22 czerwca 2022

Potwornie trudno jest mi się dostosować, a także dopasować do rzeczywistości i to nie dlatego, że uważam się za kogoś wyjątkowego, ale dlatego, że wbrew własnej woli nie potrafię zadomowić się w codzienności.

Chciałabym żyć jak każdy spotykany i poznawany przeze mnie człowiek. Marzę o tym, by mieć rodzinę, dom, co udało mi się osiągnąć, pracę, uporządkowaną codzienność i podporządkowaną sporządzonej liście konkretnych obowiązków zaplanowanych na dany moment, które po realizacji można odhaczyć jako zadania wykonane, by ze spokojem ducha pożegnać dzień i z budzącą się wraz z ciałem nadzieją oraz inspiracją do działania przywitać świtem anonsowaną kolejną dobę, ale… nie potrafię i to też nie dlatego, że uciekam od odpowiedzialności i jestem zbyt kapryśna oraz wymagająca wobec losu, czy leniwa i niezdecydowana – po prostu... nie umiem?...

Staram się być osobą jedną z wielu. Mam jednak dziwaczną przypadłość, która zakorzeniła się we mnie zupełnie bez pozwolenia i bez, chociażby grzecznościowego, poproszenia o zgodę.

W poszukiwaniu pracy nie potrafię się określić, by scharakteryzować własne predyspozycje idealnie komponujące się z wymogami stanowiska, o które przyszłoby mi się starać. Imałam się różnych zajęć zawodowych. Pracowałam w restauracji, w hotelu, w biurze, w szkole, w korporacji, w urzędzie, w sklepie… i nawet powierzane mi obowiązki wykonywałam z wielkim zaangażowaniem oraz precyzją, z perfekcyjną dbałością o najmniejszy szczegół, ponieważ nie lubię zaniedbywania w swoim życiu nawet najmniej istotnych czy najbardziej prostych rzeczy. W każdą czynność wchodzę całą sobą jak w relacje jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne – taka już po prostu jestem i nic na to nie poradzę. Problem jednak polega na tym, że w każdym wykonywanym przeze mnie zawodzie nigdy nie czułam się szczęśliwa.

Dlaczego?

Nie potrafię pogodzić ciała i ducha. Pracując w charakterze przyziemnych obowiązków, błądzę duchem w wymiarach trudnych do określenia, sprecyzowania czy nazwania i chociażby powierzchownego scharakteryzowania. Uwielbiam wstawać przed wschodem słońca. Każdy niemal dzień zaczynam od spaceru. Chłonę wówczas cały, dziewiczy jeszcze, bo drzemiący świat, do którego ludzie pogrążeni we śnie mają wstęp wzbroniony. Budzi się wówczas we mnie przedziwna, ale niezwykle cudowne w doznaniach więź z naturą. Rodzą się we mnie obrazy i wersy, których nie sposób zatrzymać, które wyfruwają myślami w bezdenne, w bezkresne przestrzenie nieba i powodują, że… odpływam w rozmarzeniu… Piszę wtedy, szkicuję, wypalam, tworzę i NARESZCIE! czuję, że JESTEM.

Tego rodzaju doznania – stany zdarzają mi się bardzo często. Trudno jest więc skupić się w przyziemnych obowiązkach pracy jako zajęcia zawodowego i zarobkowego, chociaż bardzo bym chciała. Walczę wówczas z duchem, które wodzi ciało na pokuszenie w wymiary, do których (może?!) rzadko kto zagląda. Pełnię szczęścia czuję jednak, bo zdobywam, całą się sobą w nią wtapiając i się z nią utożsamiając, kiedy ulegam natchnieniu i kiedy pod wpływem natchnienia tworzę.

Czy jestem artystką?…

Mam delikatny lęk nieśmiałości, kiedy słyszę dźwięk tego jakże zaszczytnego i poważnie brzmiącego określenia. Wydaje mi się, że to za dużo, by móc o sobie tak powiedzieć, gdyż za mało umiem i za mało zrobiłam, a tak wiele bym pragnęła od siebie dać wszystkim i wszystkiemu, i tak wiele chciałabym się nauczyć.

Na tę koronę, przynajmniej teraz jeszcze, nie zasługuję.


20 czerwca 2022

Wielokrotnie zastanawiałam się nad literaturą jako najmniej popularną dziedziną sztuki, nie cieszącą się aż takim wielkim uznaniem odbiorców jak chociażby muzyka czy rzeźba albo malarstwo lub fotografia.

