. Było dla mnie niewiarygodne, że On przebacza mi coś tak ciężkiego, nie wypomina przeszłości.. ale przyjmuje mnie i kocha..


Zaintrygował mnie sobą.. tą miłością..


Od tego dnia obsesyjnie chciałam Go poznać. Tak zaczęła się droga słuchania komentarzy do Pisma kazań
w internecie, później samodzielne czytanie Biblii, pierwsze modlitwy, szukanie wspólnoty i kościoła gdzie będę mogła się karmić. To nie była idealna droga, upadałam jeszcze wiele razy, problemy z czystością przedmałżeńską, nawroty bulimii.. nie było kolorowo.. moja wiara często się chwiała. Kolejny przełom to narodziny mojej córki, ciąża choć w małżeństwie to jednak nieplanowana. Jednak przyjęcie dziecka z miłością i oddanie Bogu kontroli nad tym
co będzie się dziać, sprawiło,że otworzyłam się na modlitwę uwielbienia w domu, zaczęłam sama śpiewać tak jak umiem, słowami pieśni z Kościoła, sprawiało mi to radość, ożywiło moją modlitwę. W chwilach trudnych towarzyszył mi różaniec, jak krzyk o pomoc.. Skracając z czasem zaczęłam szukać wspólnoty, która w sercu
ma uwielbienie, wiary dawały mi też konferencje Marcina Zielińskiego. Tak trafiłam do PJ. W trakcie roku, w którym przychodziłam jako sympatyk, Bóg w trakcie uwielbień wspólnotowych i tych indywidualnych w domu, pokazywał mi Siebie. Doświadczyłam oblubienczej miłości Jezusa, Jego czułości.. to sprawiało, że przychodziłam i nadal przychodzę do Niego codziennie po więcej i więcej tej miłości, którą chłonęłam i która daje mi siłę i sens..


Świadectwo Marka

Panie, ja Ciebie szukałem, a Ty mnie znalazłeś. Jestem przedsiębiorcą. Zajmuję się produkcją życzeń i albumów
z okazji chrztu, I-Komunii św., ślubów, prymicji, rocznicy

święceń, jubileuszy.

Pewnego razu znajoma zadzwoniła do mnie i powiedziała, słucham młodego chłopaczka jak świetnie mówi
o finansach. Posłuchaj, na pewno zechcesz skorzystać z jego nauczania i coś wdrożysz w swoje życie, będzie ci łatwiej. Podała mi jego imię i nazwisko i zakończyliśmy rozmowę. Oczywiście nie zapisałem sobie tej wiadomości
i wróciłem do zajęć. Ale przyszedł taki moment, że mnie coś przynaglało do szukania nauczania kogo? Jak się domyślacie, Marcina Zielińskiego. Po paru dniach pamiętałem jego nazwisko. Słuchałem jego nauczań. Dowiedziałem się, że Marcin we Wrocławiu u salezjanów ma dwudniowe warsztaty. Pojechałem i zabrałem ze sobą młodego chłopaka potrzebującego modlitwy o uzdrowienie. Tam doszło podczas modlitwy wstawienniczej
do nawiązania bezpośredniego kontaktu. I tak to się zaczęło. Jeździłem na spotkania do Skierniewic. Zostałem przyjęty przez tamtejszą wspólnotę i wpisany zostałem do wspólnoty Głos Pana. Duch Święty działał dalej.

Podczas modlitwy uwielbienia w moim pokoju doznałem widzenia Boga Ojca. Trwało to pewien czas, nim zrozumiałem co się wydarzyło. Ujrzałem majestat Boga i Jego tron. Pan stał obok tronu. Powiedział do mnie: uczyniłeś mnie swoim strażakiem do gaszenia wszelkich potrzeb i spełniania próśb, które mi przedstawiasz. Potem zasiadł na tronie i mówił dalej: to Jam jest Pan Bóg twój i nie ma innego. Jam jest Pan Bóg twój i Mnie się należy majestat chwała, cześć i uwielbienie. Nikt cię nie kocha tak jak Ja. Nikt cię nie kocha tak jak Ja. Popatrz na krzyż, to jest dowód Mojej miłości, uczyniłem to, bo cię kocham. Do tego momentu myślałem, że to jest Pan Jezus.
Ale mówił dalej: nigdy mi nie dziękujesz za dar mojego Syna Jezusa. Wtedy głośno zacząłem płakać i nie mogłem się powstrzymać przez dłuższą chwilę. Dobrze, że nikt mnie nie słyszał, stwierdziłem tylko, że to prawda i przepraszałem za wszystkie lata mojego postępowania. Moje życie modlitewne zupełnie się przemieniło. Od tego dnia każdy dzień ma swój czas uwielbienia. Śpiewam albo głośno, albo w sercu, np. w pracy stojąc przy maszynie, podczas jazdy samochodem, oddaję Mu chwałę, uwielbiam Go za dar Jezusa. Składam Mu nieustanne dziękczynienie, że Jezus przyszedł, by mnie zbawić, pojednać z Ojcem i uczynić na nowo Jego synem.
Tak jest każdego dnia przez te wszystkie lata.

W 2017 r. na jednej z Mszy Świętych z modlitwą o uzdrowienie jako gość był kto? Nasz padre Radzio. Pierwsze poznanie księdza z Poznania, który jednoczy się ze wspólnotą charyzmatyczną. Ale to było tyle. Wróciliśmy rodzinnie do domu.

Po pewnym czasie Marcin był zaproszony do katedry poznańskiej na przeżywanie wigilii Zesłania Ducha Świętego.
I tam znów było bliższe poznanie księdza Radka i dowiedziałem się, że w Poznaniu jest wspólnota charyzmatyczna FILIPIAN 3,8. Krótko po tym znalazłem informację, że u Urszulanek w szkole jest spotkanie z uwielbieniem. Duch Święty włączył silnik ferrari. Od tego czasu wspólnota widziała mnie na spotkaniach uwielbiającego Boga razem
z nimi. Nie mogąc być na spotkaniach w Skierniewicach byłem z nimi teraz w obecnej mojej wspólnocie, która przybrała nazwę Poznanie Jezusa. Mijają lata, poznaje Jezusa i ciągle zdaję sobie sprawę, że ciągle Go nie znam.
Ja Go szukałem, On mnie znalazł i powołał, powołał do nieustającego wielbienia Ojca. Dziękuję nieustannie za wielki dar jaki został mi dany, za Jezusa. On pojednał mnie z Ojcem. Uczynił synem samego Boga. Udzielił Ducha Świętego, który modli się we mnie, który uwielbia Zmartwychwstałego Pana razem z aniołami i świętymi.
Dziś wiem, że nie mogę przeżyć żadnego dnia bez uwielbiania Jezusa. Wystarczyła jedna interwencja samego Boga, dotyk Jego miłości, miłości, która przepaliła moje serce i teraz nie dam sobie odebrać widoku oblicza Bożego.

Wolę umrzeć by żyć z Nim, niż żyć bez Niego.