Trident & Speedy
Para niekoniecznie komplementarna
30.03.23
Trafił dzisiaj w moje ręce, tak na chwilę, trafił Krzysztof Ward z kolekcji mojego zegarkowego przyjaciela, Leona. Christopher Ward z serii Trident, którą znam bo miałem swego czasu divera z tejże.
Ale tego worldtimerowego GMT nie miałem jeszcze okazji macać, a i przyznam się szczerze, że nawet nie byłem świadomy jego istnienia.
Nie będę się jednak rozwodził nad zegarkiem jako takim, bo jest on w formie i wygodzi podobny do nurka, o którym swego czasu i pisałem i mówiłem na YT.
Za to chciałbym podzielić się spostrzeżeniem jakie mnie, naszło a może powinienem bardziej napisać, napadło gdy dzisiaj założyłem go na rękę. Otóż wynikło to niechybnie z tego, że przeskoczyłem na tego Krzysia wprost z mojego speediego i właśnie wtedy - uświadomiłem sobie, że ten ChW leży na ręce bardzo do niego podobnie.
Właśnie tak, w moim odczuciu mimo tego, że to zegarki zdecydowanie nie takie same, ba! Nawet nie do końca podobne szczególnie w szczegółach geometrii koperty, tarczy, bezela no i przede wszystkim, funkcji. Jednak mimo tych rozbieżności, na nadgarstku dają mi podobny „feeling”.
I jest to dobry „feeling”.
W ten sposób niejako ten, jak i zapewne inne Krzysztofy z tej linii, stanowią ciekawe uzupełnienie dla Speedmastera Professionala. I jakoś tak mi się podoba ta idea.
Podoba mi się, bo w tej serii Tridentów jest co najmniej kilka różnych ciekawych odmian, nurków, GMT i pewnie czegoś jeszcze. Tak przynajmniej mi się to układa w moje nie do końca zegarkowo zrównoważonej głowie.
Zastawiałem się też, dlaczego nie miałem takiego efektu wcześniej, przecież jak pisałem Tridenta już miałem i znałem, a speedy też jest ze mną już jakiś czas. Jednak sprawdzenie mojej zegarkowej bazy danych pokazało, że była między zniknięciem z kolekcji jednego, a przybyciem drugiego co najmniej miesięczna przerwa. A t chyba tłumaczy dzisiejszą świeżość tego spostrzeżenia.