Łuków, nazywany w jidysz Likeve. W zimowe wieczory, wracając z chederu[1] do domu, spacerowałem po zaśnieżonych ulicach, oświetlając sobie drogę niewielką latarnią, którą zrobił mój ojciec. Wykonana była z czworobocznego pudełka i tafli szkła. Wewnątrz ociekała woskiem mała świeczka, a jej cienki knot świecił jasnym płomieniem.
Tam, w Łukowie, siedziałem jako maluch nad Gemarą[2] i wezwany byłem do haftary[3] w dniu mojej bar micwy[4].
Minęło już 45 lat od czasu, gdy widziałem to miasto. Żydowskie życie zostało w nim zniszczone przez nazistów.
Ponieważ pragnę przypomnieć sobie zamordowane życie żydowskie, przywołać pamięć żydowskiego Likeve, muszę je odtworzyć, przynajmniej w myślach, takim, jakie ono było, gdym je opuścił; odmalować ulice, opisać domy, Żydów – mitnagdim[5], chasydów[6]; Kockers[7], Gerers[8], Radzyners[9]. Mistrzów domu nauki Chai Sary[10]. Kulturalne projekty młodzieży.
Tego wszystkiego już nie ma – więc ręka mi drży...
Łukowscy chasydzi
(zdjęcie opublikowane 8 sierpnia 1926 r. w nowojorskim czasopiśmie „Forward”)
(Fot. Alter Kacyzne, YIVO Institute for Jewish Research)
1
Ulica dworcowa[11]
Łuków był siedzibą powiatu i dużym węzłem kolejowym. Przecinały go linie kolejowe z Warszawy do Brześcia Litewskiego i na Podole. Gdy przyjeżdżał pociąg, wszystkie konne dorożki w mieście czekały przed dworcem.
Kiedy przyjeżdżałem do Łukowa, do miasta wiózł mnie Aaron, pobożny mitnaged. Gdy się modlił, głosem przypominającym krzyk przeszywał zebranych w synagodze. Kobiety szlochały i zawodziły, widząc jego świątobliwość, co zachęciło go do jeszcze większego zapamiętania...
Aaron nie pędził swą dorożką. Poza tym, że jego klacz była chuderlawą chabetą, która nie miała siły biegać, był on miłośnikiem zwierząt i nigdy nie bił konia batem. Podnosił bicz, by oszukać wzrok pasażera, żeby ten myślał, że pogania szkapę. Jeździł tak wolno, że pozwalał mijać się innym wozom. Pewnego razu zasnął w połowie drogi. Koń nie potrzebował, by Aaron pociągał za lejce. Znał drogę i szedł na pamięć. Dla pasażera powolna jazda była rodzajem spaceru. Siedząc na wyściełanym siedzeniu powozu, przyjemnie było obserwować otoczenie po obu stronach drogi.
Z dworca kolejowego do miasta prowadziła aleja wysadzana rozłożystymi kasztanowcami. Była to ulubiona ścieżka spacerowa i miejsce, gdzie młodzi chłopcy i dziewczęta spotykali się na „randkach”. W sobotnie wieczory aleja była pełna ludzi przechadzających się po obu stronach rowów.
Aleje Kościuszki przed I wojną światową
(Fot. Muzeum Regionalne w Łukowie)
Przy ulicy tej znajdował się młyn motorowy – parterowy budynek z czerwonej cegły. Lampy elektryczne, zasilane własnym generatorem, paliły się dzień i noc. W pobliżu młyna stał drewniany dom. Mieszkała tam rodzina młynarza Borensztejna[12]. W szabat rozbrzmiewały w nim pieśni zemirot[13]. Szelest szerokich liści kasztanowców zdawał się towarzyszyć melodiom nigunim[14].
Naprzeciw młyna mieniła się żółtymi kwiatami szeroka łąka. Aż do późnej jesieni przypominała dywan.
Gwar i śmiechy spacerujących kasztanową aleją słychać było również w pobliżu małego drewnianego budynku ze spiczastym dachem. Tam kupowano słodycze i wodę sodową. Największy ruch był w sobotnie wieczory. Zarówno młodzi, jak i starzy kupowali w owej budce przekąski i była to nie lada atrakcja.
Jesienią kasztany spadały z drzew. Dziewczęta robiły z nich łańcuchy i wieszały je sobie na ramionach. Zimą gospodynie układały kasztany na wacie między podwójnymi szybami okien – był to rodzaj dekoracji.
Kiedy chwytał mróz, a śnieg skrzypiał pod nogami, ulica prowadząca do stacji również cieszyła się powodzeniem. Konie obwieszone janczarami i dzwonkami, zaprzężone w sanie, galopowały w tę i we w tę – na dworzec kolejowy i z powrotem. Nie z powodu przyjazdu pociągu, ale dlatego, że chciały tak zakochane pary...
2
Ulica Warszawska
Z ulicy dworcowej, po przejechaniu przez przerzucone przez rów dwie deski, można było skręcić w prawo w drogę prowadzącą do Siedlec lub w lewo w ulicę Warszawską.
Warszawska była główną ulicą Łukowa. Znajdowały się przy niej wszystkie urzędy: biuro burmistrza, magistrat, poczta i telegraf, policja, areszt zwany „kozą”. Był to również centralny punkt handlowy. Ta najdłuższa ulica ciągnęła się daleko, aż do drogi wylotowej prowadzącej do Radzynia[15].
Po obu stronach początkowego odcinka ulicy wznosiło się kilka drewnianych domów, pomalowanych i wypucowanych, jakby dla zadania szyku. W oknach, opatrzonych w żółte i zielone okiennice, wisiały zasłony. Przed wejściem do każdego budynku znajdował się ganek ze schodami, dzwoneczkiem przy drzwiach i mosiężnym napisem na nich – żeby nie pomylić adresu.
Skrzyżowanie ul. Piłsudskiego i ul. Stodolnej (1943 r.)
(Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Przy skrzyżowaniu z boczną uliczką[16] stał dom z czerwonej cegły należący do rebe Herszełe Morgenszterna[17] (niech pamięć jego będzie błogosławiona). Z przodu znajdował się sklep z winami, prowadzony przez jego syna i żonę. Do bóżnicy (szul[18]), którą zarządzał cadyk, wchodziło się przez dziedziniec, gdzie znajdował się mały sad z gruszami. Wszyscy chasydzi kręcili się wokół swego przywódcy, kontynuując kocką tradycję. Rebe Herszełe, mężczyzna szeroki i o dostojnym wyglądzie, wydawał w szabat kolację (tisz[19]), celebrowaną w stylu kockim do późnego wieczora. Ci, którzy wracali ze spacerów kasztanową aleją, przechodzili obok domu cadyka z wstrzymanym oddechem.
Budynki należące do dworu cadyka Morgenszterna
na rogu ul. Piłsudskiego i ul. Stodolnej
(okres powojenny)
(Fot. www.lukow-historia.pl)
Kilka domów dalej za dworem rebe Herszełe, po drugiej stronie ulicy, rzucał się w oczy szpital miejski, przylegający do kościoła, na którego schodach stał wielki „Ukrzyżowany”[20].
Naprzeciwko budynku szpitala znajdował się urząd starosty. Ozdobne wejście – w otoczeniu roślin i z marmurowymi schodami – świadczyło o tym, że rezyduje tu wysoki urzędnik.
*
Kilka kroków dzieliło starostwo od małego skweru w kształcie klina[21], otoczonego kamiennym murkiem i domami, chroniącymi go przed wiatrami i chorobami, które mogłyby one przywiać. Po jednej jego stronie stał budynek poczty i telegrafu[22]. Dalej znajdował się zakład fotograficzny Migdała[23]. Obok prowadzących doń drzwi wisiała gablota z przykładowymi zdjęciami piękności w różnych pozach.
Po drugiej stronie ulicy, w drewnianym domu z białymi okiennicami, mieszkał Alter Wajnzycher (mój wujek), handlarz zbożem. Miał u siebie tylko próbki ziaren, towar zaś trzymał w wagonach kolejowych. Zajmował się handlem hurtowym. Był kockim chasydem. W szabaty, zapraszając współwyznawców na kidusz[24], stawiał butelkę wódki. W każdy mocej szabes[25] urządzał dużą biesiadę (miszte[26]), podczas której nie stroniono od alkoholu. Brali w niej udział wszyscy chasydzi z bóżnicy cadyka. Miód pitny i piwo czerpali prosto z beczek. Któryś z nich przebierał się za „starą złośnicę” i dla zabawy wygłaszał jakiś żartobliwy monolog.
Łukowscy chasydzi
(zdjęcie opublikowane 11 lipca 1926 r.
w nowojorskim czasopiśmie „Forward”)
(Fot. Alter Kacyzne, YIVO Institute for Jewish Research)
Niewiele dalej wyróżniała się drukarnia Motla Klejnmana[27]. Właściciel zakładu, uruchamiając go, stwierdził, że jego rodzinne miasto nie powinno pozostawać w tyle za większymi ośrodkami. Zamówienia przyjmowano w przeszklonym biurze, na tyłach którego znajdowało się pomieszczenie z pojemnikami na matryce i prasą drukarską. W drukarni pracowali dwaj szwagrowie Klejnmana – Mojsze Feldman i Motl Feldman (dziś w Ameryce) oraz jego brat Lejbl Klejnman.
Przez ścianę z drukarnią sąsiadowała karczma Gotesdinera. Znana była jako zajazd Dwoszy. Reb[28] Ajzyk Gotesdiner nie angażował się w obsługę tego przybytku. Ten wysoki mężczyzna, z długą jasną brodą, był mohelem[29] i tym, który dął w szofar[30] w bóżnicy Chai Sary. W Rosz ha-Szana[31] i Jom Kipur[32] odmawiał tam przy pulpicie szacharit[33]. Jego synowie nie poszli w jego ślady. Wciągnął ich wielki świat.
W sąsiedztwie zajazdu Dwoszy znajdowała się cukiernia Mojszele Flichtenrajcha[34]. Było to miejsce szczególnie urokliwe, bo prowadziła je córka właściciela – prawdziwa piękność. Nie miała nic innego do roboty, jak tylko stać w lśniącym sklepie ze słodyczami[35]. Sam Mojszele też był pedantem, nosił płaszcz „trzy czwarte” (kapotę[36]) i miał ostro ściętą brodę. Swojego syna Szolema wysłał do polskiej szkoły.
*
Wysoki drewniany parkan[37] otaczał budynek, w którym pokazywano filmy. Z daleka widać było blask lampy, będącej reklamą kina, oświetlającej dużą połać chodnika. Znajdował się tam także lokal gastronomiczny, w którym upijały się miejscowe elity...
Za szpalerem drzew ukryty był dom Finkielsztejna, poczerniały, bo od lat nieodmalowywany. Widać go było od strony szerokich witryn sklepu papierniczego, do którego wejście znajdowało się na końcu Szosy Żelechowskiej[38]. Firma miała też inne przeznaczenie – mieszkała tu Mina Szydłowska, szanowana panna, czesząca włosy w warkocz i oddająca się nauce oraz czytaniu książek[39].
Po drugiej stronie chodnika ciągnął się rząd parterowych domów, połączonych jeden z drugim. Mieściły się w nich: skład apteczny[40]; piekarnia grecka, specjalizująca się w wypiekaniu bułek z rodzynkami; dom towarowy firmy z Latowicza, z artykułami piśmienniczymi i zabawkami, przed którym zatrzymywały się dzieci, przede wszystkim po to, by zajrzeć do środka przez okno.
Za skrzyżowaniem z Szosą Żelechowską, stał przy ulicy Warszawskiej sklep z tapetami Bermana. Znajdował się tam też wielki skład żelaza Cukiermanów[41]. Przed drzwiami wystawione były zawsze puszki i żelazne pręty. Cukiermanowie – dwaj bracia: Icchak i Nusyn. Pierwszy był wysokim, krępym mężczyzną z pełną twarzą. Drugi, średniego wzrostu, o pociągłym, wychudzonym obliczu, nie tylko z wyglądu różnił się od brata – Icchak był na wskroś kupcem, a Nusyn zajmował się pracą kulturalną z młodzieżą.
