Legendy wykorzystane w projekcie
Legenda o dzwonie
Znany w całej Rzeczpospolitej ludwisarz czyli wytwórca dzwonów, Daniel. Miał prześliczną córkę o imieniu Marynia. Mężczyzna wychowywał dziewczynę sam, gdyż jej matka bardzo wcześnie zmarła. Daniel całą swoją miłość przelał na córkę i robił wszystko, aby żyło się jej jak najlepiej. Był doskonałym rzemieślnikiem, cieszącym się ogromnym uznaniem. Pracy mu nie brakowało, więc pewnego dnia zdecydował się zatrudnić do pomocy młodego człowieka o imieniu Hans.
Chłopak chciał się wszystkiego nauczyć. Miał wielkie oczekiwania, marzył o sławie i ogromnych pieniądzach. Jednak nie wykazywał się zbytnią bystrością. Kiedy zorientował się, że w pracy nie idzie mu zbyt dobrze, a mistrz nie chciał podzielić się z nim sekretami dotyczącymi zawodu, wpadł na pewien pomysł. Postanowił bowiem, że poślubi córkę Daniela, Marynię. Miał ogromną nadzieję, że dziewczyna w posagu otrzyma wiedzę ojca i przynajmniej połowę jego majątku.
Nie było to jednak takie proste. Marynię wielkim i szczerym uczuciem darzył Kajetan, czeladnik u szewca. Dziewczyna również kochała młodzieńca. Jej ojciec natomiast, widząc jak młodych ciągnie do siebie, kibicował im bardzo. Hansowi się to nie podobało, zastanawiał się, jak przekonać dziewczynę do siebie.
W tym samym czasie Daniel otrzymał duże zlecenie. Jezuici poprosili go o wykonanie dzwonu do jednego z kościołów. Poprosili o solidne wykonanie, bowiem dzwon miał chwalić Boga. Rzemieślnik podczas pracy dodał do stopu swoją tajemną recepturę. Jej zadaniem miało być wydobycie z dzwonu śpiewnej duszy.
Kiedy Marynia odrzuciła kolejne zaloty Hansa, zazdrosny młodzieniec postanowił się zemścić. Nocą zakradł się do warsztatu Daniela. Do przygotowanego wcześniej roztworu dodał cyny. Jakby tego było mało, do piwa swego konkurenta dodał trucizny. Następnie, jak gdyby nigdy nic poszedł spać. Kajetan po wypiciu zatrutego piwa męczył się okropnie, aż po trzech dniach zmarł. Trzy dni od tej pamiętnej nocy po raz pierwszy uderzono także w dzwon. Wydał on dźwięk niezwykły, piękny ale i ostatni gdyż rozpadł się na kawałki. Załamana Marynia resztę swoich dni spędziła w klasztorze. Zarówno ją, jak i Kajetana pochowano na cmentarzu farnym. Co natomiast stało się z okrutnym Hansem? Nie pożył długo. Trzy tygodnie po całym zdarzeniu wyłowiono go Wisły. Do dnia dzisiejszego nie zostało wyjaśniono co się z nim stało.
Dzwon został sklejony. W celu upamiętnienia tamtych wydarzeń postawiono go w miejscu pochówku całej trójki. Musicie wiedziec, że w danych czasych w tym miejscu znajdował się niewielki cmentarz. Według legendy, kiedy przyłożymy ucho do dzwonu w nocy 31 października, usłyszymy głosy naszych bohaterów. Jeśli powierzymy im jakąś intencję, zaniosą ją prosto do nieba. Podobno, kiedy obejdziemy dzwon dookoła, w tym samym czasie dotykając go ręką, wypowiemy w myślach życzenie, to ono właśnie się spełni.
Legenda o Syrence
Dawno, dawno temu, w głębinach Bałtyku, żyły dwie piękne siostry, syreny, kobiety z rybimi ogonami. Któregoś dnia jedna z nich popłynęła w stronę wysp, tam gdzie leży dzisiejsza Dania, i osiadła na wybrzeżu. Można ją zobaczyć i teraz, siedzącą na skale u wejścia do portu w Kopenhadze. Druga dopłynęła aż do wielkiego nadmorskiego portu – Gdańska, a potem dalej popłynęła Wisłą. Zatrzymała się wreszcie w miejscu, gdzie leży dziś Stare Miasto. Zachwyciła się widokami – pięknym piaszczystym brzegiem, rozległym nurtem rzeki – i postanowiła tu zostać. Niewiele czasu minęło, gdy rybacy spostrzegli, że coś dziwnego dzieje się z ich sieciami. Ktoś im je plątał, wypuszczał ryby z więcierzy i wzburzał fale Wisły podczas połowu. Zaniepokojeni, postanowili zaobserwować, co jest przyczyną tego zamieszania. Wkrótce okazało się, że sprawczynią jest właśnie syrena. Śpiewała jednak tak pięknie, że oczarowani rybacy pragnęli, aby została z nimi jak najdłużej.
Pewnego razu bogaty kupiec wyładowywał na brzegu towary z Gdańska. Zobaczył syrenę wynurzającą się z fal i usłyszał jej piękny śpiew. Wówczas przyszedł mu do głowy okrutny pomysł. Schwyta syrenę i będzie ją pokazywał na jarmarkach. A ile na tym zarobi! Jak pomyślał, tak i zrobił. Podstępem ujął syrenę i uwięził ją w drewnianej szopie. Jej skargi usłyszał pewien młodzieniec, syn rybaka i postanowił wypuścić ją na wolność. Którejś nocy zebrał przyjaciół i z ich pomocą udało się mu ją uwolnić. Syrena z wdzięczności za to, że mieszkańcy stanęli w jej obronie, obiecała im, że w razie potrzeby oni też mogą liczyć na jej pomoc. I dlatego od tamtej pory warszawska Syrenka trzyma w rękach miecz i tarczę.
