Listopad 2011

Niedzielny spacerek - 13.11.2011

Niedziela 13 listopada choć była słoneczna to temperaturowo było jej już bliżej do pory zimowej. Na początku naszej wycieczki ciekawość zwiodła nas na miejsce katastrofy budowlanej w wyniku wybuchu gazu na ul. Słowackiego w Gliwicach. Następnie udaliśmy się w okoliczne lasy na jesienny rekonesans odwiedzając nam dobrze znane miejsca.

więcej


Rajd Niepodległości
Katowice -
11.11.2011

11 listopada RKTKol. WAGABUNDA zorganizował Rajd Niepodległości. Na wtorkowym Zebraniu podjęliśmy decyzję że jedziemy. Tak więc na Rynku stawili się: Krzysztof Bobis, Witold Romanowski, Stanisław Krukiewicz, Mirosław Gaponik, Alfred Sołtys.
Odczekawszy jeszcze 10 minut na maruderów, którzy jednak się nie pokazali, ruszyliśmy z ochotą na trasę by pedałując trochę się rozgrzać. Na wysokości Zabrza zaczęły się pojawiać negatywne głosy co do dalszej trasy. Pomimo panującej niskiej temperatury postanowiliśmy jechać dalej. Może i nie było tak zimno, ale wiatr czołowy robił swoje i temperatura odczuwalna była niższa od tej rzeczywistej. Krótki postój by zwiedzić Cmentarz Jeńców Radzieckich i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem ludzką bezmyślność i wandalizm. Raptem kilka dni wcześniej płonęły znicze i wszystko było uporządkowane, a dziś jakiś .......... udawał futbolistę i tłukł znicze kopiąc je, wskutek czego wokoło było pełno szkła.

więcej

Ruszyliśmy dalej, jeszcze krótki postój w Czarnym Lesie by w końcu dojechać do celu, którym był Park Kościuszki i znajdujący się tam kościół pw. św. Michała. Jak to bywa, im dalej w las tym więcej drzew, im bliżej celu tym więcej rowerzystów. Spotkaliśmy kolegów z Wagabundy podążających w tym samym kierunku. Pod kościółkiem spora grupa rowerzystów do której i my dołączyliśmy. Przywitawszy się z kolegami i mile zaskoczonym Leszkiem udaliśmy się na mszę. Po mszy pamiątkowe zdjęcie i w planach przejazd na Grób Nieznanego Żołnierza oraz pod Wieżę Spadochronową. Musieliśmy zrezygnować z uwagi na porę. Normalnie o 13:30 padłoby pytanie, gdzie jedziemy dalej, ale tym razem pytanie było inne. Gdzie najbliżej można się napić kawy. Miało to swoje podwójne uzasadnienie, w kościele wymarzliśmy no i w końcu była pora na kawę. Restauracja parkowa okazała się trochę nieprzystępna, kawa za 8 zł to lekka przesada. Postanowiliśmy ruszyć dalej i w końcu się udało. W Chorzowie Batorym znaleźliśmy bardzo miły lokalik, gdzie ogrzaliśmy się i napoiliśmy. Jak się okazało "kopamatakawa" bo wszystkim zaczęło się lepiej pedałować. Tak po trosze miał na to też wpływ wiatr, który zelżał i wiał w plecy ale to szczegół. Przelecieliśmy przez Bykownię, gdzie pożegnaliśmy się z Mirkiem jadącym do Zabrza i dalej przez Kochłowice, ................ , Halembę, lasami na Borową Wieś i dalej asfaltem do Gliwic. Udało się dotrzeć do domu przy ostatnich promieniach słońca.

Listopadowa wycieczka - 6.11.2011

Zapowiadała się ładna pogoda. Miałem w planach objechać nowy niebieski szlak dookoła Zabrza, by w przyszłym sezonie poprowadzić tam wycieczkę. Przypadkiem zdzwoniłem się z Pawłem Pyrką i dzięki temu miałem towarzystwo. Dodatkowo Młody Pyrka - Sebastian też nam towarzyszył. Ruszyliśmy więc z Rynku w kierunku Żernik by tam odszukać szlak. Po drodze w przeciwnym kierunku jechał kol. Romek Adaszyński. Udało nam się go zaprosić na wspólną eskapadę. Jak się później okazało wielokrotnie ratował nas z opresji. Na Maciejowie odnaleźliśmy szlak. Korzystając z jakże cennej informacji kol. Bocianowskiego wiedzieliśmy że szlak jest widoczny tylko w jedną stronę. Jedziemy dalej i trafiamy na Orlika. A zaraz obok Orlika siłownia w plenerze oraz plac zabaw dla maluchów. Dalej jeszcze jest dobrze ale po chwili szlak znika. Pięknie ustawione słupki ze szlakiem zastąpił betonowy słupek umieszczony po lewej stronie ze znakiem ok. 0,5 m nad ziemią i oddalony od ścieżki o dobre 4 do 5 metrów.

więcej

Dalsza trasa również owocuje w podobne niespodzianki. Oznakowanie trasy raz z lewej raz z prawej strony drogi. Nie wiedzieć też czemu szlak pomija miejsca martyrologii. Czy osoba która planowała trasę aby na pewno zna Zabrze i jego historyczne miejsca? Tylko dzięki Romkowi mogliśmy znaleźć cmentarz jeńców radzieckich i usłyszeć o obozie pracy przymusowej, który znajdował się gdzieś w pobliżu. Trasa wiedzie dalej i skutecznie omija kolejny pomnik, tym razem ku czci Powstańców Śląskich oraz Pomordowanych w obozach hitlerowskich. Tylko przypadek sprawił że znaleźliśmy ten pomnik. A to dlatego, że skręt szlaku był źle oznaczony. Dobrze że mieliśmy mapę z naniesionym niebieskim szlakiem i udało nam się go odnaleźć dobry kawałek dalej. Po tym incydencie zacząłem bacznie kontrolować mapę i śmiem nawet podejrzewać, że mogło go tam nie być. Jak się później okazało w wielu miejscach, gdzie powinny być znaki nie było ich wcale. I tu bardzo pomocny okazał się kol. Roman, który podpowiadał kierunek dalszej jazdy. No cóż w końcu to mieszkaniec Zabrza, długoletni członek PTTK-u i miłośnik turystyki rowerowej. Jedną z kolejnych perełek złego oznakowania trasy był przejazd pod autostradą. Nie wiedzieć czemu zamiast na widocznym filarze po prawej stronie znak znajdował się na lewym (środkowym) filarze, poniżej poziomu traw. Tylko dzięki temu, że uschły, udało nam się go zauważyć. Kolejną perełką jest odcinek starego torowiska a w nim dziura. Sebastian jadąc przodem wysiadł przez kierownicę a rower został w dziurze. Na szczęście nic się nie stało ani jemu ani rowerowi. Malownicze Gajdzikowe Górki też mają źle oznakowany szlak. Niestety nie udało nam się go objechać w całości bo dni są coraz krótsze a szukanie tego co powinno być oczywiste, zajmuje za dużo czasu. Z Helenki zjechaliśmy na Rokietnicę, by wskoczyć na nitkę Gliwice - Tarnowskie Góry i nie całkiem o zmroku dotrzeć do domu.
Nasuwa mi się na myśl, że ten kto projektował trasę nie ma o tym zielonego pojęcia a w nadmiarze swoich ambicji nawet nie pomyślał by skonsultować to z Przodownikami Zabrzańskiego Klubu Turystyki Rowerowej "Amator", którzy na pewno nie popełniliby tylu karygodnych błędów.