Ze składem Cukiermanów graniczyła jatka Icchaka Pryzanta[42]. Nie był on zwykłym rzeźnikiem, lecz dostawcą mięsa dla stacjonującego w mieście pułku. Z tym wysokim mężczyzną z długą i miękką brodą trzeba się było liczyć – nie pozwalał się nikomu lekceważyć. Jego stanowczy głos wystarczył, by się mu nikt nie sprzeciwiał.
Naprzeciwko rzeźni Pryzanta, w domu z czerwonej cegły, sklep z tkaninami prowadził „chudy” Ajzyk Biderman. W jego składzie można było dostać dobrych kilka metrów przędzy czesankowej czy kawałek atlasowego jedwabiu na kapotę. Był chasydem z Ger. W piątki od rana paradował w swoim sztrajmlu[43] i jedwabnej, błyszczącej jak lustro kapocie.
Łukowscy chasydzi
(zdjęcie opublikowane 11 lipca 1926 r.
w nowojorskim czasopiśmie „Forward”)
(Fot. Alter Kacyzne, YIVO Institute for Jewish Research)
Za interesem Pryzanta znajdowały się: zakład zegarmistrzowski Bursztyna; hurtownia Goldberga; gospoda Tykulskiego[44]; sklep metalowy Ajzenberga; jadłodajnia Lichtensztejna; salon fryzjerski z dwoma okrągłymi mosiężnymi szyldami; oberża Awruma Szapiry. Ten ostatni był maskilem[45] i nie zajmował się biznesem. Miał małe laboratorium, w którym badał tlen, gospodę zaś prowadziła jego żona, której od pewnego momentu pomagały córki. Dalej był warsztat złotniczy; handel zastawami stołowymi; pracownia odzieży damskiej Pelcmana[46]; jatka urządzona w domu mieszkalnym; kolejna oberża; sklep galanteryjny Gici; punkt z używaną odzieżą i chustami Grycmana; i wreszcie gospoda oraz firma dystrybucyjna Mendla Hirsza Wajnberga, syna Icla.
W pewnej odległości od tych wszystkich budynków, jak również od utwardzonej drogi, mieściła się firma Bidermana, zajmująca się sprzedażą nafty i handlem hurtowym. Choć oferowała świece, mydło, a nawet drewno na podpałkę, nazywała się „sklepem z naftą”.
Właśnie w tym ciągu handlowym prowadził interes mój ojciec. Miał dwa pomieszczenia, ale tylko jedno z witryną. I tylko w dni targowe wystawiał swe towary: mosiężne świeczniki, miedziane patelnie i żelazka.
W czwartki, kiedy odbywał się targ, garncarka Hodel układała na Rynku stosy glinianych pojemników na mleko, dzbanków, kugielników[47], misek, saganów i kopce drewnianych łyżek. Choć towar swój kupowała od producenta, wszyscy nazywali ją „garncarką Hodel”.
Przy ulicy Warszawskiej, obok magistratu[48] i policji, znajdowała się także „koza”, czyli miejski areszt. Brzuchaty strażnik pilnował zamkniętej bramy i częstował papierosami hodowcę gołębi Motla Szczerba. Na dziedzińcu „kozy”, za ścianą sklepu mojego ojca, strażacy trzymali swoje beczki i pompy.
Magistrat w okresie międzywojennym
(Fot. Muzeum Regionalne w Łukowie)
Po drugiej stronie ulicy, gdzie znajdowały się dom modlitwy Chai Sary[49] oraz herbaciarnia, w której w szabat wydawano gorącą wodę na herbatę, rozciągała się kolejna pierzeja handlowa. Były tam: sklep monopolowy, firma Bermana oferująca maszyny do szycia Singera[50] oraz skład Jungsztejna[51] z narzędziami rolniczymi[52].
Tuż przy „rolniczym” stał dom użyteczności publicznej. Na pierwszym piętrze znajdowała się aula i scena, a na dole bar i restauracja[53]. Dalej, za ulicą Browarną i mostem, sklepem rolniczym Jungsztejna[54] i gospodą Rotha, po drugiej stronie jezdni, minąwszy ogród księdza[55] i studnię, tam gdzie zaczyna się droga do Radzynia, były jeszcze dwa sklepy spożywcze – Szymona Wengera i Fajngolda[56].
3
Rynek
Rynek, będący sercem Łukowa, nadawał miastu lokalny koloryt i je ożywiał. Trzy pierzeje budynków, które go otaczały, tworzyły kształt hebrajskiej litery „chet” (ח). Wszystkie sklepy zwrócone były witrynami do placu. Domy zbudowano tak, jakby miały pilnować targowiska.
Jarmark na Rynku, widok od strony ul. Chącińskiego (obecnej ul. Wyszyńskiego);
po lewej stronie zabudowania w głębi Rynku,
po prawej stronie zabudowania przy ul. Międzyrzeckiej
(zdjęcie opublikowane 7 marca 1926 r. w nowojorskim czasopiśmie „Forward”)
(Fot. Menachem Kipnis, YIVO Institute for Jewish Research)
Pierwszy interes, na lewo od pompy wodnej[57], należał do rodziny Żyto[58]. Wyglądało to tak, jakby pierworodny zabierany był prosto na Rynek. Ich wielkość nie polegała na zamożności, ale na sposobie prowadzenia interesów – sprzedaży hurtowej worków zboża i mąki. W tej samej pierzei prowadzone były sklepy z galanterią rymarską, śledziami, drożdżami, szczotkami, palnikami do lamp, knotami, okularami, przyborami kuchennymi, artykułami obuwniczymi, cukrem i świecami.
Jarmark na Rynku w czasie I wojny światowej
(w tle budynki przy obecnej ul. Wyszyńskiego)
(Fot. Muzeum Regionalne w Łukowie)
Tak dochodziło się do sklepu Rozenbojma, który szczycił się swą hurtową sprzedażą oliwy, cukru i mąki. Ów gruby mężczyzna, z dużym brzuchem i kanciastą brodą, był zamożny nie mniej niż Żytowie, należący do wspólnoty chasydów z Ger. Rozenbojm z pewnością miał swoje stałe miejsce przy wschodniej ścianie[59] w domu nauki Chai Sary, który nie był ani chasydzki, ani mitnagdyjski. Nie chciał uczęszczać do radzyńskiego sztybla[60], który znajdował się kilka kroków od jego domu, przy ulicy, gdzie prowadził swój interes. Raczej omijał to miejsce.
