Jerzy Radwanek - Sprawiedliwy


Major, pilot - nawigator, absolwent 13 Promocji “Szkoły  Orląt”  Szkoły Podchorążych Lotnictwa  w Dębline, więzień polityczny obozu koncentracyjnego  KL Auschwitz (1940-1944),  członek obozowego ruchu oporu,  uhonorowany medalem "Sprawiedliwy  Wśród Narodów Świata", artysta plastyk, scenograf, pedagog   Młodość - fascynacja lotnictwem                                           Sprawiedliwy Wśród Narodów   Świata Działalność konspiracyjna i aresztowanie                         Rodzina i KanadaKL Auschwitz 1940 - 1944                                                         Pożegnanie Po wojnie                                                                                               Odznaczenia Spotkanie z Heleną Hamermesh 

Młodość -fascynacja lotnictwem     

Jerzy Radwanek urodził się w Krakowie 5.II.1919 r. Jego ojciec - Alfred był komisarzem kilku dzielnic miasta Krakowa.  Eksponowane  stanowisko  pozwalało  aby  życie  rodziny  toczyło  się  spokojnie  i  dostatnio.  Niestety ojciec  zmarł przedwcześnie  w 1930r.,  zrozpaczona matka -  Irena, została sama z dwójką małych dzieci - Jerzym i jego starszym bratem Zbyszkiem. Jurek od dziecka  interesował  się  malarstwem  i  modelarstwem. Kiedy  miał  15  lat  zbudował  pierwszy  latający  model  samolotu,  za  który otrzymał  wysokie  wyróżnienie.  W następnym roku został przyjęty na kurs szybowcowy. Lotnictwo stało się wielkim marzeniem jego życia .

 W 1937r. po zdaniu matury i wielu trudnych egzaminów dostał się do Szkoły Podchorążych Lotnictwa, słynnej “Szkoły Orląt” w Dęblinie. Należał do najmłodszego rocznika polskich pilotów – pamiętnej, 13-tej Pro-mocji. Miała się ona odbyć jak co roku w listopadzie, ale w związku z wybuchem wojny już 7 IX 1939r. rozkazem podpisanym przez płk. Modesta Rastawieckiego wszyscy podchorążowie absolwenci należący do promocji trzynastej zostali awansowani do stopnia podporucznika. Jednocześnie rozkaz polecił im kierować się do Zaleszczyk, czyli w stronę granicy rumuńskiej. Tyle, że wtedy nie mieli już na czym latac -  2 IX 1939r. Dęblin został dwukrotnie zbombardowany. Ewakuowani, wraz z kolumną wojsk przedzierali sie na południe, niestety 21 września zostali rozbrojeni przez wojska Hitlera i prawie cała 4  Eskadra Obserwatorów znalazła się w niemieckiej niewoli. Jurkowi udało się uciec i wrócić do Krakowa. Podczas II Wojny Świa-towej spośród 147 kolegów pilotów poległo 72. Nie było prawie żadnej jednostki operacyjnej PSP czy RAF-u, w której by się nie znaleźli członkowie 13 Promocji.   WIĘCEJ>>>>

Działalność konspiracyjna i aresztowanie

W Krakowie przyjaciele wciagnęli Jurka do ruchu oporu. Mjr Stefan Radyk powierzył mu zadanie przerzucenia za granicę tajnych dokumentów dotyczących rozlokowania lotnisk niemieckich na terenach okupowanych. Miał to wykonać przy pomocy Karasia ukrytego w chłopskiej stodole pod Czerni- chowem. Zadanie nie było łatwe - samolot miał rozmontowane skrzydła, a wokół aż roiło się od posterunków niemieckich, trzeba było także zdobyć wysokooktanową benzynę. Kiedy wreszcie udało się wszystko przygotować, doszło do wpadki. Jerzy został aresztowany I  poddany bestialskiemu śledztwu przez Gestapo najpierw na Pomorskiej, a potem w więzieniu na Montelupich, stamtąd  19 XII 1940r. przewieziono go już do obozu w Oświęcimiu, gdzie stał się numerem 7782. 

