ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE
Aby te święta, a także cały nadchodzący rok upływał Wam w harmonii
i zadumie, by nigdy nie zabrakło Wam ciepła drugiej osoby, a każdy dzień
był pełen niezapomnianych chwil.
Zarząd Koła
SPOTKANIE WIGILIJNE
Zarząd Powiatowego Koła Pszczelarzy Ziemi Jeleniogórskiej informuje że w dniu 14.12.2022 (środa) o godzinie 17.00 w klubie Relax przy ul.Maja 60 zaplanowane jest spotkanie wigilijne dla członków naszego Koła. Prosimy o potwierdzenie swojej obecności do dnia 30.11.2022 pozwoli to na zaplanowanie i zamówienie odpowiedniej ilości miejsc.
ZARZĄD KOŁA PSZCZELARZY
XXI MIĘDZYNARODOWE WARSZTATY PSZCZELARSKIE
Prezes naszego jeleniogórskiego Związku Pszczelarskiego zwrócił się do mnie z prośbą, abym wziął odpowiedzialność za zorganizowanie XXI Międzynarodowych Warsztatów Pszczelarskich. Było to 27.06.2022r., a impreza miała się zacząć 3 września, czyli praktycznie za dwa miesiące. Wcześniej w rozmowach naszych obiecałem Mu, że gdy będzie potrzebował pomocy, to może na mnie liczyć. Teraz nie wypadało odmówić. Wiedziałem, że lipiec i sierpień to miesiące urlopowe i będzie duży kłopot z załatwianiem wielu spraw. Dodatkowym problemem było wznawianie naszej imprezy po dwuletniej przerwie. Powodem tego był Covid.
Na zebraniu RZP, które odbyło się 6.07.2022r. zostałem oficjalnie mianowany i od tego momentu zaczęła się moja intensywna praca. W latach poprzednich wieloletnim organizatorem tych imprez był kolega Ryszard Sobótka. Jednak teraz stan zdrowia nie pozwolił mu na to, aby zająć się organizacją, ale obiecał pomoc. Pomocy nie odmówili mi również koledzy z zarządu naszego koła pszczelarskiego. W oparciu o ich wiedzę i doświadczenie uwierzyłem, że dam sobie radę.
Nasza impreza jest organizowana wspólnie z Prezydentem Jeleniej Góry, Panem Jerzym Łużniakiem. Urząd Miasta daje wsparcie finansowe, pomoc w reklamie (plakaty, zaproszenia itp.) oraz organizacji sceny. Z miejsca ruszyła ostro praca naszego biura. Pani Marylka przygotowała pisma do wszystkich instytucji, z jakimi musimy współpracować, otrzymać zgody lub wsparcie. Były to np. Policja, Straż Miejska, MPGK, Uzdrowisko Cieplice, Filia Politechniki Wrocławskiej, Jelenia Plast, Wodnik, Valmet, Jarexs, Zarząd Gospodarki, Urząd Miasta Kowary, orkiestra dęta z naszej Filharmonii, zespoły muzyczne, które miały występować podczas naszej imprezy itp. Nie wszystkich wymieniłem, ale okazało się, że po dwóch latach nastąpiły zmiany i niektóre pisma trzeba było inaczej kierować. O tym dowiadywałem się dopiero podczas załatwiania, a niestety czas szybko leciał. Często słyszałem „przepraszam, ale osoba decyzyjna jest na urlopie”. To było do przewidzenia. Sprawy, na które miałem wpływ starałem się załatwiać, ale aby udała się nasza impreza plenerowa niezbędna jest pogoda. Niestety prognozy były nie najlepsze. Odpowiedzi na wysyłane zaproszenia do wieloletnich wystawców nie nadchodziły. Pewnie ogólna sytuacja w kraju i na świecie to sprawiła, że z coraz bardziej zaczynałem martwić się czy ta impreza „wypali”. Liczyłem na to, że ma ona swoją tradycję i sympatyków, ale fakty pokazywały co innego.
Drobnymi kroczkami posuwaliśmy się do przodu, a termin naszej imprezy był coraz bliżej. Na ogół, na Placu Piastowskim w poprzednich latach wystawiało się dobrze ponad 100 wystawców, a ja marzyłem, aby teraz znalazło się chociaż pięćdziesięciu. Nie załamywaliśmy się jednak i wszystko po kolei zostawało załatwiane. Niestety związane to było z kilkakrotnym chodzeniem do tych samych instytucji. Na przykład do Urzędu Celno- Skarbowego, jeździliśmy czterokrotni (to związane było z loterią fantową). Do Urządu Miasta JG. „n” razy w sprawie odebrania umowy współpracy, z której mogliśmy dowiedzieć się na jaką sumę możemy liczyć. W sprawie plakatów, zaproszeń, identyfikatorów wydeptywałem ścieżkę tak często, że mój widok wprawiał pracowników urzędu „w stan nerwowy”.