Rynek w czasie I wojny światowej
(po lewej stronie zabudowania przy ul. Bóżnicznej
/obecnej ul. Zdanowskiego/; w tle synagoga;
przed nią mieszkanie rabina i sąd raabiniczny)
(Fot. Muzeum Regionalne w Łukowie)
Środkowy rząd domów przy Rynku[61], równoległy do ulicy Warszawskiej, również posiadał sklepy na dole, z towarami kolonialnymi oraz wszelkiego rodzaju kaszami i zbożami. Na początku pierzei, gdzie ulokowany był skład soli Naftalego – można było u niego dostać także sól w blokach – w pierwszym domu mieszkał rabin Szlojma Braun[62] (niech pamięć jego będzie błogosławiona). Mieścił się u niego sąd rabiniczny (bejs din sztybel[63]). W małej salce (szul) studiowało zawsze u rabina kilku młodych mężczyzn (bachurów[64]) – kandydatów do święceń rabinackich.
*
W prawym skrzydle Rynku, na początku ulicy Międzyrzeckiej, znajdował się sklep z męską odzieżą. Można tam było dostać od kłębka nici, przez koronkę, po halkę i wstążki do dziecięcych warkoczy. Tutaj też funkcjonował duży handel naftą oraz skład produktów suchych Uszera Rozena[65]. Jego starszy syn, Motel, przestał udzielać korepetycji pod okiem kierownictwa domu studiów religijnych i zajął się biznesem ojca. Jego drugi syn, Awrum, szukał szczęścia w Warszawie.
Rynek w 1941 r. (zdjęcie zrobione z rogu
ul. Chącińskiego /obecnej ul. Wyszyńskiego/
i ul. Bóżnicznej)
(Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Także wdowa Frumka miała swój skład produktów suchych w tej pierzei. Jej starszy syn Motel zajmował się społeczną pracą kulturalną.
Ostatni sklep po tej stronie, pozbawiona ścian budka, wypełniony był chustami i szalami na głowę. Prowadziła go Dobela Wajnzycher. Jej mąż, Dawid, był skrybą (sojferem[66]), młodszym synem reb Notla Wajnzychera, który pościł w poniedziałki i czwartki. Zaproponowano, aby został rabinem, ale nie chciał. Był chasydem kockim, bratem mojej matki (niech spoczywa w pokoju).
Łukowski skryba (sofer)
i jego pomocnik sprawdzający zwoje Tory
(zdjęcie opublikowane 27 marca 1927 r.
w nowojorskim czasopiśmie „Forward”)
(Fot. Alter Kacyzne, YIVO Institute for Jewish Research)
Na Rynku stał rząd budek, jakby przecinający plac na pół. Sprzedawano w nich przeważnie pożywienie: chleb, czarne, białe i mieszane chałki, bułki, bajgle, ciasteczka jajeczne, placuszki z makiem i cebulą. Były tam też małe stragany z rybami i śledziami, również wędzonymi, oraz z warzywami (pietruszką, marchewką, burakami, rzepą, kapustą i brukwią) i owocami (jabłkami, gruszkami, wiśniami, śliwkami, arbuzami i kantalupami[67], a także chlebem świętojańskim[68], daktylami i figami).
Rynek przed 1914 r.
(w tle budynki przy ul. Bóżnicznej
/obecnej ul. Zdanowskiego/)
(Fot. Muzeum Regionalne w Łukowie)
Najbardziej wyrazista wydawała się budka ze spadzistym dachem i zwrócona w stronę ulicy Warszawskiej. Słynęła z papierosów domowej roboty, wyrabianych przez właściciela straganu, Ajzenberga[69]. Miejsce to miało specjalny status wśród policjantów – stąd upewniali się, że wszystkie inne sklepy są zamykane na czas.
Każdy czwartek był dniem targowym. W nocy z okolicznych miasteczek przyjeżdżali różni kupcy: wytwórcy gotowych ubrań (tandeciarze), stolarze, gonciarze, szewcy, rymarze, cukiernicy, piekarze bułek makowych. Rozkładali swe towary w budkach, na stołach, wieszakach, straganach bądź na własnych wozach ustawianych wprost na Rynku. Z pobliskich wsi i folwarków przybywali chłopi z gęsiami, serami i nabiałem – by sprzedawać i kupować. Rynek podczas targu rozciągał się wzdłuż ulicy Warszawskiej: jedno skrzydło sięgało Szosy Żelechowskiej, a drugie mostu przy ulicy Browarnej i kuźni.
4
Ulica Browarna
Przy ulicy Browarnej – w jidysz: Brojz gas – nie było browaru. Prowadziła ona tylko do drogi, przy której znajdował się browar. Zaczynała się przy moście na Szosie Żelechowskiej, idącej na Łapiguz, i biegła wzdłuż rzeki oraz znajdującej się za nią łąki, aż do mostu na ulicy Warszawskiej. Po lewej stronie mostu stała kuźnia misnagda Zabrowicza. Nie pozwolił on dzieciom iść w swoje ślady, więc musiały się parać innymi żydowskimi zawodami.
Pewna kobieta z Łosic prowadziła przy ulicy Browarnej, od strony rzeki, piekarnię. Specjalizowała się w wypieku czarnego chleba. Jej bochenki były smaczniejsze niż z innych piekarni. Piekła je w domu. Ich skórka miała lustrzany połysk, a spód był wyłożony liśćmi.
Najbardziej ożywiony ruch na Browarnej panował w piątkowe popołudnia: dziewczęta i chłopcy nieśli do piekarni łosiczanki pojemniki i garnki z czulentem[70], aby wstawiła je do pieca, gdzie czekały do szabatu, a w sobotę po modlitwie biegli do niej, aby im oddała ciepłą potrawę.
Po tej samej stronie ulicy, w małym starym drewnianym domku, swój cheder prowadził mełamed[71] Borech. Miał tylko sześciu uczniów. Chłopcy musieli wyróżniać się czymś od innych. Był bladym, chudym mężczyzną z zapadniętymi policzkami. Zawsze upewniał się, że jego wąska broda jest uczesana.
