Dokumenty kolekcjonerskie to fascynujący świat dla każdego miłośnika historii, chociaż wycena takich przedmiotów może przyprawić o zawrót głowy nawet doświadczonych kolekcjonerów. Dokumenty kolekcjonerskie związane z historią polskiego lotnictwa to prawdziwe perełki dla miłośników awiacji. Szczególnie fascynujące są te pochodzące z małych miejscowości, gdzie historia pisała się swoim własnym, unikalnym rytmem. Najcenniejsze dokumenty pochodzą z okresu XVI-XIX wieku. Są to głównie akty własności, testamenty, inwentarze majątków i korespondencja między rodami szlacheckimi.
Każdy kawałek papieru kryje w sobie emocje, pot i łzy sportowców, którzy tworzyli historię polskiego sportu. Jak weźmiesz taki papier do ręki, od razu poczujesz różnice. Współczesne podróbki są zazwyczaj za gładkie i zbyt białe. Wszystko zaczęło się już w latach 20-tych XX wieku. To właśnie wtedy powstawały pierwsze polskie konstrukcje lotnicze, a wraz z nimi cała masa dokumentacji technicznej. Najlepiej zrobić to w suchy dzień, bo wilgoć może zaszkodzić starym dokumentom. Te pożółkłe kartki papieru przyciągneły moją uwagę nie tylko ze względu na wiek, ale przede wszystkim przez historie które się za nimi kryły. Warto też założyć bawełniane rękawiczki żeby nie zostawiać tłustych odcisków palców. Był to program z 1956 roku, z Teatru Wielkiego w Warszawie. Papier był już pożółkły, ale nazwiska aktorów nadal błyszczały złotym drukiem.
W prawdziwych dokumentach atrament czasem przebija na drugą strone, a litery mają nierówne krawędzie. Nina Andrycz, Jan Kurnakowicz, Aleksander Zelwerowicz - to były prawdziwe sławy tamtych czasów! Podróbki często są zbyt "idealne" - pismo jest równiutkie, jakby drukowane. Często spotyka się tam karty zabiegowe z charakterystycznym logo tężni. Właściciel dworu w Małopolsce sprzedał pare rasowych wierzchowców za 100 dukatów w złocie. Te dokumenty były prawdziwymi dziełami sztuki - drukowane na grubym papierze, często z ręcznie malowanymi elementami.
Najbardziej intrygujące są dokumenty związane z życiem codziennym. Zachowały się pojedyńcze egzemplarze patentów Stefana Drzewieckiego, który opracował wiele pionierskich rozwiązań w dziedzinie aerodynamiki. Ważnym elementem jest też stan zachowania. Czasem zwykły bilet na mecz z lat 30-tych może być więcej warty niż złoty medal. Listy pisane były kwiecistym językiem, pełnym kurtuazji i wyszukanych zwrotów. Te dokumenty kolekcjonerskie często noszą ślady intensywnego użytkowania - plamy od kawy, notatki na marginesach czy zagięte rogi. Ale zdarzają się też zabawne wpadki - jak ten list gdzie szlachcic narzeka na sąsiada, który "świnie swoje na mój grunt wpuszcza, przez co szkody niewymowne czyni". Tutaj prym wiodą patenty Jana Czochralskiego, który opracował metode otrzymywania monokryształów wykorzystywaną do dziś w produkcji układów scalonych. Historie małych społeczności są zapisane nie tylko w księgach parafialnych. W czasach PRL-u stały się prostsze, ale też mają swój urok. Najlepiej trzymać dokumenty w głównej części domu, gdzie mamy w miarę stałą temperaturę. Polscy lotnicy walczący w RAF zostawili po sobie mnóstwo pamiątek - od oficjalnych rozkazów po prywatne listy do rodzin.
Światło słoneczne też potrafi narobić szkód. Każdy dokument to kawałek układanki, która tworzy większą całość. Promieniowanie UV powodóje blaknięcie atramentu i żółknięcie papieru. W jednej z podkarpackich wiosek zachował się kompletny dziennik szkolny z 1905 roku. Na niektórych można zobaczyć wielkie osobowości polskiego teatru w całkiem prywatnych sytuacjach. Wiele z tych dokumentów przetrwało tylko cudem. Dla początkujących kolekcjonerów ciekawą opcją są dokumenty z okresu PRL. Wojny, pożary, zawieruchy dziejowe - wszystko to dziesiątkowało dawne archiwa rodowe. Czy chcemy zbierać wszystko co związane ze sportem, czy może skupić się na konkretnej dyscyplinie? Dlatego każdy ocalały dokument jest na wage złota. Stare umowy, rachunki, czy notatki reżyserskie pozwalają zajrzeć za kulisy funkcjonowania teatru.
