OSTATNIE TAKIE MIEJSCE NA ŚLĄSKU CIESZYŃSKIM
Dokładnie rok temu napawałem się przepięknymi widokami z jedynego takiego miejsca na Śląsku Cieszyńskim – Hali Jaworowej. To ostatnia tak rozległa hala, która zachowała się w tej części Beskidu Śląskiego. I najprawdopodobniej była to ostania szansa, aby poczuć ducha tego miejsca. Już niebawem ma tu bowiem powstać „jeden z najnowocześniejszych w Polsce kompleksów rekreacyjno-sportowych” – Centrum Aktywnego Wypoczynku Brenna. Niestety przykładów tego typu inwestycji w Polsce jest więcej.
Poniższy tekst jest moją osobistą opinią na temat tego typu inwestycji, opinią jaką wyrobiłem sobie w toku prowadzonych przeze mnie badań dotyczących przekształceń krajobrazu w Beskidzie Śląskim i Żywieckim, a także w trakcie studiowania literatury na potrzeby przygotowania zajęć dydaktycznych z turystyki zrównoważonej, przedmiotu, który prowadziłem przez kilka lat na studiach magisterskich z turystyki.
Żyjemy w czasach, które wymagają od nas gruntownej zmiany podejścia do relacji człowiek – środowisko. Dwa stulecia intensywnej industrializacji i urbanizacji spowodowały, że zmiany jakie zaszły w środowisku w wyniku działalności człowieka (wywołane m.in. emisją dwutlenku węgla z paliw kopalnych czy ograniczaniem areału obszarów naturalnych) stanowią dzisiaj zagrożenie dla naszej przyszłości. Żyjemy w czasach, w których troska o przyrodę jest ważniejsza niż kiedykolwiek w historii ludzkości, to troska o naszą przyszłość. Większa jest też nasza wiedza na temat zachodzących procesów, ich przyczyn i konsekwencji. Przed nami trudny i wymagający czas dostosowania się do zachodzących zmian i sprawdzenia na ile potrafimy wykorzystać wiedzę, którą mamy, albo... na ile chcemy ją wykorzystać.
Zmiany zaszły w także w sposobie i czasie przeznaczonym na wypoczynek. Z jednej strony pojawienie się kategorii wolnego czasu, a z drugiej – wszechogarniający hałas dnia codziennego sprawił, że najlepsze warunki do wypoczynku daje nam otoczenie dzikiej przyrody, z dala od zgiełku miejskich ulic, w miejscach, gdzie dźwięki komponuje sama natura. Dążenie człowieka do spędzania wolnego czasu w takich miejscach świetnie opisuje teoria peryferii. Mówi ona, że w celu zaspokojenia potrzeby wypoczynku turyści przy wyborze miejsca kierują się przede wszystkim walorami przyrodniczymi i potrzebą bliskiego kontaktu z przyrodą, pomijając gwarne i zatłoczone miejsca. W obrębie takich obszarów, określanych jako peryferia, z biegiem czasu następuje zwiększenie ruchu turystycznego, opartego głównie na motywach wypoczynkowych. W efekcie za turystami podąża infrastruktura turystyczna, która z jednej strony ma im służyć i ułatwiać wypoczynek, ale z drugiej – przekształca dziewicze dotąd miejsca w zagospodarowane i licznie uczęszczane regiony turystyczne. W efekcie turyści poszukują nowych obszarów wypoczynku, nowych peryferii, a po czasie infrastruktura turystyczna dociera także w te nowe miejsca. Jak wskazują badania Prossera, począwszy od XIX w. peryferia takie przemieściły się z Europy Zachodniej i wschodniej część Stanów Zjednoczonych do wschodniej części wybrzeża Morza Śródziemnego, Afryki Północnej i na Karaiby w latach 50. XX w. , a następnie do lat 70 XX w. do Ameryki Łacińskiej i Azji, aż po Antarktydę u schyłku XX w., która współcześnie także coraz bardziej jest eksplorowana turystycznie. Takie peryferia punktowo zachowały się jednak i w naszych górach i właśnie teraz odbiera się ostatnie takie miejsce w Brennej – dostępną dla każdego Halę Jaworową.
