Na początek historia, czyli jak wyglądała budowa takich pieców od wielu lat, na podstawie pieców robionych przez śp. teścia, których zdjęcia załączam w tej relacji. Mimo tego że te piece powstały kilkadziesiąt lat temu to nadal działają i super pieką i stanowią dowód na to, że tamta dawna myśl techniczna sprawdzała się doskonale. I mimo tego, że są popękane w środku, a niektóre cegły można by lekko wyjąć rękami - nadal działają i pieką a dym nigdzie nie ucieka.
Kształt to tzw. kolebka, która była wznoszona z twardych czerwonych cegieł lepionych na glinie, wylot dymu był umieszczony z przodu a podłoga unosiła się lekko ku górze im głębiej.
Wylot dymu znajdował się z przodu przy drzwiczkach aby tył pieca był dobrze dogrzany (inaczej dym by szybko uciekł tyłem a piec byłby za zimny). Jednak ma to też swoje wady bo zapalić w takim piecu to prawdziwa sztuka bo zasysane powietrze potrzebne do podtrzymania płomienia napotyka na swojej drodze dym chcący się wydostać tą sama drogą do komina i dochodzi do dziwnych zawirowań i zjawisk typu czkawka czy zdmuchiwanie płomienia i niestety czasem dym woli uciec przez drzwiczki a więc czuć dym w pomieszczeniu a ściany i sufity czernieją.
Jak widać na zdjęciach wylot dymu został wymurowany na całości i wracał do tyłu nad kopułą (czasem środkiem czasem z boku) a konstrukcja oparta na płaskowikach/kątownikach. Po środku kanału znajdował się szyber (dawniej zwany luchtem) aby regulować cug/ciąg komina oraz aby na końcu palenia zatrzymać ciepło w piecu.
Założenia projektowe: w moim piecu postanowiłem wypośrodkować stare wzorce z nowymi czyli: zamiast czerwonej cegły poszedłem w kierunku bardziej popularnego ogólnie ale i sporo droższego szamotu oraz zaprawy szamotowej. Podłączenie pieca z kominem przy pomocy rury, mniejsze rozmiary pieca oraz podłoga w poziomie.
To tyle teorii a teraz praktyka ;)
Na początek kuchnia paleniskowa – dawniej w większości była stawiana z kafli i gliny ale nowe kafle są obecnie bardzo drogie a te stare rozbiórkowe w złym stanie albo po prostu nie za ładne no i taka kuchnia wymaga nie lada kunsztu dlatego z pomocą idzie nam klinkier ;)
Na początek oprócz wyboru materiału musimy wybrać wzór i styl naszej kuchni czyli wymiary, ramę, blachy i drzwiczki oraz ich umiejscowienie.
Jak już wiemy co chcemy to murujemy.
Aby sobie ułatwić prace warto zakupić lub wykonać przyrząd do równego murowania i nie chodzi tu o poziomice ;)
Taki przyrząd ułatwia nam murowanie na jednakową grubość spoiny i od razu spoina ładna równa i nie trzeba jej potem wygładzać itp. Dodatkowo przyrząd jest regulowany więc można go dowolnie ustawiać zależnie od wymiaru cegły. Niestety w moim przypadku się kompletnie nie przydał bo nie było nigdzie potrzeby dawania ładnej spoiny dwustronnej tylko z jednej…
Więc powstał drugi przyrząd tym razem już bardziej dostosowany do moich prac czyli jednostronny – wszystko wyjasniają zdjęcia. Oprócz tego dobrze mieć listwy dystansowe bo nie wszędzie ten przyrząd podejdzie ale z nim o wiele szybciej to idzie i łatwiej bo się nie rusza jak te listwy.
Rozwiązania te podpatrzyłem na necie ale jak się okazało tamte klinkiery nie miały otworów tylko były pełne co o wiele ułatwiało prace ale i w tym przypadku się sprawdziło co będzie potem widać.
Materiał na budowe kuchni.
Wybrałem klinkier, pustak betonowy i gazobeton…
W sklepie niestety się okazało że po pandemii nie ma klinkieru... !!! i to od paru miesięcy więc trzeba było sobie jakoś radzić – z racji że były tylko takie połówki klinkieru z dziurami to wziąłem to co było i trzeba było troche pokombinować jak to wykorzystać. Jako zaprawe kupiłem czarną zaprawe do klinkieru Kreisel która okazała się totalną porażką bo się w ogóle nie kleiła do klinkieru a po wyschnięciu robiła się grafitowa a nie czarna…
Ale jak się nie ma co się chce to się robi z tego co się ma -zaczynajmy...
Szybko okazało się że bardzo sobie dołożyłem roboty tą ramą ze skosem ale była i praktyczna (bo tędy się chodzi) i ładna. A koncepcja z czarnym klinkierem przyszła przez przypadek ale sprawia że wygląda to inaczej niż oklepane kuchnie.