Kolega Sobótka zamówił mszę w kościele Jana Chrzciciela na niedzielę, na godzinę 10. Jest to ważny punkt programu i tradycja jaka wiąże się z podziękowaniem Bogu za zebrane zbiory. To tutaj ma być orkiestra i poczty sztandarowe, które podnoszą rangę naszej imprezy. Kolega nasz przygotował też z zespołem fanty do loterii. To była długa i żmudna praca. Do grupy cichych bohaterów, którzy wykonywali ją w ciasnych pomieszczeniach naszego Związku należały: Pani Lusia, która prowadzi nasz sklep (ostatnio uległa wypadkowi i bez kuli nie może się ruszyć) i żona Ryszarda, Pani Jadwiga Sobótka. To była wielogodzinna praca związana z opisaniem wszystkich fantów i zrobieniem losów, a było ich ponad trzysta. Aby jednak można to było zrobić najpierw trzeba było przewieźć autem ciężarowym to co dostaliśmy z Firmy Jelenia Plast, a co załatwiła Pani Maryla. Tu okazał się bardzo pomocny Patryk Waloszczyk, niezastąpiony w takich sprawach.
Ponieważ scena, jaką obiecał nam Urząd Miasta okazała się niekompletna, trzeba było skorzystać z pomocy Firmy Wodnik. To oni dostarczyli nam namioty i gadżety na naszą imprezę. W międzyczasie Maryla ustalała program i występy poszczególnych zespołów na sobotę i niedzielę. Catering, który miał zadbać o to, aby organizatorzy nie padli z głodu, a zaproszeni goście czuli się „dopieszczeni”, załatwiła nam burmistrz Kowar Pani Zakrzewska. To Ryszard Sobótka umówił nam spotkanie w Kowarach. Tam również obiecano nam gadżety, które później wykorzystaliśmy jako prezenty dla dzieci.
Wszystko powoli zaczyna się spinać w całość. Jak będzie to się okaże. W ostatniej chwili, to jest w sobotę rano, ma być montowana scena. Urząd Miasta nie przywozi jej nam. Sami musimy organizować transport i załadunek. Tu wykazuje się sprytem organizacyjnym Michał Wolski. To On razem z Patrykiem Waloszczykiem pożyczają samochód ciężarowy od kolegi Ulewskiego. Elementy sceny są załadowane już w piątek, a w sobotę docierają na miejsce.
W piątek, od godzin popołudniowych, zaczynają zjeżdżać się wystawcy. To bardzo trudny czas. Tu trzeba ustawiać ich tak, by byli zadowoleni, a ci, co chcieli mieć dostęp do prądu, mieli wszystko według ustaleń. Tutaj pomaga swoją wiedzą i doświadczeniem Tadeusz Chobry. On razem z kolegą Sobótką wiedzą gdzie kogo ustawić. Tym razem nie ma takiego problemu, bo zapisało się około 60 wystawców (powoli spełniają się moje marzenia). Pomagają nam też inne osoby. Szczególne podziękowania składam Pani Annie Bałkowskiej, która negocjowała ze Strażą Miejską, aby nie byłą zbyt skrupulatna i powstrzymała się od dawania mandatów, bo wiadomo, mogą być problemy z miejscami parkingowymi. To Ona korzystając ze swoich znajomości załatwiła nam parking dla wystawców. Okazało się to bardzo pomocne.
Dyżurujemy razem z Tadeuszem do godziny 22-iej. Umawiamy się na sobotę na godzinę 5-tą. Ze swojego doświadczenia Tadeusz mówi, że możemy spodziewać się w tym czasie przyjazdu nowych wystawców. Powoli na naszym placu zaczynają wyrastać namioty. Przeważają namioty z miodem, ale są też producenci sprzętu jak Firma Łysoń, stoiska z opakowaniami szklanymi, odzieżą pszczelarską, kosmetykami, wędlinami, piwem rzemieślniczym, serami góralskimi, wypiekami, szkłem artystycznym, rękodziełem drewnianym itp. Jak widać cała paleta. Bardzo bałem się tego ustawiania, ale Tadeusz „daje radę”. Wszystko odbywa się spokojnie i bez awantur. Już jestem zadowolony. Pogoda dobra, a ilość wystawców rośnie, bo przybywają Ukraińcy ze swoimi produktami.