Uczniowie łukowskiego chederu
w czasie przerwy grają w stalówki
(zdjęcie opublikowane 8 sierpnia 1926 r.
w nowojorskim czasopiśmie „Forward”)
(Fot. Alter Kacyzne, YIVO Institute for Jewish Research)
Przez dziedziniec chederu Borcha gospodynie nosiły pranie do rzeki, gdzie biły je małymi kijkami i przepłukiwały.
Okna domu modlitwy Chai Sary także wychodziły na ulicę Browarną.
Naprzeciwko bóżnicy znajdowała się fabryka mydła Mojszego Lichtensztejna[72], który miał patriarchalny wygląd i honorowe miejsce przy wschodniej ścianie domu nauki Chai Sary. Synów swych nie uwolnił od pracy w mydlarni.
Po drugiej stronie ulicy znajdowały się podwórka domów przy Warszawskiej. Browarna nie była długą ulicą, a patrząc od fabryki mydła Mojszego Lichtensztejna, widać było tylko kilka drewnianych domów: małą kaszarnię Altera Finkielsztejna i szkołę Iczele Kenigsberga. Dalej znajdował się niewielki, pusty plac[73], za którym Chaim Dawid Zakalik miał swoją pracownię mosiądzu. Ten budynek graniczył z Szosą Żelechowską.
5
Ulica Międzyrzecka
Drugą długą ulicą w Łukowie była Międzyrzecka, prowadząca na północ miasta. Zaczynała się przy Rynku i ciągnęła się aż do pól, gdzie siano zboże. Stamtąd droga prowadziła do lasu Zapowiednik, do którego chodziło się na jagody.
Ul. Międzyrzecka w czasie I wojny światowej
(Fot. Muzeum Regionalne w Łukowie)
Ulica Międzyrzecka powstała później niż Warszawska i stały przy niej tylko domy z cegły – niektóre parterowe, niektóre piętrowe. Mieściły się w nich: duży interes skórzany, wytwórnia wody sodowej Jankiela Orlańskiego, z zawsze otwartymi szerokimi drzwiami, aby można było przed nie wystawić miedziane pojemniki z bąbelkowym napojem. Za placem wyłożonym deskami, po których skakały kozy, znajdował się cheder drukarza Mordchela, w którym Nusyn Wajnzycher objaśniał Szir[74] kilku dorosłym chłopcom. Jentla, żona rabina, rozdawała w piątki chałki, pieczone na słodko dla mieszkających w mieście zamożnych rodzin. Specjalizowała się w maczanych w miodzie homentaszach[75].
Przez ulicę Międzyrzecką w wigilię Paschy ludzie biegali do łaźni[76], aby pozbyć się chamecu[77] i rytualnie oczyścić naczynia.
6
Uliczka browarnicza[78]
Przy małej browarniczej uliczce, tylko po jednej jej stronie, stało kilka domów. Naprzeciwko był sad. W jednym z budynków mieszkał Ciechanower, chasyd z Ger. Prowadził handel naczyniami emaliowanymi.
Lewa strona uliczki należała do rodziny Ruzalów, właścicieli browaru[79]. Prowadziła doń brukowana droga otoczona szerokim kamiennym murem. Po drugiej stronie podjazdu umieszczona była piwnica. Rozlewano tam piwo do beczek. W jej pobliżu usypany był duży kopiec lodu, przykryty trocinami, które chroniły go przed ciepłem.
W budynkach i na strychach stały kadzie z ogrzaną mieszanką jęczmienia i chmielu. W korytarzach na parterze znajdowały się urządzenia i pompy z kranami, przez które płynęło przefiltrowane piwo.
Na podwórku wznosiły się tylko dwa drewniane budynki: biuro i rezydencja Ruzalów.
Browar po wielkim pożarze, w którym spaliła się główna maszyna, a zwierzęta pociągowe nie były w stanie przetransportować nowej do celu, został uruchomiony ponownie przy ulicy Warszawskiej. Urządzenie stało przez pewien czas, czekając na wybawienie. Eksperci, którzy przybyli je obejrzeć, stwierdzili, że dysponując tylko końmi, nie przewiozą go na teren zakładu.
Przypisy:
1 cheder (hebr. – pokój) – elementarna szkoła religijna dla żydowskich chłopców.
2 Gemara (hebr. – uzupełnienie) – zbiór komentarzy i objaśnień do Miszny, czyli przepisów żydowskiego prawa obyczajowego. Razem z Miszną Gemara tworzy Talmud.
3 haftara (hebr. – zakończenie) – fragment biblijnych ksiąg prorockich odczytywany w synagodze na zakończenie ceremonii czytania Tory.
4 bar micwa (aram./hebr. – syn przykazania) – uroczystość, podczas której trzynastoletni chłopcy po raz pierwszy czytają w synagodze Torę i stają się pełnoprawnymi członkami żydowskiej społeczności religijnej.
5 mitnagdim (hebr. – przeciwnicy; l. poj. mitnaged) – ortodoksyjni Żydzi sprzeciwiający się chasydyzmowi, który uważali za ruch heretycki, wypaczający zasady judaizmu.
6 chasydzi (hebr. chasid – pobożny) – członkowie ruchu religijnego w łonie judaizmu, zrodzonego w drugiej połowie XVIII w. na terenie Polski, opartego na mistycyzmie i mesjanizmie.
7 Kockers (jid.) – wyznawcy cadyka Menachema Mendla Morgenszterna (1787-1859), zwanego Kocker Rebe, twórcy tzw. chasydyzmu kockiego. Cadyk (hebr. – sprawiedliwy) – charyzmatyczny przywódca chasydów. Rebe (hebr. – mój mistrz) – zwrot grzecznościowy wobec nauczyciela chederu lub jesziwy, przez chasydów używany w stosunku do cadyka. Jesziwa (hebr. – posiedzenie) – wyższa szkoła talmudyczna dla nieżonatych studentów.
8 Gerers (jid.) – zwolennicy chasydzkiej dynastii założonej przez Icchaka Meira Altera (1798-1866), wielkiego rabina z Góry Kalwarii (jid. Ger).