KL Auschwitz 1940 -1944


Rozpoczął się okres gehenny, a był to dopiero rok 1940. W powojennych wspomnieniach Jerzy tak relacjonował swój pierwszy kontakt z obozem: To co zobaczyłem wówczas przechodziło ludzkie pojęcie. Z lewej strony słup ognia – to było krematorium. Dzień był mglisty, i w tej mgle zobaczyłem jakieś cho- dzące postace w pasiastych ubraniach, w dziwnych czapkach na głowach. Zaraz też usłyszałem krzyki Niemców - schnell, schnell, schnell - i zobaczyłem jak biją więźniów. To było coś, co mnie zaszokowało. W obozie Jerzy nie tylko ujrzał ale i sam doświadczył niewyobrażalnych cierpień zada- wanych przez niemieckich oprawców. Wielu współwięźniów na jego oczach zginęło na skutek głodu, wycieńczenia, bicia, tortur, nadmiernej pracy, chorób, braku opieki lekarskiej, eksperymentów pseudomedycznych, egzekucji przez rozstrzelanie. Jerzy przebywał w bloku 10. Wspominał; "z okna tego bloku można było oglądać przejeżdżające wózki, na których przewożono rozstrzelanych na bloku 11”. W swoich pamiętnikach Jerzy napisał: "Nie mogę uwierzyć, że to wszystko przeżyłem. Kiedy w listach do matki pisałem, że jestem zdrowy, bałem się poruszyć nogami. Z głodu i z pracy opuchły tak strasznie, że przypominały bezkształtne slupy. Pojękiwałem z bólu. Co cierpiałem, kiedy musiałem pra- cować, stać na apelach, biec w rytmie wyznaczonym świstem bata - to trudno nawet sobie wyobrazić. Przeżyłem tyfus - zaszcze- piony przez Niemców i flegmonę." Za kra- dzież kawałka chleba otrzymał karę trzech dni słupka. Przy innej okazji Jerzy miał zbudować model samolotu na prezent urodzinowy dla syna Rudolfa Hessa, komendanta obozu. Kiedy Klaus przypadkiem odkrył wcześniej planowaną niespodziankę, kapo Erich Grönke z wściekłości wybił Jurkowi żelazkiem 3 zęby. Jerzy wielokrotnie podkreślał, że w przeżyciu obozowego piekła dopomogła mu pomoc kolegów, miłość matki oraz głęboka i niezachwiana wiara w Boga. W Biuletynie Oświęcimskim nr. 36, opisał wydarzenie kiedy SS-man nazywany popularnie “Perełką” podszedł do niego z poleceniem uruchomienia radia na placu apelowym i przypadkowo przyłapał go na kradzieży kawałka mięsa. Wściekły SS-man skazał Jerzego do kompanii karnej (wydostać się z niej można było wyłącznie przez komin). Podczas pisania kartki z numerem, ”Perełka” przypadkiem zauważył na jego szyi medalik z Matką Boską. Zerwał go brutalnie i rozdeptał. Jerzy tak opisuje tą chwilę: "kiedy schyliłem się po medalik ujrzałem tak oślepiające światło, jakby tysiąc żarówek się zapaliło, i usłyszałem wewnętrzny, doniosły głos: Nie bój się go, powiedz, że uruchomisz mu radio, a on niech ci odda kartkę”. Jerzy zagrał o swoje życie i tworząc prowizoryczną instalację z miedzianego pręta I kawałków drutów w przeciągu 8 min uruchomił radio. Podniecony SS-man usłyszał głos Führera, a Jerzy sprytnie z jego reki wyciagnał kartkę ze swoim numerem. Z wyrokiem śmierci w kieszeni, dziękował Bogu za cudowne ocalenie życia.


Jerzy Radwanek zastał numerem 7782. 




Lista pracowników, Jerzy pod nr. 38 jest elektrykiem. Zdjęcie udostępnione z

archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.