Do jakich wniosków doszłam?

Człowiek jest istotą poznającą świat w sposób zmysłowy. W związku z tym rozkochuje się w doznaniach oraz relacjach, w które wchodzi drogą empiryzmu. Muzykę celebruje dzięki zmysłowi słuchu. Pozostałe dziedziny sztuki jak malarstwo, fotografia czy rzeźba są kontemplowane doświadczeniami wzroku i dotyku. Literatura zaś jest tylko zapisanym szeregiem wyrazów, których kompozycja tworząca zdanie stanowi jedynie przekaz treści rozszyfrowywanej i poznawanej w procesie czytania. Zatem w przypadku wspomnianej literatury zmysły człowieka są jakby w stanie uśpienia – nieaktywności. Odbiorca tej właśnie dziedziny sztuki ociera się jedynie o szeregi zapisanych – wydrukowanych na papierze zdań. Nie widzi więc obrazu. Nie słyszy również dźwięku. Nie dostrzega wypukłości kształtów czy nie potrafi uchwycić gry światła i cienia. Dopiero lektura, odkrywająca sens uwiecznionej drukiem treści, inspiruje wyobraźnię czytelnika do aktywnego działania, by ta (poprzez poznanie stworzonej przez autora fikcji) mogła odczarować zaklętą w słowach fabułę, stworzyć scenografię, urzeczywistnić bohaterów i ożywić łączące ich relacje, wprowadzić zaczytanego odbiorcę w świat, w którym poprzez fantazję każdy ludzki zmysł zostanie zaspokojony.

Zatem…

Literatura okazuje się sztuką bardzo wymagającą i niezwykle dyskretną, którą należy odkryć poprzez lekturę, by wyobraźnią poznać przedstawiony w niej świat a tym samym by empirycznie wejść w interakcję – stan doznań wywoływanych obcowaniem z tą właśnie dziedziną artystycznego kunsztu.

Czy warto?

Odpowiedź na przytoczone wyżej pytanie zna tylko czytelnik.


1 czerwca 2022

Rozmowy z Czytelnikami uświadomiły mi, że większość osób utożsamia mnie bezpośrednio z bohaterami poznawanymi podczas lektury tworzonej przeze mnie prozy, zatracając granicę pomiędzy fikcją a rzeczywistością, a przecież (dajmy na to) aktor, który wciela się w powierzoną mu rolę, nie jest postacią przez siebie kreowaną na deskach teatru czy w filmie.

Będąc i chcąc być pisarzem (w pełnym tego słowa znaczeniu) sięgającym po tematy z różnorodnej topografii społeczeństwa, nie mogę kurczowo trzymać się własnej osobowości jako matrycy czyli pierwowzoru - pojedynczego łańcucha DNA decydującego zawartą w nim informacją genetyczną o usposobieniu budowanej przez wyobraźnię obsady występującej w opowiadaniach lub powieściach mojego autorstwa. Wchodząc zaś w określone środowisko jestem zobowiązania cały proces twórczy wznieść na fundamentach wiarygodności, aby przedstawiana w literaturze fabuła jak najwierniej odzwierciedlała opisywaną rzeczywistość.

Zapuszczając się (na przykład) w slumsy, nikt z nas nie spodziewa się luksusu, niezwykle imponującej architektury pełnej bogatego przepychu i artystycznego kunsztu czy ludzi wysoce wykształconych, elokwentnych, dystyngowanych i kulturalnych, zafascynowanych sztuką. Wówczas nawet zdajemy sobie doskonale sprawę, że wchodząc w region miasta zamieszkany przez osoby biedne, zaniedbane wychowawczo i edukacyjnie, porzucone i skazane na izolację oraz zmuszone do bezwzględnej nierzadko walki o byt z brutalnym losem, narażamy się na ryzyko zderzenia się z osobami nieufnie oraz wrogo do nas nastawionymi i z sytuacjami niebezpiecznymi, jak również bardzo nieprzyjemnymi. Zatem!, jeśli - jako pisarz i jednocześnie przewodnik wycieczki - zabieram swoich Czytelników w takie chociażby miejsca, będące tłem układu opisywanych przeze mnie zdarzeń, to po to, by pokazać Odbiorcom moich utworów prawdziwe oblicze życia upokorzonego, poniżonego, wzgardzonego i skazanego na wegetację, dlatego też bohaterowie, których pozwolę sobie przedstawić, będą portretami ludzi tworzących daną, poznawaną grupę społeczną. Z tego też powodu ktoś, kto jest wulgarny, agresywny, odrażający, nieuprzejmy i przerażający, nie może pojawić się w fabule jako zaprzeczenie samego siebie a udoskonalenie modela pozującego do aktu własnej osobowości i będącego budulcem wykorzystywanym do kreacji konkretnej postaci, a nawet musi być w tworzonej przeze mnie prozie taki, jaki jest naprawdę.

