Post date: Oct 17, 2015 9:08:57 PM
W dniach 9-11 X 2015 odbył się już 34 GoHaRT na którym nie mogło zabraknąć gryfonów. Stawiliśmy czoła wyczerpującym szlakom Beskidu Niskiego w najliczniejszej reprezentacji na tegorocznej imprezie tj. aż w 3 patrolach o wymownych nazwach: #mysomzSobarku pod opieką druha przybocznego, "Szymbarska masakra nożyczkami do kurczaka" pod opieką gościnnie Krzyśka Laszczaka i dowództwem Kacpra oraz nasz najpiękniejszy patrol "A to trzeba jakąś nazwę ?", czyli druhny pod skrzydłami również gościnnie Kamila Drzała i dowództwem Pauli.
Piątek od pierwszych minut u wrót szkoły w Uściu Gorlickim byliśmy oceniani (czytaj: musztra) przez zasadniczą druhnę oboźną (sami wiecie kogo). Zajęcie stanowisk noclegowych, szybka kolacja i wyjście na wspólne ognisko z gawędą i śpiewem oraz przygoda z cyklu "Uście nocą". Na trasie nocnej wcieliliśmy się w rolę wysiedlanych Łemków. Po odebraniu wiadomości telefonem polowym udzieliliśmy pomocy
postrzelonemu generałowi Adolfowi, lecz mało skutecznie bo zmarł. Zdążył jednak ostatnim tchnieniem przekazać nam dalsze wskazówki. I tak pomogliśmy zbłąkanym niewiastom zrzuconym z wozu zebrać (na czas) najpotrzebniejsze rzeczy do walizki oraz zrozpaczonej matce odnaleźć zagubione dziecko w pospiesznej ucieczce przez las. Na koniec trasy swoją zwinność, opanowanie i pamięć przećwiczyliśmy wyławiając ukryte na papierowych statkach hasła w temacie całej gry. Sen przyszedł wyjątkowo (jak na GoHaRT) szybko.W sobotę budziki wybiły standardową już godzinę 7:07. Jako pierwszy z gryfonów wyruszył patrol młodszych druhów (ok. 8:30), wyprzedzając jeszcze w Uściu patrol z Orląt. Na trasie mieliśmy czas zapoznać się z alfabetem łemkowskim. Pomógł on nam odczytać zadania do wykonania z karty patrolu. Szlak prowadził nas przez dolinę Odernego, później na skraju Przysłupia i Nowicy przez przełęcz małostowską w kierunku Banicy i Krzywej z zakończeniem w Gładyszowie. Uznanie dla druchów którzy jako jedyni przeszli długą trasę, zaliczając jeszcze Wołowiec.
Wielokrotnie nasze patrole się wyprzedzały, przez chwilę wędrowały razem, rozdzielały by znowu w innym miejscu się spotkać. Obowiązkowo należy wspomnieć opatrzoną ofiarami Magurę Małostowską, na którą w rezultacie o jednym czasie dotarło, aż 5 patroli - a nie powinno bo mieliśmy iść na przełęcz, nie na szczyt :). Rzeczoną ofiarę złożyła druhna Paula i Klaudia. Schodząc z Magury według relacji świadków Paula usiłowała ratować przed upadkiem Klaudie, lecz w rezultacie sama wylądowała w szpitalu ze zerwanym ścięgnem paliczka palca serdecznego. Jednak wyrazy uznania za szybką i fachową I pomoc na miejscu zdarzenia. Na szczęście dzielna patrolowa wróciła do nas wieczorem. W szkole w Gładyszowie wszyscy byliśmy dopiero o godz. 19:20.Szybki bigos z herbatą i nieco zagrzani udaliśmy się na mszę do cerkwi greckokatolickiej pod wezwaniem św. Wniebowstąpienia Pańskiego. Po intensywnym dniu równie intensywny wieczór z zabawami, grami z chustą animacyjną oraz śpiewem przy gitarach i świeczkowisku - najwytrwalsi do ok godz. 5:30.
Niedziela nas nie rozpieściła, gdyż czekała nas jeszcze wyprawa pieszo na przełęcz małostowską. Zwartą, no może niekiedy rozbitą przez
Dawidka grupą pod nawigacją Kacpra i Przemka dotarliśmy na miejsce apelu trochę po godz. 11. Dygocząc z zimna z dumą odbieraliśmy dyplomy, plakietki pamiątkowe oraz oczywiście nagrody.Bilans trzech pięknych i z pewnością nie zapomnianych chwile spędzonych wspólnie na szlakach Beskidu Niskiego w klimacie kultury łemkowskiej to:
- dwa miejsca na podium: patrol "Szymbarska masakra nożyczkami do kurczaka" 1 miejsce oraz patrol "A to trzeba jakąś nazwę ?" 3 miejsce,
- nowe zdobycze dla drużyny: eko ogniska, łuk z tarczą, kuchenka turystyczna, hamak,
- szyna na palcu u lewej ręki Pauli,
- guz na czole Dawida,
- niewyspana Jula z Emilką (1,5 godz. snu),
- zakwasy i kilka bąbli na nogach.
Wszystko to świadczy o udanym rajdzie. Czekamy na kolejny GoHaRT.
P.S. Wielkie podziękowania za udział, opiekę i wspólną zabawę dla Krzyśka Laszczaka i Kamila Drzała.