9 Radzyners (jid.) – członkowie chasydzkiej wspólnoty wywodzącej się od rabina Jakuba Leinera (1828-1878) z Radzynia Podlaskiego, zwanego Radzyner Rebe.
10 Imię bogobojnej Chai Sary nosiła bóżnica zwana nowym bejt midraszem (hebr. – dom nauki), znajdująca się przy ul. Staropijarskiej, między główną synagogą i tzw. Końskim Rynkiem. Zob. Krzysztof Czubaszek, „Żydzi Łukowa i okolic”, Warszawa 2008, s. 37.
11 Aleje Kościuszki.
12 Borensztejn miał na imię Berek (Ber). Ok. 1919 r. ożenił się z Margulą Rajcą Rotenberg z Międzyrzeca Podlaskiego. Miał córkę Sarę Elę oraz syna Salomona, który w 1937 r. wyjechał do Palestyny i jako jedyny z rodziny ocalał. Ok. 1933 r. Berek Borensztejn zginął w młynie (poraził go prąd).
13 zemirot (hebr. – hymny) – pieśni śpiewane podczas szabatu.
14 nigunim (hebr. – nucone melodie) – żydowska melodyjna melorecytacja.
15 Na początku XIX w., co pokazuje pierwszy plan miasta z 1821 r., ul. Warszawska zaczynała się przy Rynku Głównym i biegła do ul. Solnej (obecnie Spółdzielczej). Dalej przechodziła w Nowomiejską, ta zaś w Węgrowską, która dochodziła do rozwidlenia dróg do Siedlec i Krynki. Trakt do tej ostatniej wsi dał potem początek Alejom Kościuszki, zaś ulica Nowomiejska/Węgrowska przemianowana została na ul. Siedlecką, a następnie Piłsudskiego. W PRL-u patronował jej Świerczewski, a obecnie znowu nosi imię Piłsudskiego. W okresie międzywojennym dawna ul. Warszawska oraz jej przedłużenie od Rynku do wylotówek na Radzyń i Świdry, czyli ul. Lubelska, otrzymały imię Chącińskiego (po wojnie: Dzierżyńskiego; obecnie: Wyszyńskiego), z kolei ulicą Warszawską nazwano początkowy odcinek dawnego Traktu Warszawskiego, którego odcinek za Krzną nazwano Szosą Żelechowską. Niewykluczone, że w okresie, który opisuje Zakalik, ulicą Warszawską zwano późniejszą ul. Lubelską/Chącińskiego i ul. Siedlecką/Piłsudskiego, aż do zbiegu z Alejami Kościuszki i Szosą Siedlecką. Mogło to wynikać z faktu, że Trakt Warszawski stracił na znaczeniu jako droga do Warszawy, zaś w związku z budową kolei i rozwojem Siedlec za ulicę prowadzącą do Warszawy uważano tę idącą w kierunku miasta gubernialnego i dalej do stolicy Królestwa. Zob. Jan Stanisław Majewski, „Łuków, miasto powiatowe w województwie lubelskim” , Łuków 1930, s. 43, 47, wklejka.
16 Obecną ul. Stodolną, dawną Błotnią.
17 Cadyk Herszełe (Cwi Herszel) Morgensztern (1858-1920) przybył do Łukowa w 1906 r. i założył tu samodzielny dwór chasydzki. Był synem Chaima Izraela (1840-1906), zwanego Pilawerem (stojącego na czele chasydów z Pilawy), wnukiem Dawida (1809-1873), prawnukiem wspomnianego wcześniej Menachema Mendla (Zakalik podaje błędnie, że Herszełe był wnukiem Kocker Rebe). Morgensztern był bogatym człowiekiem. Miał destylarnię alkoholu i wytwórnię świec. Po jego śmierci na czele dworu stanął syn Baruch Mosze (1892-1942), który był rabinem w Grabowie. Wkrótce przeprowadził się do Włodawy (zginął później w Sobiborze) i w ten sposób jeszcze przed wojną wspólnota chasydów kockich w Łukowie przestała istnieć. W mieście nad Krzną mieszkał jednak nadal inny syn cadyka – Mordko (Mordechaj). Mieszkał przy ówczesnej ul. Siedleckiej 31. Na niego oraz innych współwłaścicieli w dawnej księdze hipotecznej zapisana była nieruchomość przy tej samej ulicy, pod numerem 35 (już pod nazwą ul. Piłsudskiego). Mordko Morgensztern był przed wojną miejskim radnym, z ramienia Ogólnożydowskiego Bloku Gospodarczego w Łukowie. Prowadził sklep z winami i wódkami najpierw przy obecnej ul. Piłsudskiego, o czym wspomina Zakalik, a potem przy ul. Chącińskiego 24 (obecnie jest to ul. Wyszyńskiego). Tuż przed Zagładą, 8 stycznia 1942 r., został członkiem Delegatury Żydowskiej Samopomocy Społecznej w Łukowie. Dziś dawna nieruchomość o numerach 31, 33 i 35, położona między ul. Piłsudskiego, Stodolną i Dmocha, obejmuje także parking i inne współczesne zabudowania, a oryginalny dom rabina jest ostatnim elementem przedwojennego kompleksu budynków. Spod odpadającego tynku widać owe czerwone cegły, o których pisze Zakalik. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 50, 144; tenże, „Siedzibę lidera chasydów nazywano dworem”, „Wspólnota Łukowska” nr 7, 16 lutego 2021 r., s. 15; „Początek w Kocku, życie w Łukowie, pamięć w USA”, „Wspólnota Łukowska” nr 8, 23 lutego 2021 r., s. 15; „Do cadyka należały dom, sala modlitw i sklep z alkoholem”, „Wspólnota Łukowska” nr 11, 16 marca 2021 r., s. 15; Geni.com.
18 szul (jid. – szkoła) – bóżnica; dom modlitwy (hebr. bejt tefila); miejsce, w którym się naucza (bejt midrasz).
19 tisz (jid. – stół) – uroczysta uczta chasydów z udziałem cadyka.
