Zdaje mi się, że na wiosnę 1943 r. pewnego dnia przyjechałem z Radzynia, gdzie pełniłem służbę, do Łukowa, do rodziny. Przy okazji oddałem wówczas znajomemu Żydowi szewcowi długie buty do podzelowania i tegoż dnia lub następnego powróciłem do Radzynia. Tegoż dnia w Radzyniu dowiedziałem się, że w Łukowie Niemcy przeprowadzają na większą skalę akcję likwidowania Żydów. Więc chcąc odebrać przy okazji buty, pojechałem do Łukowa samochodem. Po przyjeździe widziałem ludność żydowską zgromadzoną na targowicy miejskiej. Jednak szewca tam nie zauważyłem. Poszedłem więc do domu, gdzie on mieszkał, i po zezwoleniu jednego z gestapowców, który stał w pobliżu tego domu, wszedłem do mieszkania. Mieszkanie tego szewca było już ograbione i butów moich tam nie odnalazłem. Wróciłem wówczas na targowicę, chcąc zobaczyć szewca, lecz go tam nie widziałem.
W dniu tym odbywała się akcja wysiedlenia ludności żydowskiej z Łukowa. Zabierano Żydów z mieszkań, gromadzono na targowicy i później dostarczano do wagonów i wywożono do Treblinki. Podczas tej akcji, gdy Żydzi opóźniali się w marszu, Niemcy strzelali do nich. Byłem więc tylko przypadkowym świadkiem tej akcji, nie biorąc w niej żadnego udziału, zwłaszcza że miejscem mojego urzędowania wówczas był Radzyń.
***
Franciszek Dobromirski przed wojną był komisarzem Policji Państwowej. W czasie okupacji pełnił funkcję komendanta policji polskiej (tzw. granatowej) w Łukowie, a potem w Radzyniu. Po wojnie kierował Powiatowym Oddziałem Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Łukowie.
Zdzisław Suwiński, Lekcja z nieznanej wiedzy. Szlaki zagłady nasielskich Żydów 1939-1943, Nasielsk 2023, s. 155-156; Oddziałowe Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie, Akta procesu Franciszka Dobromirskiego, sygn. 326/13