Na początku w KL Auschwitz ginęli głównie Polacy. W obozie osadzani byli ludzie cieszący się autorytetem – profesorowie, inteligencja, oficerowie, patrioci; elita narodu miała zostać biologicznie unicestwiona, aby Polska już nigdy nie była w stanie się podnieść. Nie było jeszcze komór gazowych, ludzi rozstrzeliwano lub wieszano. Niemcy mścili się też na rodzinach więźniów. Do czasu wyzwolenia w Oświęcimiu zginęło ponad 60 tys. Polaków. Jerzy rozpoczął pracę jako elektryk na terenie garbarni. Była poza terenem głównego obozu i mniej pilnowana. Pracowało tam wielu polskich więźniów politycznych. Tu pojawił się również Tomasz Serafiński - Witold Pilecki rotmistrz kawalerii (numer obozowy 4859) i tutaj rozpoczęło się organizowanie wojskowego ruchu oporu. Wiosną 1943 roku Pileckiemu udało się uciec z obozu i zabrać ze sobą bogatą dokumentację. To dzięki niemu i wyniesionym dokumentom świat dowiedział się o dramatycznej sytuacji za drutami w obozie. Jerzy przystąpił do wojskowego ruchu oporu. W poszukiwaniu szans ucieczki powierzono mu zadanie ustalenia odległości od ogrodzenia do rzeki - jako elektryk miał obserwować teren za drutami i sporządzić szkic możliwości zrobienia podkopu z hali garbarni. Jerzy obliczył, że ucieczka tym sposobem jest niemożliwa, W pamiętnikach wspominał - W ruchu oporu mieliśmy polecenie, aby każdego więźnia, niezależnie od narodowości, podtrzymywać na duchu i dostarczać pomoc przy każdej możliwej okazji. Było to nasze obo- zowe motto: "Pomoc drugiemu". Wielu członków obozowego ruchu oporu wytropiło obozowe gestapo. Dowódcy Jerzego - płk Teofil Dziama, oraz ppłk Juliusz Gilewicz i por. Tadeusz Paolone (Lisowski) zostali straceni 11 października 1943r. Wiosną 1942 roku rozpoczęły się masowe transporty Żydów do obozu. Pociągi nadchodziły z całej Euro- py. Pewnego dnia sprowadzono do garbarni grupę ponad trzystu dziewcząt - Żydówek o różnej narodowości. Miały one sortować zagrabione mienie, jak ubrania, złoto, pieniądze. Wszystko, co przedstawiało wartość użytkową pakowano i wywożono do Rzeszy. Jerzy zatrudniony jako elektryk, musiał czasami wchodzić do hali gdzie pracowały Żydówki. Tam poznał jedna z nich - Helenę Hamermesh - młodą, niezwykłą dziewczynę, która brała czynny udział w opiece nad innymi potrzebujący- mi żydowskimi więźniarkami. Ona zainspirowała całą akcję na rzecz ich przetrwania, w którą włączył się Jurek - sporządził na kartce szkic hali z zaznaczeniem miejsca, gdzie znajdują się bezpieczniki, oraz szczegółowy rysunek skrzynki bezpieczników, wskazując który z nich należy wykręcić. I tak zaczęła się pomoc - przy każdej nadarzającej się okazji Helena odkręcała bezpiecznik powodując awarię, Jerzego wzywano, aby "naprawić światło". W metalowej skrzynce narzędziowej Jurek podrzucał lekarstwa, szcz- epionki, bandaże, listy, żywność, meldunki i szkice terenu, a dziewczęta wkładały do skrzynki biżuterię I pieniądze, które on poprzez swoją sieć orgnizacyjną przekazywał aptekarzowi, żeby uzyskać niezbędne medykamenty, nieustannie narażając przy tym życie. W listopadzie 1944r. Niemcy zaczynali stopniowo likwidować obóz w Oświęcimiu. Helena pod- czas pożegnania prosiła Jurka aby jej obiecał, że opowie o tragedii Holokaustu -" Podaj mi swoją rękę! Ty jesteś Polakiem, chrześcijaninem, może wyjdziesz stąd żywy. My nie mamy żadnych szans. Przysięgnij mi, przysięgnij, że jeżeli przeżyjesz to piekło, powiesz światu o tym, co z nami tu robią." 24.XI.1944r. Jerzy został przewieziony do Reichenau – podobozu Gross Rosen w Czechosłowacji, gdzie też był członkiem tajnej organizacji wojskowej, pod dowództwem oficera belgijskiego. 9 maja 1945r. został uwolniony przez czeskich partyzantów, był skrajnie wychudzony (ważył 29,8kg), ale jednak...przeżył. Nie skorzystał z propozycji wyjazdu do Belgii, razem z chorym przyjacielem 22 lipca1945r. wrócił do Polski. Na lewej ręce na zawsze pozostał wytatuowany numer 7782.  WIĘCEJ>>>>