20 W oryginale użyte jest tu hebrajskie słowo znaczące dosłownie „Zawieszony”, bo takim mianem określano ludzi, którzy zawiśli na krzyżu. Choć Jezus sprzed łukowskiej fary dopiero dźwiga krzyż, to jednak jest tym, który, jak wiadomo, już wkrótce zostanie doń przybity, dlatego autor nazywa go „Ukrzyżowanym”.
21 Obecny skwerek między ul. Piłsudskiego i Czerwonego Krzyża oraz pl. Narutowicza.
22 W budynku tym, przy obecnej ul. Czerwonego Krzyża 6, poczta mieściła się do lat 60. XX w. Należał on do rodziny Bryców. Franciszek Bryc był wieloletnim naczelnikiem poczty. Później przeszedł w ręce rodziny Walczaków i został przebudowany (dobudowano piętro). Dziś mieści się w nim zakład fotograficzny prowadzony przez właścicieli budynku.
23 Szmul Migdał (ożeniony z Chają Sarą) prowadził zakład fotograficzny „Venus”, który mieścił się przy pobliskiej ul. Solnej 3 (obecnej ul. Spółdzielczej). Dziś w tym miejscu znajduje się parking i pieszy łącznik do ul. Czerwonego Krzyża, na tyłach kamienia upamiętniającego 750-lecie Łukowa.
24 kidusz (hebr. – uświęcenie) – ceremonia odprawiana na początku szabatu (po zapaleniu świec, przed pierwszym posiłkiem) oraz w dniu szabatu (po modlitwie porannej). Składają się na nią recytacja wersetów ze Starego Testamentu i błogosławieństwo nad kielichem wina.
25 mocej szabes (hebr./jid.) – wieczór po zakończeniu szabatu.
26 miszte (hebr.) – uczta.
27 Drukarnia Klejnmana nazywała się „Pośpieszna” i znajdowała się pod numerem 9. Dziś w tym miejscu znajduje się pawilon handlowy. Przed wojną drukowane w niej były gazety „Łukower Cajtung” i „Łukower Najes” oraz liczne afisze, których wiele zachowało się do naszych czasów.
28 reb (hebr. – mistrz) – zwrot grzecznościowy w stosunku do szanowanych członków gminy żydowskiej i starszych mężczyzn.
29 mohel (hebr.) – rzezak dokonujący rytualnego obrzezania chłopców.
30 szofar (hebr.) – liturgiczny instrument wykonany z rogu baraniego.
31 Rosz ha-Szana (hebr. – Głowa Roku) – hebrajski Nowy Rok, zwany też Świętem Trąbek – tego dnia dmie się w szofar; pierwszy dzień żydowskiego kalendarza, przypadający najczęściej we wrześniu.
32 Jom Kipur (hebr. – Dzień Pojednania) – jedno z najważniejszych religijnych świąt żydowskich, kończące okres „10 dni pokuty” po święcie Rosz ha-Szna.
33 szacharit (hebr.) – codzienne modlitwy poranne. Gotesdiner odmawiał je „przy pulpicie”, co znaczy, że przewodniczył nabożeństwu.
34 M. Flichtenrajcha, właściciela sklepu spożywczego, wymienia „Księga adresowa Polski z 1929 r.”. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 290.
35 Tadeusz Milewski wspominał („Najważniejsza arteria Łukowa”, „Nowa Gazeta Łukowska” nr 7 z 2010 r., cyt. za: www.lukow-historia.pl), że przed wojną, czyli w okresie późniejszym, niż ten, który opisuje Zakalik, w tym miejscu funkcjonowała owocarnia, którą prowadziła „Andzia” Flichtenrajch.
36 kapota – chałat, wierzchnie okrycie noszone przez tradycyjnych Żydów.
37 Zakalik użył tu tego polskiego wyrazu.
38 Chodzi o obecną ul. Warszawską, której przedłużeniem jest ul. Żelechowska.
39 W przywołanym wyżej artykule Milewskiego czytamy: „Przy rogu z ul. Warszawską był drewniany parterowy dom mieszkalny, ze sklepem papierniczym i zabawkarskim należącym do rodziny Finkielsteinów. Na szyldzie widniały wszakże polskie nazwiska: D. Szydłowski i E. Lubiński”.
40 Zakalik użył tu tych polskich wyrazów, zapisując je literami hebrajskimi.
41 Skład żelaza braci Cukiermanów wymienia „Księga adresowa Polski z 1929 r.”. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 291.
42 Wspomniana wyżej księga adresowa z 1929 r. wymienia rzeźnika I. Pryzanta. Zob. tamże, s. 289.
43 sztrajmel (jid.) – futrzana czapa, zwana też lisiurą, noszona przez chasydów w szabat i święta.
44 W 1915 r. Mendel Tykulski wszedł do Komitetu Obywatelskiego, powołanego przez Austriaków po wyparciu z Łukowa Rosjan. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 60.
45 maskil (hebr. – myślący) – zwolennik haskali (hebr. – oświecenie), popierający asymilację i europeizację Żydów.
46 „Księga adresowa Polski z 1929 r.” wymienia krawca R. Pelcmana. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 287.
47 kugielnik – rodzaj formy na ciasto; gliniany pojemnik, w którym trzymano kugel – żydowską potrawę przygotowywaną na szabat i wstawianą do pieca, by była przez cały dzień ciepła.
48 W miejscu magistratu, zburzonego pod koniec wojny i rozebranego ostatecznie w latach 60. XX w., stoi obecnie budynek PKO/PZU.
49 Chodzi o dom modlitwy na tyłach obecnego Łukowskiego Ośrodka Kultury, przy ul. Browarnej, rozebrany w 2016 r. Inne źródła wskazują, że bejt midrasz Chai Sary znajdował się przy ul. Staropijarskiej (zob. przyp. 10), więc być może były w Łukowie dwa przybytki noszące te imiona.
50 „Księga adresowa Polski z 1929 r.” wymienia sklep z maszynami do szycia H. Bermana. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 288.
