– Wiesz... ostatnio znowu miałem sen... – odpowiedział kręcąc dookoła niemal pustą puszką po Coli. Był jawnie skrępowany - jakby nie chciał znowu mnie męczyć tym tematem. Oczywiście nie mam nic przeciwko wysłuchaniem go. BA! Chcę przy nim być, chcę mu pomóc. Nawet nie chodzi o to, że Abi mnie niemalże na kolanach prosiła o spoglądanie na Azi'ego, kiedy jej nie ma w pobliżu i nie może być oparciem. Wykonywałabym te zadanie nawet bez jej prośby. On znaczy dla mnie dużo.
Spojrzałam na niego chcąc coś powiedzieć, ale zdania jakby mi uciekały. Zwróciłam wzrok na podłogę, na jego twarz, znowu na podłogę, aż w końcu coś powiedziałam.
– Azi... ten...... ale ty na prawdę mów mi o tym... czy..... wiesz.... kiedy ty... – plątały mi się słowa. Niby wiem co chcę powiedzieć, ale z sekundy na sekundę zapominam coraz więcej wyrazów. – Cholera... – powiedziałam łapiąc się za głowę.
– Nie no, spokojnie. – opowiedział – Rozumiem, że jest to ciężkie, też patrząc na to, co się ostatnio odpieprza, ale nie chcę żebyś jeszcze dodatkowo zamęczała się szukaniem pseudo-inteligentnego języka na moje senne odpały. – uśmiechnął się.
– Po prostu... mów mi o wszystkim. – zrezygnowana walnęłam najprostszym banałem w tej sytuacji – Mów....
Wzniosłam się w powietrze, złapałam za leżącą nieopodal butelkę Fanty i siadłam zaraz obok niego uderzając go lekko butelką od strony korka w czoło.
– ...co ci się przyśniło? Znowu łąka?
– Niii...ezbyt... – zastanawia się – Bardziej coś ala hotel, byliśmy gdzieś na wakacjach. Byłaś tam ty, Flori, Fantazja oraz Teto. I szukaliśmy czegoś zgubionego. Wiesz, takie abstrakcyjne bezsensowne szukanie czegoś co wciąż znika. To był telefon Florencji chyba... I nagle cała misja z poszukiwaniem zamieniła się w dostawanie opieprzu od ciotki, że straciła wszystko przeze mnie, że nie wie co ona ma robić, itd. Nie było to smutne, ale raczej coś ala "aha, no dobra, dobra, coś jeszcze? bo my tutaj mamy większy problem".
– Może powoli się przyzwyczajasz do tego, dlatego to nie jest już takie... wiesz... dotykające cię już tak? – zapytałam popijając. Jest w tym coś, ostatnio coraz rzadziej ma TE sny, coraz więcej normalnych snów.
– W ogóle nie jest to już takie, jakie było jeszcze z miesiąc temu, może skupienie się na Forgen trochę odciągnęło mnie od tego?
– Chcesz... powiedzieć...... żee.... sssSSAAANS UNDERTA-
– NIE GABI PRZESTAŃ!
– SANS UNDERTALE I TETO PRZYNOSZĄ MIŁOŚĆ I ZABIJAJĄ DEPRESJĘ!!11!!!11!! - wykrzyczałam chcąc rozluźnić atmosferę. Twister zaczął szturchać mnie w policzek. Śmieje się. Żartujemy sobie tak jeszcze z pół minuty. Nagle pojawia się wiatr. Rzeczywiście - robi się zimno.
– Dobra pora się zbierać do środka. – oznajmił – Chodź, odpalimy sobie jakiś film.