Po wojnie 

Życie powojenne Jerzego również nie było łatwe. Był bardzo wycieńczony, fizycznie i nerwowo. Nie chciał  kariery w Ludowym Wojsku Polskim, pomimo obietnicy szybkiego awansu ( za cenę bycia politrukiem).  Szczęśliwie spotkał serdecznego kolegę obozowego, znanego rzeźbiarza - prof. Xawerego Dunikowskiego  (mieli sąsiednie prycze), który zaproponował mu studia na Akademii Sztuk Pięknych. Ukończył Wydział  Malarstwa, a potem pracował m.in. w jako scenograf w teatrze lalek, nauczyciel i wychowawca w liceum Sztuk  Plastycznych, wreszcie wygrał konkurs na naczelnego plastyka miasta Krakowa. Malował obrazy, także piękne  ikony. Jerzy wspominał: "Czasami nie mogę jeść, nie mogę spać - bronię się przed tymi wspomnieniami,  chcę wejść w świat ludzi normalnych tych którzy tego nie widzieli. Maluję tylko abstrakcje albo pejzaże, góry,  zielone łąki, drzewa. To wszystko o czym marzyłem tam za drutami z wysokim napięciem. To  wszystko, czym żyje na co dzień i oddycha człowiek wolny".  W 1951r. Jurek ożenił się z Basią (inż. leśnik), która  była jego radością i wielka podporą; doczekali się trójki  dzieci – Andrzeja (ekonomista), Ani (fizyk) I Renaty  (lekarz) oraz siedmiorga wnuków – Jakuba, Lilki, Ani,  Gosi, Konrada, Aleksandry i Adriana .

Zdjęcie ślubne Jerzego z Basią w 1951 r. 

Spotkanie z Heleną Hamermesz   

W roku 1969 w Muzeum Oświęcimskim podczas uroczystości rocznicowych ku pamięci ofiar Holokaustu nieoczekiwanie z grona delegacji byłych więźniów z Izraela wyrwała się kobieta, krzycząc w kierunku Jerzego: "Jurek! Ty jesteś  Jurek! Przecież to Ty! Nie pamiętasz mnie, Heleny Hamermesh? Ty nam życie ratowałeś!". Mógł w pierwszej chwili  nie poznać, dwadzieścia lat zmieniło wygląd i jego i jej, ale on pamiętał doskonale. Helena również przeżyła obóz i marsz śmierci, gdy w listopadzie 1944r. zaczęto pośpiesznie likwidować  Oświęcim. Przeżyła również następny obóz w Bergen-Belsen, skąd ostatecznie została uwolniona.  Próbowała po wojnie odnaleźć Jurka przez Czerwony Krzyż. Po spotkaniu ich przyjaźń odżyła, Helena kilkakrotnie przyjeżdżała do Polski, a mówienie o tragedii Holokaustu traktowała jak swoją misję. 

Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata 

W 1990 r. Helena zaprosiła Jerzego wraz z żoną Basią do Izraela. I właśnie podczas tej podróży w Jerozolimie, w Yad Vashem 17 kwietnia Jerzego spotkało szczególne wyróżnienie, które, do końca życia cenił sobie najbardziej - dzięki staraniom Heleny Hamermesh, został uhonorowany tytułem: "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata". Przyznanie Medalu Sprawiedliwych przez Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie, było dowodem uznania dla Jerzego Radwanka, że z odwagą i  narażeniem własnego życia, ratował Żydów uwięzionych i prześladowanych w okresie okupacji hitlerowskiej w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Auschwitz –Birkenau . WIĘCEJ>>

Rodzina i Kanada

W  latach 90 Jurek z Basią wielokrotnie odwiedzali Kanadę. W  Montrealu mieszka ich córka  Anna  Radwanek  -  Malczewska  z rodziną.  Odwiedzając  ją Jerzy  chętnie  opowiadał  o  swoich  obozowych  przeżyciach m.in. w wywiadach dla Telewizji  Montrealskiej  "Telepolonica” i podczas spotkań z młodzieżą w  polskich  szkołach. Jego niebanalny  życiorys spisał wówczas Witold Liliental (syn przedwojennego oficera za- mordowanego w Katyniu).             