Zatem opowiadania czy powieści mojego autorstwa są niczym galeria ukazująca fotografie wszystkich, których spotykam, i wszystko, z czym zdarza mi się wejść w relacje. Gdybym upiększała to, co brzydkie, i idealizowała to, co wybrakowane i rażące deformacją, dopuściłabym się karygodnego zakłamania, które każdy Czytelnik błyskawicznie by wychwycił, odczytując lekturę jako tandetną podróbkę - falsyfikat rzeczywistości sąsiadującej z nami w przyziemnej codzienności nie zawsze łatwej, przyjemnej, wymarzonej i sielankowej - a wówczas tworzona przeze mnie literatura straciłaby na wartości i stałaby się formą kwadratowego koła.

Idąc więc za Piotrem z bajki Ignacego Krasickiego pt. "Malarze", pragnę malować podobne, nie jak Jan piękniejsze twarze, co nie znaczy, że charakterystykę stwarzanego przeze mnie bohatera odrysowuję zapisywanym słowem według rysów własnego usposobienia.

Zatem ja to nie postać występująca w opowiadaniu czy w powieści mojego autorstwa, tak samo jak wspomniana postać to nie ja we własnej osobie.


31 maja 2022

Uważam, że pisarz powinien być zwierciadłem rzeczywistości, reprezentantem grup społecznych, w które wkracza jako obserwator i uczestnik codzienności. Pisarz powinien być głosem każdego człowieka bez względu na jego poglądy lub wartości, wykształcenie czy zawód, predyspozycje albo status. Pisarz bowiem kojarzy mi się z badaczem, naukowcem, kolekcjonerem osobowości i wydarzeń, kronikarzem i nauczycielem, poszukiwaczem i odkrywcą. W związku z tym nie powinien się bać podejmowania (również!) tematów trudnych, niewygodnych, niepopularnych, nieprzyjemnych, zatrważających, patologicznych i obrzydliwych, konsumujących moralność społeczną larwami zepsucia. Nie powinien unikać miejsc i ludzi, które zwykliśmy w codziennym życiu omijać szerokim łukiem obojętności oraz dbałości o własne bezpieczeństwo i wygodę, i których nauczyliśmy się nie zauważać, by nie tracić estetycznego wizerunku otaczającej nas rzeczywistości kreowanej według osobistych potrzeb.

Chcę stać się takim właśnie pisarzem.

W związku z tym w tworzonej przeze mnie literaturze postaram się być jak najbardziej wiarygodna i prawdziwa, nawet!, gdyby miało to wywołać niesmak i odrazę, zaskoczenie i wstręt. W celu zachowania owej wiarygodności i autentyczności muszę posługiwać się językiem, którym posługują się w danym środowisku społecznym prezentowani przeze mnie bohaterowie. Nie mogę przecież ludzi odrzuconych przez rodziców, okradzionych z beztroskiego dzieciństwa i miłości, a także z szacunku i w konsekwencji z poczucia wartości, hodowanych na ulicy przez ulicę, zdemoralizowanych i wyniszczonych przez brutalnie bezwzględne doświadczenia albo po prostu urodzonych pod tzw. ciemną gwiazdą i kochających zło bardziej niż siebie samych pudrować wypowiedziami pełnymi elokwentnego słownictwa, jeśli takim zasobem słów usta opisywanych przeze mnie postaci nie potrafią się posługiwać, ponieważ nie będę wtedy narratorem relacjonującym rzeczywistość, a jedynie stanę się fatalnym, pozbawionym gustu i pełnym zakłamania dekoratorem kiczowatych miejsc oraz kreatorem nieciekawych, bo nieprawdziwych i nudnych osobowości.