Od dawien dawna pod palniskiem znajdowały się dosłownie odpady typu: gruz, butelki, glina byle tylko jakoś podnieść palenisko natomiast u mnie zostało sporo pustaków szalunkowych więc postanowiłem je wykorzystać – stanowią nie tylko spód paleniska jak i wzmocnienie cienkiego muru klinkierowego który z nimi połączyłem na zaprawie cementowej.
Widoczne na ścianie dwa otwory pochodzą od dwóch różnych kominów
A tutaj mój mały pomocnik a tak naprawde to przeszkadzacz ;) nie zdawałem sobie sprawy że tymi pustakami i tunelami stworze mu raj do zabawy ;)
I pomału w góre. Miejce w którym bedą drzwiczki zostało dodatkowo wzmocnione prętami żebrowanymi.
Oraz pierwsze próby przymiarek ramy i koncepcji pieca
Przymiarka drzwiczek i koncepcja z białym pustakiem. Spełnia on tu kilka zadań – jest wzmocnieniem cienkiego muru klinkierowego, jest izolatorem aby ciepło nie grzało klinkieru bo mógłby popękać a już na pewno zaprawa oraz jest elementem nośnym ramy z tyłu
Oczywiście nie mogło się obejść bez szamotu - palenisko zostało wyłożone płytkami szamotowymi (można też boki pustaka obłożyć szamotem aby dłużej trzymało ciepło) i wszystko na zaprawie szamotowej.
Rama została posadowiona na glinie a ranty pustaków zeszlifowane 45stopni żeby nie blokowały dostepu ciepła do krawędzi blach (fazowania nie ma na zdjęciu)
Efekt finalny – mnie zadowala ;)
Pierwsze palenie również mnie zachwyciło ale chyba za bardzo bo się okazało że bez szybra ani rusz – jest tak potężny ciąg żę ogień pali się poziomo i całe ciepło ucieka do komina więc trzeba było zrobić korekte/tłumienie ciągu – na początek najprostsze rozwiązania czyli przysłonięcie otworu kominowego cegła a na dłuższą dorobiłem ruchomy szyber.
A teraz przejdzmy do drugiej części czyli pieca chlebowego.
Koncepcja: wygodna obsługa czyli palenisko na wysokości łokci aby nie trzeba było się schylać żeby coś zobaczyć. Dlatego powstały takie dwie podpory na których będzie płyta betonowa.
Szalunek i zbrojenie oraz wylewka płyty
A mój "pomocnik" jest oczywiście wszędzie – tym bardziej że storzyłem mu nieświadomie plac zabaw ;)
W międzyczasie kupione drzwiczki żeliwne do pieca – na allegro około 270zl z nawiewem regulowanym lub bez około 215zl
Wszystko przgotowane pod wylewke perlitobetonu - czyli izolacji termicznej podłoża. Perlit EP180 zamawia poprzez sklep internetowy u producenta – za dwa worki po 125l z przesyłką 120zl
Pierwszy raz miałem do czynienia z czymś takim i nie mogłem się przyzwyczaić do lekkości i objętości – pełne taczki zaprawy były lekkie jak piórko i nie mieściło się w betoniarce ;)
Proporcje dałem jak producent zaleca czyli worek perlitu 125l na 25kg worek cementu 32,5R i około 25l wody.
Całość zagęszczona i zatarta na gładko
W międzyczasie zanim wszystko wyschnie – przymiarki różnych szablonów pieca po czym powstała konstrukcja szalunkowa – żebra z płyty osb i gipsowej ustawione i połączone prętem gwintowanym i nakrętkami. A na wierzch zwykła dykta/płyta hdf
Pozostał zakup szamotu – niestety ceny i dostępność to obecnie jakaś masakra - cieżko było znaleźć cene poniżej 10zl za sztuke !!! a w popularnych marketach nawet 19zl !!! Jedynie lokalne składy budowlane ale nie było szans zejść poniżej 10zl.
Z wyliczenia wyszło 75 sztuk…
Na początek podłoga z szamotu
Przymiarka do sklepienia – wyglądała tak że po naszkicowaniu wstępnych wymiarów czyli założeniem było wysokość sklepienia w środku między 30 a 35cm a szerokość w środku około 60 dostałem taki oto zarys gdzie można było łatwo wyznaczyć kąty jak klinować szamot. Troche obawiałem się sporych szpar 2 cm z zewnątrz i dlatego decyzja zapadła o cięciu w klin ale pod warunkiem że się w ogóle da…
Do cięcia użyłem ukośnicy i tarczy diamentowej Rapid tile cutting blade – koszt około 105zl. Jak się okazało to pierwsza cegła jeszcze jako tako ale następna to już rozpacz i byłem pewien że już po cięciu ale z pomocą przyszła zwykła woda – która dodawana do kanałka sprawiła że tarcza cięła jak nowa i tym sposobem 35 cegieł pociętych w klin – link do filmiku z cięcia poniżej
Pierwsza przymiarka na sucho i omal idealnie bo jeszcze dojdzie zaprawa i powinno być na zero w teorii...
