Rozmowa z dr n hum. Łukaszem Kamińskim, wybitnym polskim historykiem, wieloletnim prezesem Instytutu Pamięci Narodowej
Kiedy po raz pierwszy zetknął się Pan z postacią Władysława Kamińskiego?
- Mówiąc szczerze, to zetknąłem się z nim dzięki waszej pracy. Dzięki waszemu projektowi poznałem historię jednego z wielu bohaterów naszej historii, z którym łączy mnie co prawda nazwisko, ale nie jest to rodzina, więc nie znajdował się w centrum mojej uwagi. Wasz projekt skłonił mnie do tego, aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
Dlaczego takie osoby jak Władysław Kamiński pozostają mało znane lub nawet nieznane społeczeństwu polskiemu?
- Tu oczywiście jest kilka przyczyn. Musimy pamiętać, że okres pierwszych kilkudziesięciu lat po wojnie, tzw. Polski Ludowej, nie sprzyjał temu, aby pamiętać o bohaterach II Rzeczypospolitej, ani II Wojny Światowej. Władysław Kamiński, dodatkowo jeszcze z epizodem uwięzienia przez NKWD, z wyrokiem śmierci wydanym przez sowiecki trybunał, po prostu nie mógł być przypominany czy propagowany w PRL-u. Niestety po ‘89 roku udało się przywrócić pamięć o niewielu z takich zapomnianych bohaterów, i tym ważniejsze są wszelkie wysiłki mające na celu ich upamiętnienie. Jestem pewny, że gdyby wojna zakończyła się inaczej, gdyby Polska odzyskała niepodległość w roku 1945, tacy ludzie byliby patronami ulic, być może Władysław Kamiński miałby nawet swój pomnik gdzieś w Polsce. Z pewnością byliby lepiej zapamiętani.
A czy zna Pan inne tego typu postacie?
- Myślę, że wystarczy spojrzeć na listę ludzi, którzy byli zaangażowani w budowę zrębów II RP jako działacze polityczni, albo jako naukowcy, którzy do dzisiaj pozostają nieznani. Także wśród bohaterów drugiej wojny światowej wielu pozostaje zapomnianych. Dla mnie przykładem takiej postaci jest brat dziadka ze strony Mamy - Edward Przesmycki. Dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych (za wojnę obronną 1939 r. i walki we Francji), współorganizator przerzutu polskich żołnierzy do Wielkiej Brytanii, wreszcie członek siatki wywiadowczej mjr. Mieczysława Słowikowskiego w Casablance. Tam też zmarł, dopiero kilka lat temu jego prochy powróciły do rodzinnych Pabianic.
Co można zrobić, aby postacie takie jak Władysław Kamiński stały się bliższe naszemu społeczeństwu?
- Myślę, że trzeba odkrywać ich historię w szerszym wymiarze, ponieważ same suche fakty dla wielu młodych ludzi zapewne będą kolejną, nic nieznaczącą historią. Ważne jest odkrywanie kim Ci ludzie tak naprawdę byli, jakie mieli pasje, czym żyli. Odkrywanie ich „ludzkiej” strony jest chyba szczególnie dobrą metodą, bo przybliża ich współczesnym. Jak sądzę w historii, którą wy odkryliście, którą wy przedstawiacie, są takie elementy. Chociażby odkrycie, że poważny jednak polityk, poseł na sejm RP, jednocześnie pisze wiersze i nie waha się ich wydać. Zwróćmy także uwagę na to, jak Kamiński zginął – prowadząc swój oddział w szturmie na Monte Cassino, to jest coś niesamowitego, to też świadczy o człowieku. Wojskowy tak wysokiej rangi nie musiał tego robić. Możemy się zastanawiać, co nim kierowało, kim był jako człowiek, że zdecydował się podjąć to ryzyko i zapłacić najwyższą cenę. To jest właśnie droga, żeby trafić z przekazem – pokazać ich ludzką stronę.
Czy nie odnosi Pan wrażenia, że osoby takie jak Władysław Kamiński miały duży wpływ na późniejsze dzieje naszego kraju?
- Na pewno miały wpływ swoim życiem i swoją działalnością. Tacy ludzie kształtowali oblicze II RP i dorobek polskiej walki podczas II Wojny Światowej. Z jednej strony była to konspiracja, z drugiej zaś udział w walkach regularnego Wojska Polskiego na zachodzie Europy. Można się natomiast zastanawiać, na ile byli oni w stanie wpłynąć na to, co działo się później. Na pierwszy rzut oka odpowiedź byłaby brutalna – nie byli. Tacy ludzie, którzy poświęcili się walce o niepodległość Polski, przegrali – niezależnie od tego, czy przeżyli wojnę, czy też nie. Znajdowali się w pewnym sensie na straconej pozycji, ponieważ nie zdołali obronić niepodległości, a Polska znalazła się w obozie sowieckim. Jeśli jednak popatrzymy w innej perspektywie, to jak sądzę ci ludzie wygrywają, bo ta idea, którą reprezentowali zwyciężyła. Ich zwycięstwo zależy dziś troszkę od nas - jeśli będziemy o tych ludziach pamiętać, jeśli będziemy się inspirować ich czynami, to można powiedzieć, że będzie to prawdziwe zwycięstwo.
Dlaczego o nich zapominamy?
- Zapominamy, bo często wydaje nam się, że historia to jest coś bardzo odległego, zamierzchłego, coś co nie jest dzisiaj istotne, że są inne problemy, którymi codziennie trzeba się zajmować, prawda? Warto dostrzec to, że historia nas ukształtowała. To kim dziś jesteśmy, wynika wprost z naszej wspólnej historii. Jeśli będziemy ją znali lepiej, zrozumiemy świat w jakim dziś żyjemy. Odkrywając historię takich ludzi jak Władysław Kamiński, możemy doświadczyć pewnej inspiracji. Oczywiście żyjemy w zupełnie innym świecie, nie musimy walczyć na wojnie, nie mamy tak trudnych problemów do rozwiązania jakie miała chociażby II Rzeczpospolita, jednocześnie jednak losy takich osób mogą nas dzisiaj inspirować, trzeba je tylko odkryć. Na co dzień tego nie dostrzegamy, ale sądzę, że dzięki projektom, takim jak wasz, wasi koledzy, i nie tylko, mają szansę dostrzec pożytek płynący z pamięci o takich ludziach.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad przeprowadził Maciej Dawiskiba