Dzięki temu, nawet jeśli coś się stanie z oryginałem to przynajmniej zostanie nam kopia. Dobrym miejscem na początek są targi staroci, antykwariaty czy aukcje internetowe. Daty, nazwiska, nazwy instytucji - wszystko musi pasować do epoki. Można tam znaleźć prawdziwe perełki w rozsądnych cenach. Czasem warto też zajrzeć do katalogów aukcyjnych, żeby zobaczyć za ile sprzedają się podobne egzemplarze. Warto też nawiązać kontakty z innymi kolekcjonerami - wymiana doświadczeń jest bezcenna, a czasem można też wymienić się dokumentami. Na koniec ważna rada - nie śpieszmy się z wyceną. Dla początkującego kolekcjonera najlepszym miejscem na start są pchlę targi i antykwariaty. Nie można też zapomnieć o dokumentach handlowych. Warto też zaglądać na portale aukcyjne, choć tam trzeba uważać na podróbki.
W starych dokumentach margiensy są często nierówne, a tekst może być lekko przekrzywiony. Najcenniejsze są dokumenty związane ze słynnymi premierami. Tu liczy się cierpliwość i znalezienie właściwej osoby, która doceni wartość naszego dokumentu. Program z prapremiery "Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka z 1968 roku może być wart nawet kilka tysięcy złotych! Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że zwykłe spinacze biurowe mogą zniszczyć stary papier! To dobry sposób na rozpoczęcie kolekcji. Zostawiają rdzawe plamy które są praktycznie nie do usunięcia. Niektóre dokumenty wymagają specjalnej konserwacji.
Czasem stary akt własności czy świadectwo szkolne może być bezcenną pamiątką rodzinną, nawet jeśli jego wartość rynkowa jest niewielka. Na koniec warto wspomnieć o tym, jak przechowywać takie dokumenty kolekcjonerskie. Osobną sprawą jest digitalizacja kolekcji. Najważniejsze jest odpowiednie zabezpieczenie przed wilgocią i światłem. Dlatego profesjonalni kolekcjonerzy inwestują w specjalne szafy i teczki bezkwasowe. Pamiętajmy jednak o tym, że kolekcjonowanie dokumentów technicznych wymaga sporej wiedzy. Dokumenty przechowuje się w temperaturze 18-20 stopni przy wilgotności około 45-50%. Najlepszym źródłem są antykwariaty specjalizujące się w militariach i dokumentach historycznych. Im więcej szczegółów, tym lepiej. Brak informacji o pochodzeniu powinien wzbudzić nasza czujność. Warto też śledzić aukcje internetowe i odwiedzać giełdy kolekcjonerskie.
Na koniec ważna rada - nie próbujmy samodzielnie naprawiać poważnie zniszczonych dokumentów! Zbieranie dokumentów z dawnych uzdrowisk to nie tylko hobby - to sposób na zachowanie kawałka historii. Zdarza się, że potomkowie dawnych rodów szlacheckich próbują odzyskać majątki właśnie na podstawie takich dokumentów. Może na strychu babcinego domu leżą dokumenty, które rzucą nowe światło na historie lokalnej społeczności? Są łatwiej dostępne i tańsze, a też mają już swoją wartość historyczną. Pamiętajmy że dokumenty kolekcjonerskie to nie tylko kawałki papieru - to część naszej rodzinnej historii. Organizują oni spotkania, wystawy i aukcje. To świetna okazja żeby poznać innych kolekcjonerów, wymienić się doświadczeniami i może znaleźć coś ciekawego do swojej kolekcji. Najważniejsze to zbierać z pasją i wiedzą. Każdy dokument to kawałek historii, który możemy zachować dla przyszłych pokoleń. Dlatego tak ważne jest, żeby były to prawdziwe świadectwa przeszłości, a nie współczesne podróbki. To pasjonujące zajęcie dla każdego, kto kocha historię i lotnictwo.