Od godziny 7:30 zaczyna się montowanie sceny. Tutaj rej wodzi Michał Wolski. Ma już doświadczenie, bo to nie pierwszyzna dla niego. Do pomocy stają wszyscy, co są pod ręką. Cezary Wiśniewski przywozi przygotowane fanty oraz nowych pomocników. Teraz wszystko dzieje się naraz, aż trudno to opisać. Okazuje się, że nawala Wodnik. Nie przyjeżdżają namioty. W planie scena miała być gotowa na 10-tą. Tu 9:30, a namiotów nie ma. Telefony, nerwy, tłumaczenia i wreszcie są. Teraz z kolei scenę trzeba przebudować, bo namiot za duży i nogi nie mają oparcia. Na szczęście jest Michał i wszystko na nowo ustawia. Jest więc gotowa scena, sto krzeseł i piętnaście ław, które przywiózł Patryk. Jeszcze tylko reklamy sponsorów i wszystko gotowe na przyjęcie widzów.
Ja chodzę po stoiskach. Odznaczam zgłoszonych wystawców i nadaję im numerki zgodnie z listą otrzymaną od Maryli. Pogoda dobra, ludzie uśmiechnięci – nie jest źle!
Nasza impreza jest międzynarodowa. Spodziewamy się 45-cio osobowej grupy Czechów. Na Placu Piastowskim przygotowano dla nich poczęstunek, a przyjęcie na pasiece w Staniszowie. To tam, u Panów Mirosława i Michała Pietraszków, zostało przygotowane ognisko.
Czas trwania kiermaszu przewidziano od godziny 10-tej do 18-tej. Już nasza impreza zaczyna żyć własnym życiem. Schodzą się zainteresowani turyści i kuracjusze, których jest w naszym mieście dużo. Na scenie konferansjer zaczyna swoją pracę. Wciąga do zabawy dzieci i obdarowuje prezentami, które mamy od sponsorów. Od godziny 14-tej zaczynają się występy zespołów muzycznych i folklorystycznych. Występuje Zespół Podgórzanie z Mirska, następnie Zespół Sybiraczki-Kresowianie z Jeleniej Góry, Zespół Kosówki ze Ścięgien, Zespół AGAT z Jeleniej Góry oraz MY DWIE z Mysłakowic. Każdy z zespołów ma przewidziany program na trzydzieści minut, a po występie artyści zapraszani są na poczęstunek, który serwuje nasz catering. Umiarkowanym wzięciem cieszy się nasza loteria fantowa. Szkoda, bo tak dużo pracy wymagało przygotowane losów.
W tym samym czasie, kiedy trwają występy zaproszonych zespołów, wycieczka Czechów wyjeżdża do Staniszowa. Tam czeka na nich ognisko, możliwość porozmawiania na tematy pszczelarskie i wymiana wzajemnych doświadczeń. Gospodarze stają na wysokości zadania. Przygotowane wcześniej wiktuały są poustawiane na stołach. Na ognisku już smażą się kiełbasy. Michał oprowadza gości po pasiece. Poznają sprzęt jaki stosują gospodarze, przyczepy, jakimi przewożone są ule, pracownię, w której odwirowuje się miód. Całość robi na gościach wrażenie. Pięknie usytuowana pasieka z dużym stawem, to wspaniałe poidło dla pszczół. Goście zasiadają do stołów. Gospodarz osobiście nakłada dobrze przyrumienione kiełbasy. Zaczyna się uczta. Przyjaciel domu zaczyna koncert na saksofonie. Wytwarza się wspaniała atmosfera. Przywiezione przez Czechów piwo rozwiązuje języki, a serwowana przez gospodarza miodówka cieszy się wzięciem. Można powiedzieć, że obie imprezy udały się i pogoda dopisała.
O godzinie 20-tej Firma Jarexs przejmuje opiekę nad całym Placem Piastowskim i wszystkimi ustawionymi namiotami. Ich służba będzie trwała do godziny 8-mej. Niektórzy wystawcy śpią w swoich samochodach, to taka dodatkowa opieka. W niedzielę, o godzinie 7-ej, razem z Tadeuszem zwalniamy ochronę po sprawdzeniu, czy wszystko w porządku. Przyjeżdżają nowi wystawcy, a niektórzy zwijają się. Jest więc ruch i ustawianie nowych stoisk.
