Konstytucja na miarę XXI wieku
Cel prac:
Prace nad nową wersją konstytucji rozpocząłem z jednym głównym celem: chciałem stworzyć nowoczesne, stabilne i odporniejsze na kryzysy państwo, które jednocześnie oddaje obywatelom i regionom więcej władzy i odpowiedzialności.
Założyłem, że dokument powinien wykraczać poza bieżące spory polityczne i budować fundamenty funkcjonowania państwa na lata, niezależnie od tego, kto wygra najbliższe wybory.
Co ważne, jest to gruntowna i rozległa, ale jednak nowelizacja Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku, a nie zupełnie nowa ustawa zasadnicza. Z tego powodu szczególną uwagę poświęciłem utrzymaniu spójności konstrukcji całego aktu, w tym układu rozdziałów i liczby artykułów. To zmiana często rewolucyjna w treści, ale dzięki świadomemu zachowaniu formalnej ciągłości z dotychczasowym porządkiem konstytucyjnym, udało się nadać jej ewolucyjny charakter.
Podstawowe założenia:
Decentralizacja i samorządność
Państwo pozostaje unitarne, ale województwa i gminy zyskują realne kompetencje, własne dochody i wpływ na politykę. Celem było stworzenie faktycznej, a nie fasadowej samorządności.
Parlamentaryzm bez podwójnej egzekutywy
Rząd rządzi, Sejm kontroluje, a Prezydent stoi na straży konstytucji i spójności państwa.
Prezydent nie uczestniczy w bieżącym zarządzaniu państwem i nie konkuruje z rządem o władzę wykonawczą. Jego rolą jest nadzór nad zgodnością działań władz z konstytucją oraz czuwanie nad legalnością i spójnością samorządów. Prezydent jest wybierany przez szerokie zgromadzenie elektorów złożone z przedstawicieli parlamentu i samorządów, co sprzyja konsensusowi zamiast polaryzacji.
Senat nie jest „drugim Sejmem”, lecz forum reprezentacji regionów i dużych miast. W jego skład wchodzą przedstawiciele województw i metropolii, a głosy są ważone liczbą mieszkańców. Senat ma pilnować, by polityka państwa uwzględniała terytorialne zróżnicowanie kraju, a jednocześnie gwarantować równowagę między decentralizacją a jednością państwa.
Bezpieczeństwo i odporność państwa
Wprowadziłem nowoczesne regulacje dotyczące stanów nadzwyczajnych, w tym zagrożeń hybrydowych, cyberataków i konfliktów niekonwencjonalnych. Przygotowanie państwa do takich wyzwań to konieczność XXI wieku.
Równość praw i obowiązków
Każdy obywatel, niezależnie od płci, tożsamości czy pochodzenia, ma takie same prawa i obowiązki wobec państwa.
Odpowiedzialność finansowa
Wprowadziłem mechanizmy ograniczające nadmierne zadłużanie państwa. Celem jest ochrona finansów publicznych przed krótkowzrocznym populizmem i przerzucaniem kosztów na przyszłe pokolenia.
Efekty, które moim zdaniem udało się osiągnąć:
Stworzyłem spójny system ustrojowy, oparty na odpowiedzialności i współpracy między Sejmem, Senatem, rządem i samorządami.
Pogodziłem silny samorząd z mechanizmami zabezpieczającymi jedność państwa.
Zlikwidowałem ryzyko permanentnych kryzysów w relacjach rząd - prezydent, które paraliżowały państwo w dotychczasowym modelu.
Położyłem fundamenty pod nowoczesny system zarządzania bezpieczeństwem państwa, dostosowany do wyzwań XXI wieku.
Zagrożenia i dalsze kroki:
Mam pełną świadomość, że sama konstytucja nie rozwiąże wszystkich problemów. Kluczowe będą ustawy zwykłe, które określą szczegółowe zasady działania państwa.
Jeśli będą napisane mądrze - system zadziała. Jeśli nie - istnieje ryzyko chaosu, zwłaszcza w finansach samorządowych, relacjach między regionami czy przy wyborze prezydenta.