Powieść traktuję jak oko kamery, którą podglądam i rejestruję, przekazując obraz podejrzanej codzienności swoim Czytelnikom z dbałością o najdrobniejszy szczegół, by Odbiorca owego przekazywanego obrazu miał możliwość zaangażowania się całym sobą w historię poprzez aktywną lekturę polegającą na współuczestniczeniu w opisywanych wydarzeniach albo związkach. Jeśli więc wchodzę w dane środowisko jako pisarz, staram się przedstawić ludzi i otaczającą ich rzeczywistość w jak najwierniejszy sposób językowy adekwatny, i zależny od charakteru poznanych osób oraz łączących ich w społeczność relacji czy warunków materialnych, jak również zawodowych.

Życie nie jest kartonowym pudełkiem, w którym wszystko jest harmonijnie poukładane i w którym pomieszkują postacie o nieskazitelnej osobowości. Rzeczywistość nie jest zaś płótnem nienagannie i precyzyjnie naciągniętym na listewki, i gotowym przyjąć pokornie to, co tylko nam się podoba i co jest według naszej indywidualnej opinii zachwycające. Życie bowiem jest potwornie i przerażająco, wręcz zaskakująco różnorodne, wulgarne, okrutne, dobre i złe, pełne sprzeczności i kontrastów, brzydoty oraz piękna. Rzeczywistość zaś nierzadko bywa bezwzględnie i brutalnie wymagająca oraz nieczuła, obojętna, wyrozumiała, ale i krwiożercza, kapryśna i egoistyczna.

To właśnie pragnę sportretować.

Nie chcę być pisarzem, którym się wszyscy tylko zachwycają, którego traktują jak słodką i smaczną landrynkę w ustach, którego obsypują „achami” i „ochami”, którego lukrują, który nieustannie, monotonnie i do znudzenia powiela te same nastroje, nie zaskakując a wywołując oczywiste stany niezakłóconego zadowolenia przewidywalną, bo powtarzaną jak mantra, lekturą. Pragnę być przede wszystkim pisarzem prawdziwym i szczerym, wykorzystującym literaturę jako pogrzebacz trącający drwa uśpionego sumienia, by wygasającym żarem oblepiającym zwęglane konary zaczęły buchać iskrami, pluć płomieniami, wić się refleksją, analizą i interpretacją, wnioskami i ożywionymi dyskusjami wrzącymi argumentami oraz kontrargumentami. Chcę rozpalać ludzi wrażliwością i empatią. Chcę uczyć. Chcę obrzydzać, co obrzydliwe i wstrętne, i zachwycać tym, co godne zauważenia i uwypuklenia. Pragnę budzić w Czytelniku niepohamowanie szczere emocje, doprowadzić w Nim uczucia do wrzenia i kipienia. Jeśli poczuje, że coś jest niesprawiedliwe i tragiczne, niech krzyczy sprzeciwem w obronie dobra, dążąc do wyeliminowania zła i do naprawienia tego, co szwankuje i niepoprawnie funkcjonuje, co niszczy i deformuje. Jeśli zaś doświadczy podczas lektury czegoś poruszającego i wzruszającego, niech płacze i się rozczula, i niech dotyka najgłębszych miejsc swojej duszy. Chcę stać się galerią osobowości pełną portretów człowieka uchwyconego nawet w świetle bezwstydnego aktu jego skłonności, wad, uzależnień, sekretów, brzydoty,… a także piękna.

Odsłaniając początkowe rozdziały powieści, oczekiwanej przez nas wszystkich a zatytułowanej „Most”, otrzymałam wiadomość od Czytelniczki, dziękującej mi za przedstawienie środowiska osób bezdomnych, na których, przez pryzmat (jak wyznała) historii opisanej w mojej literaturze, zaczęła patrzeć z wyrozumiałością i wrażliwością, dochodząc do wniosku, iż jednym z przedstawionych przeze mnie bohaterów można się stać nawet wbrew własnej woli. Niesamowicie wzruszyły mnie słowa: „zawstydziła mnie Pani, Pani Izo, bo byłam wobec tych ludzi niesprawiedliwa”. To była dla mnie największa nagroda literacka, jaką kiedykolwiek można byłoby sobie wymarzyć czy otrzymać. Panu Bogu dziękowałam za osiągnięty cel – weszłam z Czytelnikiem w dialog.

Udostępniając napisane przeze mnie opowiadania, spotkałam się z Czytelniczką, którą tak bardzo wzruszyły perypetie bohaterów wspomnianych opowiadań, że aż nie była w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa, a kiedy po kilkudziesięciu sekundach szczerego, spontanicznego płaczu opanowała łkanie, wyznała, że nie potrafi być obojętna wobec zaprezentowanych postaci. Dzięki takiej reakcji ponownie poczułam się jak laureat najbardziej prestiżowej nagrody literackiej, dziękując Bogu za osiągnięty cel – nawiązanie żywego, niezakłamanego kontaktu z Czytelnikiem.

