Tu co jakiś czas będę zamieszczał wiersze wybrane ze swego dorobku.
Te pochodzą z ostatniego tomiku Dzień jest wierszem, świat kolorem. Jeden z nich przełożyłem także na hiszpański
A pierwszy z poniższych prezentowany był na wystawie zorganizowanej z okazji Tygodnia Friedrichowskiego (250 rocznica urodzin C.D. Friedricha( w Szczecinie jesienia 2024 roku
Piotr Michałowski
Caspar David Friedrich, Wędrowiec nad morzem mgły (1818)
jeszcze chwila
poczekaj aż odejdę
zwijając na brzeg spojrzenie nieskończoności
dla ciebie to chwila
poczekaj aż zetrę swój obcy wzrok
z widokówki powszechnych przeoczeń
poczekaj swą chwilę
mojej wieczności
aż odstąpię jednoosobową skałę
na twą bezużyteczność
w rozbryzgach morskiego banału
zobaczysz odpływ pejzażu
przez sine gradacje mgły
po biel zaniku
poczekaj
nie zostawię śladu
mej podróży na drugą stronę
co umyka pędzlom i oczom
mnie tu nigdy nie było
prócz wycinanki słonecznego cienia
co nóg rozkrokiem wspartym laską
podwyższa pagórek
o niewypowiedziane
już odchodzę
jeszcze nie tam
zostawiam swój powidok
plecami do świata
autograf milczenia
Paul Cézanne, Mont Sainte-Victoire z dużą sosną (1887)
nigdzie jak tu
najczulsza gałąź podwaja przełęcz
w zgodnej fali horyzontu
i pieści pierś góry
ociosaną stokami
na długość światła i szerokość pędzla
to nic że poniżej
złamana w labirynt zieleni
zwodzi między żółte kanty pól
jeśli tak blisko wniebowstąpienie
w równowagę wiatru
gdzie miękkie igliwie
zespala miłosnym ramieniem
plan pierwszy z ostatnim
a w niejeden błękit
już nie-paryski jeszcze nie morski
wmiata łososiowe łupki skał
i słoneczne rymy zbóż
dlaczego tylko tu
przez tę jedyną framugę wędrownego oka
z Aix en Provence
nawiewa w płaski prostokąt
widok na zawsze i wszędzie
Edvard Munch, Krzyk (1893)
już to mam za sobą
przeoczony przez dwa cienie
oniemiały wybuch
i łunę z krwistego krateru trzewi
niesioną na granatowej fali powietrza
ognia duszy ciała i wody
w konwulsjach fiordu
już mam to za sobą
to nie krzyk nie płacz
to zdziwienie
wewnętrzną eksplozją
to cisza po burzy
co zatyka uszy
i nakłada maskę
wyłysiałą z nagłego odkrycia
mam to już za sobą
i niosę wygasłą próżnią
ulgę nawet pokój
po skażeniu świata obrazem
skończonej męki
już mam za sobą to
już się nie oglądam
jak pędzel zdziera z kartonu
skórę świata
piekło zostawiam za poręczą
prostej drogi
na użytek publiczny
już to macie przed sobą
obezwładnione ramą bezpieczeństwa
zmęczeni lenistwem
obojętności
22 maja 2018 r.
Edvard Munch, El grito
ya tengo a mis espaldas
desatendido por dos sombras
el enmudecido arrebato
y el resplandor del cráter sanguíneo de las entrañas
que llevo en la ola de aire azul marino
del fuego del alma, el cuerpo y el agua
en las convulsiones del fiordo
ya lo tengo a mis espaldas
no es un grito ni un llanto
es mi sorpresa
por la explosión interna
es el silencio después de la tormenta
que obstruye mis oídos
y oculta tras una máscara pelada
por causa de tal descubrimiento
Ya lo tengo a mis espaldas
y llevo apagado el vacío
alivio aun paz
en un mundo contaminado
con la imagen de la tortura consumada
ya lo tengo a mis espaldas
ya no miro atrás
como el pincel que raspa el cartón
la piel del mundo
dejo el infierno detrás del pasamanos
del camino recto
listo para su uso público
ya lo tenéis frente a vosotros
paralizado por el marco de seguridad
cansados de la pereza
de tanta indiferencia
.
.
.