Wracając do zagadnienia głównych motywów naszego wypoczynku, jakim są m.in. kontakt z przyrodą, ze względu na ekspansję infrastruktury turystycznej w coraz bardziej odległe zakątki, coraz trudniej jest nam te motywy zaspokoić. Z urlopów wracamy zmęczeni, bo wmawia się nam ze wypoczniemy tam gdzie jest wiele atrakcji utworzonych specjalnie dla nas, a miejsce znajdzie się dla każdego - setek innych towarzyszących nam osób (w przypadku wspomnianej inwestycji jest to 600 miejsc w hotelu, 220 miejsc w schronisku górskim, 600 miejsc na dwóch polach kampingowych i 1500 miejsc w aquaparku). Czy w takim otoczeniu rzeczywiście wypoczniemy? Czy naprawdę tak bardzo odizolowaliśmy się od przyrody, że nie pamiętamy już jak bardzo możemy wypocząć bliżej natury i dajemy sobie wmówić, że tak wiele „atrakcji” nam trzeba?
Nie przekonuje mnie stwierdzenie widniejące na stronie inwestycji, że "koncepcja budowy jednego z najnowocześniejszych kompleksów narciarskich w Polsce jest kluczowa dla rozwoju Brennej i całych Beskidów". To tak, jakby w najbliższej okolicy nie było możliwości wyboru innego wyciągu, a Brenna nie mogła zaoferować czegoś alternatywnego, konkurencyjnego, bo niepowtarzalnego i prawdziwie zgodnego z naturą. Stwierdzenie to, moim zdaniem, całkowicie ignoruje prognozy na przyszłość, na podstawie których już dzisiaj wiemy, że liczba dni z pokrywą śnieżną o odpowiedniej grubości będzie się zmniejszać, a narciarstwo w Beskidach będzie po prostu nierentowne. Badania nad infrastrukturą prowadzone w Alpach wskazują, ze na obszarze tych gór liczba wyciągów narciarskich zmniejsza się już od końca lat 70. XX w., zwłaszcza w niższych położeniach. Owszem, jest możliwość sztucznego naśnieżania, ale z pewnością nie w zgodzie z naturą, zwłaszcza, że wody w Polsce także będzie coraz mniej. Już teraz obszar od rejonów Zamościa, przez Kielecczyznę, łódzkie, aż po Wielkopolskę pustynnieje. Ten ostatni region już od XIX w. To właśnie góry w przyszłości, jako obszar o większej niż w pozostałych obszarach Polski sumie opadów, będą ratowały sytuację hydrologiczną w Polsce. Będą, o ile sami nie będziemy uszczuplać tych zasobów naśnieżając stoki narciarskie. Teraz nikt się nie awanturuje, ale ludzie obudzą się, gdy zabraknie im wody. Nie bez znaczenia dla przyszłości narciarstwa pozostaje także sytuacja demograficzna. Prognozy dotyczące turystyki narciarskiej oparte na trendach demograficznych nie są optymistyczne. Ta forma aktywnej turystyki jest uprawiana głównie przez osoby młode i sprawne fizycznie. Według badań Bässler największy odsetek osób uprawiających narciarstwo znajduje się w grupie wiekowej 15-34 lata, najmniej w wieku powyżej 55 lat. Tymczasem w przyszłych latach nadal postępować będzie proces starzenia się demograficznego nie tylko polskiego, ale całego europejskiego społeczeństwa.