I na tym właśnie mi zależy.

Obecnie podpisałam umowę z wydawnictwem na publikację kolejnej powieści zatytułowanej „Zapytaj o jutro”. Tym razem stworzyłam fikcję wielowątkową o podłożu psychologicznym, przedstawiającym mechanizm kształtowania się ludzkiej osobowości. We wspomnianej powieści podjęłam się zagadnienia resocjalizacji, odpowiedzialności, roli Boga oraz zasad moralnych w życiu człowieka. Wkraczam w środowisko więzienne. Odsłaniam bestialstwo pedofilii i ukazuję spustoszenie, jakie w efekcie owej niewybaczalnej zbrodni, tworzy się w wykorzystywanym seksualnie człowieku. Używam wulgaryzmów, charakteryzujących obrzydliwość demoralizacji i psychicznego wyniszczenia. Opisuję obrzydliwości, chcąc wzbudzić wstręt. Pragnę nakłonić Czytelnika do głębszej analizy, do bardziej panoramicznego spojrzenia na problem często bagatelizowany i zawężany do rozmiarów krótkotrwałej sensacji wpływającej na wzrost oglądalności poszczególnych stacji telewizyjnych czy radiowych karmiących się ludzką tragedią. Pragnę wykrzyczeć „NIE!” przeciwko tym, którzy przyczyniają się do obrzydliwej brzydoty współczesnego nam świata. Nie jestem delikatna i powściągliwa, a nawet brutalnie bezpośrednia. Nie będę narratorem czytanym lekko, łatwo i przyjemnie. Chcę rzucić ostre światło prawdy na patologię, zaniedbania, nieudolność, segregowanie i szufladkowanie ludzi. Żądam sprawiedliwości.

Teraz pracuję nad następną powieścią, zagłębiając się ochoczo w kolejny nurtujący mnie temat i w mroczne zakamarki ludzkiej duszy, a (co najważniejsze) starając się być bezczelnie prawdziwym narratorem – przewodnikiem po szlakach następnej fikcji literackiej.

Chcę się stać pisarzem, którego książki czytywane są nie tylko z przyjemnością, ale przede wszystkim z żywą, bezwstydnie szczerą aktywnością i zaangażowaniem, którego powieści, po zakończonej lekturze, pozostawią po sobie jakiś, choćby maleńki, ślad zastanowienia się Czytelnika nad poruszonym tematem czym zaprezentowaną historią lub bohaterem.

Nie wiem, czy osiągnę zamierzony cel. Nie wiem, czy stanę się właśnie kimś takim, ale na pewno się nie poddam i jeśli w ogóle będę kontynuować pisanie, to z dbałością o dążenie do bycia autentyczną, prawdziwą, bezczelnie szczerą i odzwierciedlającą to, z kim i z czym się spotykam.

Czy jesteście gotowi na mnie jako pisarza z tego rodzaju charakterem?


30 maja 2022

Nie ma większej przyjemności życia od możliwości robienia tego, co się kocha i czym się człowiek pasjonuje - od realizowania własnego powołania. Każdego dnia czerpię radość tworzenia i urzeczywistniania pomysłów, rodzących się w głowie pod wpływem natchnienia a owocujących zapisywanym słowem, które publikowane jest w formie książek pachnących drukiem i szeleszczących wachlarzem kartek.

Kolej na lekturę dla dzieci.

Pracuję właśnie nad technicznym warsztatem doszlifowującym kompozycję językową pod kątem poprawności stylistycznej, gramatycznej czy interpunkcyjnej oraz ortograficznej napisanych przeze mnie bajek, kończących się morałem a także uzupełnionych wiadomościami przyrodniczymi. W międzyczasie kontynuuję tworzenie kolejnej powieści, zatytułowanej "Przed świtem" i stanowiącej nie romans, ale laboratorium miłości jako stanu bycia zakochanym oraz kochanym, na fundamentach którego wznoszą się relacje międzyludzkie i struktury społeczne. Niebawem więc przekażę materiał - pomysł na książkę dla dzieci wydawnictwu, czekając na recenzję i decyzję w sprawie zawarcia współpracy nad publikacją lektury dla młodego Czytelnika. Następnym zaś krokiem będzie przesłanie pani redaktor fabuły z nadzieją na wydanie trzeciej powieści mojego autorstwa.