No to murujemy na zaprawe szamotową – tak jak na worku pisze z dodatkiem około 20% cementu. Każda cegła była zwilżana wodą pędzlem bo faktycznie strasznie piła i wode i zaprawe.
Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i jak na pierwszy raz byłem wręcz zamurowany ;)
Przy okazji nauczka: szalunek oprócz tego że pomaga w murowaniu powinien również się dać łatwo potem rozszalować.... a tu nie było tak prosto bo ani to spalić ani wyciągnąć i trzeba było usuwać po troche niszcząc materiał i uważając aby nie naruszyć kopuły. Więcej mnie to kosztowało stresu i czasu niż samo murowanie…
Wszystko pięknie schnie i można domurować tył oraz przymierzyć drzwiczki i rozplanować przód oraz komin…
Co do wyjścia na komin to było nie lada wyzwanie zrobić takie „koromysło” no ale zawsze się znajdzie jakiś lokalny blacharz co nam pomoże ;)
Został wykonany z blachy żaroodpornej 1.4828 z którą jest równie ciężko pod kątem dostępności i niskiej ceny.
W środku znajduje się szyber do regulacji ciągu.
Natomiast najbardziej newralgicznym miejscem jest nadproże bo cegły wiszą w powietrzu tuż nad drzwiczkami – jedni dają tu płaskownik inni pręty żebrowane jeszcze inni kątownik – i to stanowi podparcie które jest narażone na działanie wysokiej temperatury i nierównomierne pracowanie z racji stal – cegła – zaprawa.
Całość została wzmocniona dodatkowymi cegłami po bokach i na górze. Celowo ich nie obcinałem do łuku jak piec bo środek cieżkości jeszcze bardziej by się przesunął do środka a tak chociaż 1/3 spoczywa na podporze z cegły
Z racji wysokich cen za blachy żaroodporne i kłopotliwego i ciężkiego murowanego kanału dymnego zdecydowałem się na czarną rure kominową – każdy element jest połowe tańszy niż z blachy żaro ale za to też i sporo waży – niestety coś za coś – za to te kolana nastawne to coś wspaniałego i ułatwiają montaż i połączenie tylko trzeba mieć cierpliwość żeby to wszystko dobrze ustawić
Drzwiczki wstawione, komin też – wszystko na uszczelniaczu wysokotemperaturowym oraz uszczelnione sznurem kominowym. Drzwiczki posiadały specjalne blaszki do zagięcia za cegły
Pozostało tylko odczekać tydzień/dwa tygodnie i pomału rozpalać ;)
Wszyscy przestrzegają aby nie palić od razu ostro z racji że wszystko jest świeże i zawiera mnóstwo wody i wilgości i taka nagła temperatura spowoduje spore pęknięcia.
Dlatego zacząłem od świeczek, potem gazety/tektury po czym rozpalam dziennie po dwa trzy drewienka i dokładam coraz więcej. Przy bardziej konkretnym rozpaleniu pojawiają się gdzieniegdzie mikro rysy które w miare ciepła się powiekszają a po wystygnięciu znikają.
Kopuła została obłożona matą/wełną ceramiczna - 2 warstwami każda o grubości 38mm i pewnie tak już zostanie z racji piwnicy gdzie nie ma wpływu warunków atmosferycznych więc bardziej chodzi o zatrzymanie ciepła aby nie uciekało no i jeszcze mnie czeka zabudowa całości klinkierem także będzie sporo zabawy.
Co do pomiaru i kontroli temperatury to pirometr z allegro za około 50zl oraz poszedłem w kierunku termometrów bimetaliczny zegarowych z sondami na 500 stopnii.
Obecnie takie termometry mają różne sondy i najprostsza w montażu to taka na drzwiczki z krótką 5 cm sondą (bo długa by przeszkadzała przy otwieraniu drzwi – minus że nie odda tego co się dzieje głębiej wewnątrz kopuły - cena około 50zl.
Przy termometrze drzwiczkowym, przy otwarciu temp spada do temp na zewnatrz a po zamknięciu wraca do tego co się dzieje w środku. Z racji drzwiczek i zasysanego zimnego powietrza cały czas jest niższa niż głębiej co daje doskonały podgląd na to jak nierównomierne warunki panują w środku oraz jak szybko dochodzi do wychłodzenia pieca z przodu podczas otwierania drzwiczek – dlatego ten pomiar jest równie ważny a wystarczy przesunąć żar pod drzwiczki aby się przekonać że można skutecznie przeciwdziałać temu efektowi. Najlepszy pomiar uzyskuje się po całkowitym zamknięciu szybra i odczekaniu kilkunastu minut aż warunki w środku się samoistnie wyrównają.