Legenda o Kamiennym Niedźwiedziu
Bardzo dawno temu na terenach Mazowsza panował książę o niezwykle dobrym i szlachetnym sercu. Był olbrzymi i silny, swoim wyglądem przypominał niedźwiedzia. Wszyscy poddani nazywali go księciem NIedźwiedziem.
Pewnego razu książę ujrzał piękną dziewczynę i zakochał się bez pamięci. Obawiał się jednak zbliżyć do niej wyznając swoje uczucia aby nie wystraszyć jej swoim wyglądem. Długi czas spędził na rozmyślaniach i marzeniach, aż wreszcie postanowił, że powie dziewczynie o swoich uczuciach. Ubrał się w najlepsze stroje, w puszczy mazowieckiej zerwał najpiękniejszy bukiet kwiatów i pognał do kościoła jezuitów gdzie na mszę chodziła jego wybranka.
Przez długi czas czekał na ukochaną, aż wreszcie dostrzegł ją i serce mu zamarło … dama wyszła z kościoła w sukni ślubnej , a u jej boku szedł mąż - piękny młodzieniec. Oboje wyglądali na niezwykle szczęśliwych. Książę upuścił kwiaty i zaczął tracić ludzkie kształty, padł po chwili na cztery łapy i uronił łzy. Zmienił się w kamiennego niedźwiedzia i do dnia dzisiejszego czeka na stopniach kościoła na swoją miłość.
Legenda głosi bowiem, że jeśli znajdzie się panna której miłość zdoła skruszyć głaz książę odzyska swoją dawną postać.
Legenda o Warsie i Sawie
Dawno temu nad brzegiem Wisły mieszkał samotnie w swej chacie ubogi rybak Wars. Codziennie wieczorem przesiadywał nad rzeką przy blasku księżyca. Podczas jednej z takich nocy Wars usłyszał przepiękny śpiew dziewczyny.
Wars wypłynął w łodzi w kierunku, z którego dochodził niezwykły głos. Wtedy wody rzeki wzburzyły się, fale próbowały zatopić łódź, błyskawice roztrzaskać wiosła, a wiatr rozerwać sieci, ale Wars na to nie zważał. Na środku rzeki ujrzał syrenę - piękną kobietę która zamiast nóg miała rybi ogon pokryty srebrzystą łuską. Na imię jej było Sawa. Kiedy Wars wyciągnął do niej rękę, Sawa zamieniła się w kobietę. Oddała Warsowi tarczę i miecz, w ten sposób oddając mu pod opiekę siebie, rzekę i miasto, które od ich imion nazwano Warszawą.
Legenda o Warszawskiej Syrence
Dawno temu na brzegu Wisły stała rybacka osada. Mieszkańcy opowiadali, że w głębinach rzeki mieszka syrena, chociaż nikt jej dotąd nie widział. Tylko rybacy powracający z połowów słyszeli niekiedy jej piękny śpiew. Pewnego dnia trzej z nich spotkali się na brzegu.
- Jeśli złapiemy syrenę i zawieziemy ją księciu, dostaniemy mnóstwo złota - powiedział jeden z nich. Pozostali pokiwali głowami i umówili się, że wypłyną za kilka dni, gdy księżyc będzie w pełni.
Nocą o pełni księżyca zaczaili się w łodzi trzymając mocną sieć. Nie czekali zbyt długo. Syrena wypłynęła z fal, usiadła na jednym z przybrzeżnych głazów i zaczęła śpiewać. Rybacy urzeczeni jej głosem nie byli w stanie się poruszyć, aż wreszcie najstarszy z nich otrząsnął się i wyjął z kieszeni wosk. Rybacy włożyli wosk w uszy i nie słysząc już śpiewu syreny, zarzucili na nią sieć. Przerażoną wyciągnęli na brzeg i zanieśli do jednej z chat. Postawili na straży najmłodszego rybaka, a sami udali się przygotować wóz by zawieźć syrenę do księcia. Młody rybak przyglądał się syrenie z zaciekawieniem i kiedy zobaczył, że otwiera usta, odetkał sobie uszy, aby usłyszeć co mówi.
- Wypuść mnie i chodź ze mną, proszę! - błagała syrena i zaczęła cichutko nucić.
Zauroczony jej głosem rybak wziął ją na ręce i zaniósł na brzeg Wisły.
Gdy pozostali zobaczyli, że syrena zniknęła, ruszyli w pogoń. Jednak było już za późno. Syrena odpływała. Przestraszony krzykami młody rybak również skoczył do wody i płynął do syreny. Syrena zatrzymała się jeszcze na chwilę i zawołała do stojących na brzegu:
- Śpiewałam dla was, bo was polubiłam! Chciałam wam pomagać i strzec was! A wy złapaliście mnie jak zwykłą rybę i chcieliście sprzedać! Dlatego was opuszczam. Jeżeli wrócę, to tylko z mieczem i tarczą, aby was obronić gdy niebezpieczeństwo będzie tak wielkie, że sami sobie nie poradzicie. - Po tych słowach syrena zniknęła na zawsze. Nikt też już nigdy nie widział młodego rybaka, który podążył za nią.
Dziś na miejscu rybackiej wioski stoi wielkie miasto - Warszawa. Mieszkańcy nie zapomnieli o swojej syrenie. Na brzegu Wisły stoi jej pomnik. Z tarczą i mieczem uniesionym do góry, strzeże bezpieczeństwa miasta. Jednak do tej pory, pomimo różnych dziejów Warszawy, syrena ani razu się nie pojawiła.