Oby się udało z mąki wyżej wspomnianych pomysłów upiec fascynujące i godne uwagi czytelniczej książki.

W mojej głowie czekają na audiencję kolejne wizje fikcyjnego świata, do którego pragnę zaprosić Miłośników mojego pióra.

Czy w takiej płodnej sytuacji bijącej szczęściem niczym źródło można spocząć na laurach?!...

Nie potrafię.


5 maja 2022

W dniach 20 - 27 kwietnia 2022 r. przebywałam w Polsce i w swoich rodzinnych stronach (Końskie i okolice) odbyłam fascynujące spotkania z Czytelnikami. Po powrocie do Metz naszły mnie takie refleksje i PODZIĘKOWANIA:

Wszyscyście bardzo mnie uszczęśliwili, organizacją szczerze zaskoczyli. Spotkania z Wami w sercu moim trzymam i z rozrzewnieniem na co dzień wspominam. Na zaproszenie Drogiej Pani Ciszek, za której zdrowie unoszę kieliszek, byłam w Przedszkolu, w „Bajkowej krainie” – spotkanie z Dziećmi nigdy nie przeminie, bo tak mnie bardzo Maluchy wzruszyły, kiedy się w moje ramiona tuliły, pocałunkami szczerze obsypując oraz uścisków mocnych nie żałując.

Później niedzielne, piękne popołudnie przeżyłam z Wami, najdrożsi, przecudnie w gościnnych progach Klubu koneckiego, od słowa „Balans” dobrze Wam znanego, gdzie powitała mnie cudna Kobieta: Pani Monika i Pani Aneta. Organizacja była zaskoczeniem, więc wdzięczna wszystkich z radością wymienię. Państwo pozwolą, że najpierw przedstawię Tego, co nadał rozwój całej sprawie – Pan Założyciel Fanclubu mojego, człowiek talentu i to nie jednego. Oto ceniony Pan Michał Młodawski. Proszę, Kochani, dla Pana oklaski! I Cholewińska też Pani Monika, która energią nas wszystkich przenika. I Pani Dzierzgwa o imieniu Ania, co zadawała wnikliwe pytania. Pani Beata Kruś od recytacji – Mistrzyni głosu i interpretacji. A za kamerą Król ekranu boski Pan Piotr z nazwiska znany Malinowski. Tuż za nim śmiga w tłumie z aparatem ktoś, kto jest zdolnym w Końskich fotografem. Na pewno znacie Pana Kamińskiego z imienia Krzysztof od Krzysia świętego. A oto zacna, czcigodna Obsługa. Państwo pozwolą – lista będzie długa. Pan Bubień Jarek i Marcin Wierzbowski, o których krążą chwalebne pogłoski. Transportem krzeseł godnie się zajęli i na siedząco nas wszystkich przyjęli. A krzesła były ze Szkoły Staszica, co w Stąporkowie opinią zachwyca, w której obecna Pani to Barbara zawsze z pomocą przybyć że się stara. Wypieki liczne, smaczne, cukiernicze robiły Panie, które tu wyliczę: Anna, co Bubień odkąd zaślubiona; i Ewelina ze mną spokrewniona, żona Marcina – Pana Wierzbowskiego czyli małżonka brata to mojego; a w tym szeregu i Michalska Ewa, która na chwałę Panu Bogu śpiewa; i obok Krysia – po mężu Kowalska, co rogaliki (palce lizać!) trzaska; Pani Banasik Anetka z Córeczką piękną, prześliczną jak anioł Laleczką. I Wam dziękuję, Drodzy Czytelnicy, a wśród Was również i mej Uczennicy, Pani Mamińskiej, co z Łodzi przybyła, i Zofii Grudzień, która się zjawiła z miasta Lublina na koneckie włości, czyniąc mi mnóstwo, mnóstwo przyjemności. Tak żeście bardzo mnie wszyscy wzruszyli i obecnością swą uszczęśliwili, że mej wdzięczności wyrazić nie umiem. Każdy wrażliwy to dobrze zrozumie.