Dzisiaj Hala Jaworowa to obszar o autentycznym krajobrazie, ukształtowanym harmonijnie i ewolucyjnie w wyniku kilkuwiekowej działalności człowieka, pozostającej w równowadze z przyrodą. Brenna była niegdyś jednym z największym ośrodków gospodarki pasterskiej w Beskidzie Śląskim. Dzisiaj, gdy gospodarka pasterska nie odgrywa już takiej roli jak w przeszłości, docenia się jej pozytywny wpływ na bioróżnorodność i krajobraz, wspierając tradycyjny wypas owiec na wielu halach i polanach. Tam gdzie nie jest to możliwe, na porzucone hale wkracza ponownie las, natura odzyskuje to, co w przeszłości odebrał jej człowiek. Trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że „na skutek wieloletniej przerwy w wypasie, a także niesprzyjających warunków siedliskowych, zielona roślinność na zboczach Kotarza uległa znacznemu zniszczeniu”. Nie można stwierdzić czy warunki siedliskowe są korzystne czy nie, one po prostu są takie, jakimi stworzyła je natura. Ona wie najlepiej, co jest dla niej najlepsze. Na porzucone polany i hale wraca las – postępuje renaturalizacja, co jest bardzo cenne z przyrodniczego, jak i naukowego punktu widzenia.
To co dzisiaj możemy zobaczyć na i z Hali Jaworowej jest dostępne dla każdego, bezpłatnie. To m.in. pokrywające halę zbiorowiska mietlicy pospolitej i kostrzewy czerwonej oraz zachodniokarpacka murawa bliźniczkowa. Uroku hali dodają pojedyncze buki, świerki, klony i brzozy. Możemy tutaj rozkoszować się w smaku borówek i malin, czy też odszukać chronionego dziewięćsiła bezłodygowego. Znajduje się tu także jedno z najliczniejszych w Polsce stanowisk naparstnicy purpurowej o barwie cieszącej nasze oczy. Patrząc dalej, roztacza się stąd jedna z najpiękniejszych panoram Beskidu Śląskiego. Panorama możliwa do podziwiania dzięki prowadzonej przez kilka wieków gospodarce pasterskiej. Czy zatem to odpowiednie miejsce, aby utworzyć „innowacyjną ścieżkę wśród koron drzew z możliwością podziwiania panoramy Beskidu” i „Park Botaniczny”. Czy to nie wwożenie drewna do lasu? O jakim „przywróceniu równowagi lokalnego ekosystemu” jest mowa? W mojej opinii chodzi tu raczej o „ekosystem inwestora”, a równowagę ma zapewnić przepływ gotówki we właściwym kierunku. Ekosystem „przyrodniczy” rządzi się bowiem swoimi naturalnymi prawami i przy tym doskonale daje sobie radę – w zgodzie z samym sobą i dla dobra człowieka. Tymczasem człowiek po raz kolejny i niestety nie ostatni, poprzez zainwestowanie turystyczne, "wchodzi" w obszar, który zapewnia każdemu bezpłatnie, piękną i rozległą panoramę. Miejsce autentycznej i dostępnej dla każdego bezpłatnie przyrody zajmie przyroda z katalogu, podporządkowana potrzebom jednostki. „W Europie jest kilka przykładów, na których możemy się wzorować”. A czy my dla Europy mamy przykłady, na których Europa mogłaby się wzorować? Z pewnością nie są to rozwiązania w zakresie planowania przestrzennego, bo trudno nazwać planem dokument, który powstaje w następstwie pomysłu na zagospodarowanie terenu.
Na zakończenie chcę podkreślić, że mam pełną świadomość, że są i tacy, którzy mają odmienne zdanie od mojego. Ale oni mają już mnóstwo miejsc, w których zaspokoją swoje potrzeby, a nam – osobom, które chcą wypocząć w ciszy i otoczeniu pięknego krajobrazu odbiera się kolejne miejsce, ostanie takie na Śląsku Cieszyńskim.
*** Aktualizacja z dnia 14.05.2022 r.: Powyższy tekst powstał w oparciu o informacje zawarte na stronie Centrum Aktywnego Wypoczynku Brenna w dniu 24 kwietnia 2022 r.