Dzień drugi warsztatów. Pogoda bardzo ładna. Przed godziną dziesiątą w zakrystii Kościoła Jana Chrzciciela przygotowują się poczty sztandarowe. Jest ich pięć. W dwóch z nich panowie występują w strojach pszczelarskich. Wysokie chłopy, wyglądają wspaniale. Orkiestra zagrzmiała i zaczęła się uroczysta msza. Ruszyła procesja, którą poprowadził Ryszard Sobótka. Ubrany w strój pszczelarski niósł krzyż, za nim poczty sztandarowe, ministranci i dwóch księży. Proboszcz powitał znamienitych gości z Prezydentem Jerzym Łużniakiem i Posłanką na Sejm RP Panią Zofią Czernow na czele. Po kazaniu przekazano dary od poszczególnych kół. To podziękowanie za udane zbiory. Patronem pszczelarzy jest Św. Ambroży, którego figura była przy ołtarzu (Święty Ambroży miodu dołoży).
Kazanie poświęcone było tematyce pszczelej. Ksiądz mówił o tym, że dobrze jest brać przykład z tych tak bardzo pracowitych zwierząt,o tym jaki mają porządek w swoich ulach i jak przestrzegana jest hierarchia. Podczas podniesienia orkiestra tak „huknęła”, że aż szyby zadrżały. Wszystko sprawiło niesamowitą atmosferę i na pewno zostanie to zapamiętana przez wszystkich uczestników na długo.
Po mszy uformował się pochód, na którego czele szła orkiestra, następnie poczty sztandarowe i wszyscy goście. Przemarsz do sceny ustawionej przy wejściu do Parku Zdrojowego nie był długi, ale wzbudził ogólne zainteresowanie wszystkich kuracjuszy i przechodniów.
Teraz zaczęła się część oficjalna, którą poprowadził Prezes Regionalnego Związku Pszczelarzy Pan Jan Okulowski. Został odegrany hymn polski, następnie powitano zaproszonych gości, wystawców biorących udział oraz kuracjuszy. Potem były przemówienia prezydenta i podziękowania wszystkim sponsorom, dzięki którym nasza impreza doszła do skutku. Odegranie roty przez orkiestrę i wyprowadzenie sztandarów zakończyło część oficjalną.
Dalsze prowadzenie naszej imprezy przejmuje konferansjer. Zaprasza przedszkolaków z Przedszkola nr 10 w Cieplicach. Dzieci przebrane za pszczółki, z bardzo ładnym programem, wzbudzają zachwyt. Pani prowadząca włącza do zabawy jeszcze rodziców i jest ogólna radość. Wszystkie miejsca siedzące są zajęte, a to znak, że publiczność jest zadowolona. Wszystkie dzieci otrzymują upominki ufundowane przez Panią Poseł Zofię Czernow.
Po dzieciach występują następne zespoły,a są to: Rybniczanki z Rybnicy, Zespół Sokolik z Karpnik, Zespół Szklarki z Piechowic, Złote Nutki z Przedwojowa, Zespół Bolkowianie z Bolkowa. Część artystyczną tego dnia kończy występ Pani Elwiry Kozak z Jeleniej Góry.
Na scenie występują zespoły, a kiermasz żyje swoim życiem. Ruch w dniu dzisiejszym większy. Wszyscy są z tego bardzo zadowoleni, jedynie nasza loteria fantowa nie cieszy się zbytnim powodzeniem. Tyle pracy zostało włożone i teraz wielogodzinne siedzenie bez możliwości wyjścia, to przecież wielki wysiłek. Do pomocy dołączył jeszcze Janusz Rużański, który robił też zdjęcia. Będzie trzeba wyciągnąć wnioski, co powinno być zrobione, aby na przyszły raz było lepiej. Najbardziej zapracowaną osobą w tym czasie jest Pani Maryla. Musi dbać o to, aby zespoły otrzymały poczęstunek, a zaproszeni goście i poczty sztandarowe zjadły obiady, które serwował nasz catering. Pani Maryla również odwiedziła wszystkie stoiska, sprawdzając należności i pobierając opłaty za parkowanie samochodów.
Około godziny 16-tej widać jak powoli niektórzy wystawcy likwidują swoje namioty. Rozmawiając z nimi dowiaduję się, że obroty tym razem były mniejsze, ale opłacało się przyjechać. Najważniejsze, że pogoda dopisała.
O godzinie 18-tej zaczyna się demontaż sceny. Znów zajmują się tym te same osoby, które montowały. Wszystko przebiega bardzo sprawnie tak, że po godzinie cały plac jest posprzątany. Plac Piastowski zamilkł. Nie ma już wystawców i zwiedzających.
Do zobaczenia za rok.
Krzysztof Kazak