Od niedzielnego tego to spotkania poniedziałkowe swe piękno odsłania. W Zespole Szkół to Ponadpodstawowych miałam okazję do doświadczeń nowych. W murach imieniem Staszica Stasieńka, w których serdeczność spotkała mnie wielka, miałam przyjemność chwile celebrować i życzliwości wspaniałej skosztować, bo w tym to mieście małym – Stąporkowie (niech Ten, co czyta, o wszystkim się dowie) – mnie powitało ów Szanowne Grono – państwo pozwolą, że szarpnę odsłoną: Pani Dyrektor – Pani Hanna Rzepka – Kobieta piękna, sympatyczna, krzepka; Pani Młodawska z imieniem Bożena, przy której smutek w radość się przemienia; Pani Maleszak i Pani Misiowiec, I Pani Fitas, Wspaniali Uczniowie i Ten, co nad tym po bożemu czuwa w wielkiej powadze – ksiądz Paweł Kaszuba.

We wtorek miałam kolejne spotkanie. Poznałam na nim przewspaniałe Panie oraz miłego Pana Dyrektora. Była to dla mnie wyjątkowa pora, Bo w Podstawowej Szkole, co w Rogowie i Janem Pawłem II że się zowie, miałam przyjemność rozmawiać z Uczniami oraz się spotkać z Nauczycielkami, a po spotkaniu w miłym towarzystwie, rozważaliśmy wszak tematy wszystkie, się delektując kawusią, babeczką i sympatyczną w rozmowie chwileczką… Państwo pozwolą, bo się rozmarzyłam, że tu wymienię z kim to wtedy byłam, dziękując z serca za miłą gościnę i przepraszając, gdy kogoś pominę. Przesympatyczny Pan W. Wiktorowski, przy którym nagle odlatują troski; Pani Gawrońska Beata i Ewa – Ewa Kowalczyk, co radość rozgrzewa; a razem z Nimi także Pani Ania, która w niedzielę sypała pytania.

Wszystkim Wam szczerze i z serca dziękuję na te wspomnienia bardzo się raduję. Nie wymieniłam Was wszystkich z imienia, choć znam z nazwiska, ale i z widzenia. Tęsknię za Wami, niecierpliwie czekam, aby przyjechać znów do Was z daleka. Wszystkich pozdrawiam, życząc dnia miłego i prosząc za Was Pana Najwyższego, by strzegł Was zawsze oraz błogosławił.

Wszystkim Organizatorom i Uczestnikom spotkań literackich, na których miałam zaszczyt być w roli gościa honorowego, serdecznie oraz szczerze dziękuję. To był piękny i niezwykle wyjątkowy czas.

Mam nadzieję - DO ZOBACZENIA.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl

6 kwietnia 2022

Równomiernym krokiem przemijającego czasu zbliżam się do zaplanowanego spotkania z Czytelnikami, które odbędzie się 24 kwietnia 2022 roku w Klubie Balans w Końskich. Radość wywołana wspomnianym spotkaniem została rozpalona dwoma zaproszeniami, otrzymanymi od grona pedagogicznego. W związku z tym będę miała zaszczyt celebrowania towarzyskiej przyjemności porozmawiania z Czytelnikami również 25 kwietnia 2022 roku w Zespole Szkół Ponadpodstawowych im. Stanisława Staszica w Stąporkowie a 26 kwietnia 2022 roku w Szkole Podstawowej im. Jana Pawła II w Rogowie. I jak tu się nie cieszyć?

24 marca 2022 roku

Czuję ekscytację i delikatne zakłopotanie, radość doprawioną szczyptą lęku. Nie przywykłam bowiem do afiszowania się swoją skromną osobą i czuję się nieswojo w centrum zainteresowania czy publicznej uwagi. Zdecydowanie wolę domowe zacisze i spotkania kameralne, choć w gronie serdecznych znajomych potrafię zupełnie spontanicznie wcielić się w duszę towarzystwa. Pozycja "gwiazdy" (cokolwiek to znaczy) zdaje się nie być dla mnie stworzona. W momentach publicznego aplauzu czuję się niczym wróbel, któremu do mizernego ciała doczepiono skrzydła orła...

Czy ta mizerna ptaszyna będzie miała siłę i wytrwałość machać owymi potężnymi skrzydłami wyrastającymi z karykaturalnie drobnej postury, by wzbić się na oczekiwane wyżyny?...

Mimo wszystko radość z zaplanowanego spotkania autorskiego z moimi Czytelnikami, które ma się odbyć 24 kwietnia 2022 roku w Klubie Balans w Końskich przy ulicy Partyzantów 13 o godzinie 17:00, jest tak ogromna, że w środku czuję rozhasaną w dziecięcych podskokach i w tanecznych piruetach duszę, bo...