51 Wspomniana wyżej księga adresowa z 1929 r. wymienia sklep z maszynami rolniczymi Ch. Jungsztejna. Zob. tamże, s. 288.
52 Zakalik użył tu i w kolejnym akapicie polskiego wyrazu „rolnicze”, zapisując go literami hebrajskimi.
53 Chodzi tu z pewnością o budynek, w którym obecnie mieści się biblioteka publiczna. Został on wzniesiony w latach 1903-1905 i był siedzibą różnych instytucji społeczno-rozrywkowych, m.in. herbaciarni, Klubu Miejskiego i Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego „Ogniwo”.
54 Nie jest jasne, czy Zakalik ma na myśli jeszcze jeden sklep rolniczy należący do Jungsztejna, czy ten sam, który już wcześniej opisał.
55 Ogród przy pobernardyńskim kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego.
56 „Księga adresowa Polski z 1929 r.” wymienia sklep spożywczy C. Fajngolda. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 290.
57 Przed wojną i jakiś czas po jej zakończeniu pompa wodna znajdowała się przy Rynku od strony ul. Międzyrzeckiej. Tu jednak, co wynika z kontekstu opisu, pompa musiała stać od strony ul. Bóżnicznej.
58 I. i Z. Żyto prowadzili sklepy spożywcze, które wymienia „Księga adresowa Polski z 1929 r.” Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 290.
59 Wschodnia ściana, skierowana w stronę Jerozolimy, była najważniejsza w bóżnicy. Przy niej znajdował się ołtarz (aron ka-kodesz [hebr.] – święta arka).
60 sztybel (jid. – pokoik) – mały chasydzki dom modlitwy i nauki, rodzaj prywatnej bóżnicy.
61 Na styku pierzei lewej i środkowej, w głębi ul. Bóżnicznej, znajdowała się główna synagoga, zbudowana pod koniec XVIII w. Zakalik, co dziwne, nie wspomina o niej ani słowem.
62 Szmul Szlojma Braun pełnił funkcję rabina w Łukowie co najmniej od 1910 r. Wcześniej posługiwał w Bełchatowie. Podczas zajść antyżydowskich, wywołanych przez polskich żołnierzy w sierpniu 1920 r., omal nie stracił życia. W wyniku pobicia został sparaliżowany, jednak nadal prowadził swoją działalność (do drugiej połowy lat 20.). Zmarł w 1934 r. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 47-48, 121, 124.
63 bejs din sztybel (jid./hebr.) – pomieszczenie domu sądu.
64 bachur (hebr.) – młodzieniec; stąd w j. pol. bachor.
65 W 1915 r. Uszer Rozen wszedł do Komitetu Obywatelskiego, powołanego przez Austriaków, którzy zajęli Łuków po wyparciu Rosjan. Trzy lata później został ławnikiem miejskim. Należał do religijnej partii Agudat Israel. Prowadził następnie sklep tekstylny. Miał córkę Maszę. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 60, 94.
66 Sojfer (jid.), sofer (hebr.) – skryba przepisujący Torę i inne święte teksty.
67 kantalupa – odmiana melona cukrowego.
68 chleb świętojański – jadalne strąki szarańczynu, zwanego inaczej karobem (Ceratonia siliqua). Gatunek zimozielonego drzewa należący do rodziny bobowatych; występuje dziko i w uprawie w regionie śródziemnomorskim. Według legendy owocami szarańczynu miał się żywić św. Jan podczas pobytu na pustyni.
69 Handel wyrobami tytoniowymi B. Ajzenberga wymienia „Księga adresowa Polski z 1929 r.”. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 291.
70 czulent (jid.) – tradycyjna potrawa kuchni żydowskiej, spożywana w szabat; rodzaj gulaszu, przyrządzanego z koszernego mięsa, z fasolą lub ciecierzycą, cebulą, kaszą jęczmienną lub jaglaną, czasami także z jajkami na twardo.
71 mełamed (hebr.) – nauczyciel.
72 O zakładzie wyrobu mydła, prowadzonym przez G. Lichtensztejna (potomka Mojszego), wspomina „Księga adresowa Polski z 1929 r.”. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 288.
73 Zakalik nie wspomina o znajdujących się przy ul. Browarnej zabudowaniach fabryki obuwia Dawida Gastmana, przeniesionej z Warszawy do Łukowa po rewolucji 1905 r. Być może więc w swej opowieści sięga do czasów wcześniejszych, a zakład wybudowany został na owym pustym placu, o którym mowa w tekście.
74 Szir ha-Szirim (hebr.) – Pieśń nad Pieśniami. Może tu także chodzić o wykłady poświęcone tej biblijnej księdze zebrane w midraszach (komentarzach rabinackich) Szir ha-Szirim Raba (Wielka Pieśń nad Pieśniami), Szir ha-Szirim Zuta (Mała Pieśń nad Pieśniami), Agada Szir ha-Szirim (Hagada do Pieśni nad Pieśniami).
75 homentasze lub hamantasze (jid.) – uszy Hamana; kruche lub drożdżowe ciasteczka o trójkątnym kształcie i nadzieniem z maku, pieczone na święto Purim.
76 Łaźnia rytualna (mykwa) znajdowała się przy ul. Staropijarskiej, niedaleko ul. Międzyrzeckiej.
77 chamec (hebr. – zakwas) – produkty zrobione z jednego z pięciu zbóż: żyta, pszenicy, orkiszu, owsa i jęczmienia, lub zawierające choćby śladowe ich ilości. W czasie święta Paschy Żydzi nie mogą mieć w domu ani odrobiny chamecu, dlatego m.in. sprzątają dokładnie każdy zakamarek, by nie pozostała w nim choćby kruszynka.
78 Chodzi zapewne o obecną ul. Zabrowarną, odchodzącą od ul. Cieszkowizna, przy której znajdowały się zabudowania browaru łukowskiego.
79 Browar łukowski, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości noszący nazwę „Polonia”, został wybudowany w 1874 r. Od 1885 r. był własnością Szloma Gerszona, a w 1902 r. nabył go Josel Ruzal. Wymienia go „Księga adresowa Królestwa Polskiego z lat 1903-1905” oraz książka telefoniczna z 1931 r. Zob. www.lukow-historia.pl. W 1920 r. komunistyczny rewkom nałożył na Ruzala kontrybucję. Zob. K. Czubaszek, dz. cyt., s. 123.
There Was a Lukow