Dlatego konieczne jest szybkie uchwalenie pakietu ustaw ustrojowych, które uregulują m.in.:
szczegółowe zasady działania samorządu terytorialnego, zwłaszcza jego finansowanie,
tryb wyboru prezydenta,
procedury stanów nadzwyczajnych,
funkcjonowanie sądownictwa,
system szkolenia obywatelskiego.
Konstytucja tworzy ramy. Od jakości ustaw zależy, czy w tych ramach powstanie nowoczesne i sprawne państwo.
Największym zagrożeniem przy wdrażaniu podobnej nowelizacji nie jest sam jej tekst, lecz sposób, w jaki ustawodawca i organy władzy publicznej podejdą do jej wykonania. Projekt tworzy wiele ambitnych mechanizmów: od realnego wzmocnienia Senatu jako izby terytorialnej, przez Radę Niezależności Sądownictwa i odpolityczniony Trybunał Konstytucyjny, po Rzecznika Praw Obywatelskich z nowymi kompetencjami, złotą regułę finansową czy reformę nadzoru nad przestrzenią informacyjną. Wszystkie te instytucje są jednak jedynie ramą. To, czy będą działać zgodnie z duchem reformy, czy staną się atrapami, zależy od jakości ustaw wykonawczych oraz -co tu dużo mówić- od dobrej woli i podejścia ustawodawcy.
Wiele przepisów w projekcie posługuje się pojęciami wymagającymi doprecyzowania w ustawach. Klasycznym przykładem jest sposób ważenia głosów w Senacie i mechanika pracy delegacji wojewódzkich; jeśli ustawa określi to źle, można doprowadzić do chronicznego paraliżu izby. Podobnie jest z Radą Przestrzeni Informacyjnej: konstytucja zakazuje cenzury prewencyjnej i ingerencji w treść przekazu, ale jeśli ustawa delegacyjna będzie zbyt szeroka, da się ten zakaz obejść przez „techniczne” regulacje pasma czy rejestrów. Rada Niezależności Sądownictwa i nowy TK są zaprojektowane tak, by były pluralistyczne, ale brak precyzyjnych ustawowych zabezpieczeń przed konfliktami interesów i pakietowaniem nominacji może sprawić, że staną się kolejnymi polami partyjnej gry.
Równie wrażliwym punktem jest złota reguła finansowa i konstytucyjny limit długu. Bez ustawowego oparcia się na jednolitych standardach statystycznych (np. ESA) oraz niezależnej weryfikacji przez radę fiskalną, politycy będą kusić się o kreatywną księgowość, aby formalnie mieścić się w limicie, a faktycznie go obchodzić. Podobnie klauzula tożsamości ustrojowej w relacjach z prawem UE - jeśli ustawy nie wprowadzą jasnej procedury dialogu i rozstrzygania kolizji, spory będą rozgrywane na ostrzu noża między sądami krajowymi a trybunałami unijnymi.
Chciałbym myśleć, że ten projekt jest jak dobrze zaprojektowana konstrukcja budynku, ale z pustymi ścianami działowymi, które dopiero trzeba postawić. Można wstawić solidne mury, które będą służyć przez dekady, a można postawić karton-gips i udawać, że to to samo. W praktyce wszystko sprowadza się do intencji tych, którzy będą tworzyć ustawy wykonawcze. Jeśli podejdą do nich z myślą o faktycznym wzmocnieniu standardów i realnym wykonywaniu ducha konstytucji, reforma ma szansę uczynić państwo stabilniejszym, bardziej przejrzystym i odpornym na kryzysy. Jeśli jednak celem stanie się obchodzenie nowych przepisów, te same mechanizmy mogą być użyte do blokowania reform, centralizacji pod pozorem decentralizacji czy kontroli instytucji pod szyldem ich odpolitycznienia.
Krótko mówiąc: kluczowa będzie nie tylko treść ustaw wykonawczych, ale też to, by były pisane przez ludzi rozumiejących i szanujących sens wprowadzonych rozwiązań. Bez tego nawet najlepszy tekst konstytucji pozostanie papierowym ideałem, który w praktyce stanie się dekoracją dla starych nawyków. Wtedy nowelizacja, zamiast być krokiem w stronę skoku cywilizacyjnego, stanie się kolejnym przykładem, jak dobry projekt można zepsuć brakiem dobrej woli.