Borensztejnowie z Alej Kościuszki
Młyn w Alejach Kościuszki – dwupiętrowy, z wysokim parterem i poddaszem – mieszkańcy Łukowa bardzo dobrze kojarzą. Góruje nad okoliczną zabudową. Od wielu lat funkcjonuje w nim piekarnia. Mało kto jednak zastanawia się, jaka historia kryje się za tym budynkiem. A jest to jeden z niewielu zachowanych śladów po społeczności żydowskiej, która w przedwojennym Łukowie stanowiła połowę populacji miasta.
Młyn Borensztejnów w Alejach Kościuszki w Łukowie
Pod koniec XIX w. właścicielem parowego tartaku i takiegoż młyna w Łukowie był Lejbka Zalcman, ale zbankrutował. W „Księdze adresowej Królestwa Polskiego" z lat 1903-1905 jako ich właściciel wymieniony jest niejaki Tuchendler. W wydanej w 1929 roku „Księdze adresowej Polski (wraz z W. M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa” znajdujemy informację, że młyn w Alejach Kościuszki miał napęd motorowy. Nie podano, jaką energię wykorzystywał ów silnik, ale wiadomo, że nie elektryczną, gdyż pierwsza elektrownia w Łukowie została uruchomiona w 1925 roku, a jej moc pozwalała na zasilanie jedynie oświetlenia budynków i ulic. Młyn miał więc ciągle napęd parowy lub może już spalinowy. Był jednym z dwóch tego typu zakładów w mieście. Drugi młyn znajdował się przy ul. Radzyńskiej i należał do niejakiego Naturmana, po czym został kupiony przez Lejba Keselbrenera z Kocka. Dziś nie ma po nim śladu, natomiast młyn w Alejach Kościuszki stoi i nadal związany jest z przetwórstwem mąki.
„Kurier Warszawski” nr 14, 14 stycznia 1900 r.
(Polona)
Wspomniana księga adresowa podaje, że właścicielem młyna w Alejach Kościuszki był B. Borensztejn. Nic więcej. Tylko inicjał i nazwisko (w na wpół spolszczonym zapisie: Borenstejn). Jak miał na imię? Kim byli jego bliscy? Co się z nim stało? Pytania te pozostałyby bez odpowiedzi, gdyby nie szczęśliwy przypadek, dzięki któremu otrzymałem z Izraela kopie dokumentów rzucających światło na historię rodziny, do której należał młyn.
Właścicielem młyna w Alejach Kościuszki był Berek Borensztejn. Jego imię w jidysz pisało się też Ber, a po hebrajsku Dow, co znaczy „niedźwiedź”. Ok. 1919 roku jego żoną została Margula Rajca Rotenberg z nieodległego Międzyrzeca Podlaskiego. W połowie 1920 roku Borensztejnom urodził się syn Salomon, a dwa lata później córka Sara Ela. Mieszkali w pobliżu młyna, pod ówczesnym numerem 23.
Margula Rajca i Berek Borensztejnowie (ok. 1919 r.)
Margula Rajca z córką Sarą Elą i synem Salomonem (lata 20. XX w.)
Salomon Borensztejn (1927 r.)
Sara Ela Borensztejn (ok. 1939 r.)
Zamożny łukowski młynarz był mocno zaangażowany w ruch syjonistyczny, którego celem było propagowanie osadnictwa żydowskiego w Palestynie, najpierw osmańskiej, a po zakończeniu I wojny światowej pod zarządem Brytyjczyków. W przyszłości na zakupionych od Arabów terenach syjoniści zamierzali zbudować państwo żydowskie, co ziściło się w 1948 roku. Z zachowanych dokumentów wynika, że Berek Borensztejn aktywnie wspierał organizacje syjonistyczne, dla których przeprowadzał zbiórki funduszy na terenie Łukowa oraz sam przekazywał im sowite datki. W jednym z pism dziękował mu za nie sam Menachem Usyszkin, przywódca ruchu syjonistycznego, w latach 1923-1941 prezydent Żydowskiego Funduszu Narodowego.