Jerzy do końca uczestniczył w działalności Aeroklubu Krakowskiego i Klubu Seniorów Lotnictwa oraz w  spotkaniach Związku Polskich Artystów Plastyków. Okrucieństwo czasów zagłady i  niemieckiej niewoli opisał  w kilku opowiadaniach opublikowanych w numerach Biuletynów Oświęcimskich.   W dniu 21.12.2000r. Jerzy złożył Relację o swoim pobycie w obozie dla Archiwum Państwowego Muzeum  Auschwitz-Birkenau dla celów naukowo-badawczych, edukacyjnych i upamiętnienia ofiar zbrodni nazistowskich.      Jego pamiętniki zostały spisane.   Wywiad w Telewizji Montrealskiej "Telepolonica"  Witolda Lilientala z Jerzym w 1996. Zdjęcia  udostępnione z archiwum rodziny Radwanek.     

Rdzina Jerzego Radwanka, od lewej córka Anna, Jerzy, żona Barbara, syn Andrzej i córka Renata,  następnie z córka Anną oraz żoną Barbarą.


Wnuczka Liliana z mężem

i dziecmi

Pożegnanie

Mjr Jerzy Radwanek zmarł 30 Marca 2001r. w Krakowie, został pochowany na Cmentarzu Rakowickim. W ceremonii pogrzebu uczestniczyło bardzo wiele delegacji i pocztów sztandarowych. We fragmencie listu pożegnalnego od przyjaciół z Aeroklubu Krakowskiego i Klubu Seniorów Lotnictwa, odczytano: "W księgę swojego żywota wpisałeś całe bogactwo człowieczeństwa, dałeś świadectwo swego credo - iż najwyższa wartość i sens istnienia na naszej Ziemi tkwi w zdolności bezinteresownego dawania i dzielenia się cząstką siebie, bez względu na ciężar podjętego zamysłu." 

Odznaczenia

Jerzy Radwanek otrzymał za swoje wojenne bohaterstwo, pracę zawodową  i działalność społeczną wiele wyróżnień i odznaczeń, najważniejsze są  poniżej.  Medale od lewej: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Złoty Krzyż Zasługi, „Za  Udział w Wojnie Obronnej 1939” oraz Krzyż Oświęcimski.  

BIBLIOGRAFIA

RELACJA Jerzego Radwanka - spisana przez Jadwigę Dąbrowską dla Archiwum Muzeum Oświęcim-Brzezinka, 2000 r. Kazimierz Albin "Historia mojej ucieczki z Oświęcimia i działalności w konspiracji" , 1989 r.

 Alojzy Dreja, “Czyż mogli dać więcej“, Koło Koleżeńskie 13 Promocji Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, Lon- dyn, 1989r. 

Witold Liliental , “Jerzego Radwanka Życiorys Niebanalny”, High Park, 3/15-Maj/Czerwiec „95 

Adam Cyra, “Ochotnik do Auschwitz Witold Pilecki 1901-1948”, Oświęcim 2000  Jerzy Radwanek, HOLENDERSKI ŻYD - Grudzień 1998,

 Biuletyn 35 Jerzy Radwanek, PERELKA - Czerwiec 1999, Biuletyn 36 Jerzy Radwanek , ELEKTRYK NUMER 7782 - Grudzień 1999, 

Biuletyn 37

 Sponsorzy Instytucje Współpracujące FINAL-1, 04.08.2018 r. ©Copyright by Jerry Barycki, 30.07.2018 r.

 Źródła niepublikowane Rękopisy Jerzego Radwanka – “Mój lot ku niebu” - zebrane i opracowane przez córkę Renatę Urbanek, 

Archiwum rodziny Radwanek

 “The Light Does Come.  A Memoire” angielska wersja pamiętników Jerzego w formie książki napisana przez wnuczkę Lilianę Malczewską 


Autorka biografii  Anna Malczewska 

Opracowanie redakcyjne - Renata Urbanek