Czy może być coś bardziej przyjemniejszego od sposobności podzielenia się swoją pasją z Tymi, którzy w owocach tejże właśnie pasji odnajdują dla siebie samych coś dobrego?

1 kwietnia 2022 roku

Wróciłam do wypalania. Oczywiście w międzyczasie oddaję się całkowicie literaturze, bo jakże mogłoby być inaczej, skoro pisanie stało się dla mnie niczym powietrze, bez którego nie sposób żyć. Zatem zachęcam serdecznie do internetowej galerii moich prac publikowanych na blogu "Atelier de Moulin" w formie zdjęcia.

23 marca 2022 roku

Praca wre!, więc codzienność wiruje, niczym karuzela, w szalonych obrotach obowiązków związanych z realizacją moich pasji. Czas natomiast nie jest w stanie doścignąć zamierzeń i planów wyznaczanych ambitnie w danym dniu pragnieniem aktywnego życia, dlatego doba jest za króka, niestety, bowiem w warsztacie literatury moja wyobraźnia w pośpiechu opisuje poszczególnych bohaterów, relacje i powiązania kreowanych postaci, sytuacje i zdarzenia, intrygi i tematy warte poruszenia, pióra trzeszczą stalówką o papier, spisując w panice każde słowo, by niczego nie pominąć i nie uronić, a klawiatura komputera wprowadza zapis w odpowiednie oprogramowanie, które następnie zostanie przekazane do wydawnictwa jako świeży wypiek fabuły.

Tak właśnie pracuję obecnie nad kolejnym zbiorem bajek dla małego Czytelnika i nad nową powieścią.

W międzyczasie odskakuję od tworzenia do korekty i autoryzacji poszczególnych etapów prac poligraficzno-wydawniczych, związanych z publikacją książki pod tytułem "Zapytaj o jutro", a oprócz tego okraszam całość literackiej aktywności wierszem, który powstaje w natchnieniu zazwyczaj po porannym spacerze z czworonożnym pupilem.

Słowem: KOCHAM to, co robię, i dzięki temu czuję się szczęśliwa.

10 lutego 2022 roku

Każdego dnia po porannym spacerze z psem, który trwa minimum sześćdziesiąt minut a zaczyna się w tradycyjny, rytualny sposób o godzinie piątej rano, zasiadam do napisania wiersza, delektując się smakiem świeżo parzonej kawy. Bukiety powstałych utworów układam natomiast niczym polne kwiaty wysuszane między kartkami drukiem pachnącej książki na blogu: litera-piora.blogspot.com

Opisany proces jest ceremonią celebrowania budzącego się do życia dnia po odchodzącej w zapomnienie nocy. Można więc rozpocząć kolejną dobę, wyrywając kartkę z kalendarza, poranną kawą lub herbatą w towarzystwie poezji, zapraszanej w gościnę lekturą napisanych przeze mnie wierszy, do czego serdecznie zachęcam.

6 lutego 2022 roku

Obecnie współpracuję z Wydawnictwem Borgis nad publikacją nowej powieści - powieści wielowątkowej pt. "Zapytaj o jutro", poruszającej zagadnienia dotyczące resocjalizacji, patologii społecznej, psychologii, odpowiedzialności decydującej o strukturze relacji międzyludzkich, jak również o charakterze codziennego życia. Wspomniana powieść znajduje się już w obróbce wydawniczo - poligraficznej. Wyżej wymienione wydawnictwo ambitnie pracuje nad poprawnością językową i składem tekstu oraz nad projektem okładki, a ja tworzę kolejną fabułę o odmiennej tematyce z dreszczykiem niewyjaśnionej zbrodni w tle

i w międzyczasie, uciekając w magię wyobraźni, gromadzę również z wielką radością i przyjemnością materiał na publikację książki z myślą o małym (i dużym) Czytelniku. Wszystko oczywiście wymaga czasu i cierpliwości, ale mam nadzieję, że owoc mojego zaangażowania wynagrodzi Miłośnikom mojej twórczości pokorę oczekiwania na efekty pisarskiego warsztatu.

Tymczasem serdecznie zachęcam do lektury dwóch pozycji literackich mojego autorstwa, znajdujących się na regałach księgarń w postaci bajek dla dzieci zatytułowanych "Księżyc w oknie" oraz w postaci powieści społeczno - obyczajowej pod tytułem "Most".

Życzę przyjemnych doznań w świecie mojej wyobraźni.