Druga opcja to sonda bimetaliczna długa na 150 a nawet 300mm (60 - 80zl) montowana przez szamot mniej więcej w połowie wysokości kopuły czyli między drugą a trzecią cegłą od podłogi. Ta powinna najbardziej oddać warunki panujące w środku a zarazem mierzy temperature cegieł bo przez nie przechodzi. Minus bo zegar znajduje się z boku pieca. Tutaj celowo nie mocowałem na sztywno tej sondy aby w razie przekroczenia max temp można było wycofać sonde nie powodując przegrzania i zniszczenia bo również nie wiadomo jak się zachowa…
Jest jeszcze trzecia opcja czyli sonda kapilarna z cieczą i kabelkiem gdzie sonde można dać nawet metr od samego zegara – wówczas można zamontować zegar na froncie a sonde w tyle – ale jest to opcja najdroższa około 115zl i nie wiadomo co się stanie po przekroczeniu max temperatury – czy nie dojdzie do zniszczenia sondy…
Każdy z tych pomiarów i tak nie odda rzeczywistości bo tuż pod szczytem jest prawdziwe piekło podczas gdy przy podłodze czy drzwiczkach jeszcze „zimno” (przykład na zdjęciach)– no ale z racji że wszystko dąży do wyrównania to jakiś cząstkowy podgląd sytuacji będzie i można wyciągnąć średnią.
Całość została przykryta kocem termicznym aby dodatkowo docieplic piec (mimo że mata ceramiczna nie emituje ciepła a więc dobrze izoluje) oraz aby chronić wełne ceramiczną przed brudzeniem i dotykaniem bo kłuje tak samo jak wata szklana.
Całość zostanie obłożona klinkierem i jedynie nie wiem co dać na top jako zadaszenie kontrukcji bo nie może to być nic ciężkiego ani grubego a musi być sztywne oraz odporna na temperature która będzie emitowana z rury kominowej a jest naprawde wysoka. Dlatego trzeba będzie i ją obłożyć tą matą.
Pozostało tylko wykonać finalny test czyli zapalić na full - i wygląda na to że sie udało bo pojawiły się wyczekiwane białe plamy na sklepieniu czyli moment wypalania sadzy gdzie temperatura przekroczyła 500 stopni !
Udało się odnaleźć oryginalne pomoce piekarnicze - łopate do chleba, którą niektórzy nazywali wiosłem oraz przyrząd do wygarniania popiołu tzw pociosek, pociask czy kuciaba - jaki rejon taka nazwa i w pamięci uchowała mi sie wersja całkowicie drewniana ale takiej nie było tylko metalowa na wzór motyczki.
Po oczyszczeniu wszystko w super stanie mimo że mają już ponad kulkadziesiąt lat.
No i oczywiście koszyki - uchował się jedynie jeden oryginał ale na necie można kupićrozmiary jakie się chce np. 21cm średnicy (te białe) za około 35zl - zupełnie wystarczają bo chleb się delikatnie rozlewa po przeniesieniu z koszyka na łopate także zawsze będzie większy.
Pora na pierwsze pieczenie ;)
Oczywiście nie spodziewałem się cudów no ale jednak jakiś się wydarzył ;)
Oraz korzystając z okazji gorącego pieca wrzucone mięso które całą noc sobie dochodziło w tym piecu i się upiekło ;)
Idąc za ciosem - runda druga ;)
tym razem aż 6 bochenków ! i znowu szok !
Jedne z kminkiem, inne z sezamem, jeszcze inne z czosnkiem - a zapach i smak nie da się porównać z niczym !
kolejna runda i nowe doświadczenia
Obudowa z klinkieru idzie w góre i zaczyna to coraz lepiej wyglądać
kolejna runda i nowe doświadczenia - tym razem udało się już rozpalić tak że sufit cały biały czyli sadza wypalona całkowicie a nawet jak widać przedobrzone i "troche" przypaliło bochenki -najbardziej ucierpiał "szczordraczek" i ten z foremki ale w smaku nadal pychota ;)
a potem mięsko i jak widać ropływa się w ustach ;)
I kolejne wypieki i doświadczenia - tym razem opócz chleba pizza i schab
Pora zwieńczyć dzieło i zakończyć budowe
Oczywiście co komu z pieca który miałby stać ;) dlatego podrzucam nowe wypieki - oprócz chlebka, proziaki (u nas taż nazywane papaki) i zabytkowa dzieża do chleba znaleziona u szwagra na strychu plus koszyki słomiane
If you are interesting in my next project which is: how to create own Organ pedalboard