Zaświadczenie o wpłaceniu przez Berka Borensztejna składki na fundusz syjonistyczny (1925 r.)
Berkowi Borensztejnowi nie dane było doczekać ziszczenia się snu o państwie dla Żydów. Ok. 1933 r. zginął we własnym młynie. Podczas naprawiania jakiegoś urządzenia poraził go prąd (zapewne z napędzanego dieslowskim motorem generatora). Marzenia młynarza miały jednak uratować jego syna, podówczas ucznia łukowskiego Gimnazjum Państwowego im. Tadeusza Kościuszki. Gdy w 1937 roku Salomon Borensztejn ukończył tę szkołę i otrzymał świadectwo dojrzałości, matka postanowiła wysłać go na studia inżynieryjne w Instytucie Technicznym w Hajfie. Uczelnia ta (Technion) istnieje do dziś i zaliczana jest do najlepszych szkół politechnicznych na świecie. Salomon Borensztejn wstąpił na nią jeszcze przed wybuchem wojny, już jako Shlomo Borenstein. Później ożenił się i zamieszkał w Tel Awiwie. Dożył sędziwego wieku – zmarł, mając ok. 90 lat.
Świadectwo urodzenia Salomona Borensztejna (1929 r.)
Świadectwo Państwowej Odznaki Sportowej Salomona Borensztejna (1936 r.)
Dowód osobisty Salomona Borensztejna (1937 r.)
Wśród dokumentów, które Salomon Borensztejn zabrał ze sobą z Polski, znajduje się pięknie wykaligrafowana „Pamiątka matury 1937 roku”. Na karcie tytułowej wklejone jest zdjęcie pobernardyńskiego klasztoru, w którym mieściło się łukowskie gimnazjum. Patrzę na nie z sentymentem, bowiem zdobywałem wiedzę w tych samych XVIII-wiecznych murach, co syn młynarza z Alej Kościuszki. Na kolejnej karcie widnieją dwie pieczęcie, podłużna i okrągła, z napisem „Koleżeńskie Koło Maturzystów Gimn. Państw. im. T. Kościuszki w Łukowie” i data „16 czerwca 1937 r.”. Obok nich wypisany został następujący tekst:
„Koledzy!
Niechaj wspomnienie wspólnej ławy szkolnej łączy nas we wszelkich naszych dalszych poczynaniach życiowych.
Niechaj pamięć o rodzinie i szkole będzie nam drogowskazem w etyce prywatnej i publicznej.
Niech przyszła nasza praca będzie skierowana ku dobru i pożytkowi społeczeństwa, które nas wychowało i wykształciło.
Pierwszy zjazd koleżeński w Łukowie we wrześniu 1942 roku.
Drugi zjazd koleżeński w Łukowie we wrześniu 1947 roku.
Tak chcemy!”.
Pamiątka matury Salomona Borensztejna (1937 r.)
Pod spodem podpisy złożyło dwadzieścia kilka osób, m.in. S. Cukierman, B. Goldsztejn, P. Finkielsztejn, N. Klejnman, M. Rozenbaum oraz oczywiście S. Borensztejn. Byli wśród nich także absolwenci narodowości polskiej, ale to o żydowskich abiturientach myślimy w pierwszej kolejności, gdy czytamy, że planowali spotkać się we wrześniu 1942 roku. A potem w 1947. Tak chcieli! Skąd mogli wiedzieć, że w owym wrześniu 1942 roku będą już podstawiane wagony, które na początku października wywiozą kilka tysięcy Żydów do komór gazowych w Treblince. Przez myśl im nie mogło przejść, że w tym czasie ich bliscy będą masowo ginąć, także w swych domach i na ulicach, a cała żydowska społeczność w Łukowie zostanie zlikwidowana ostatecznie w maju 1943 roku. W 1947 roku, gdy absolwenci łukowskiego gimnazjum planowali spotkać się po raz drugi, nie było już w Łukowie żydowskiego życia, a pojedynczy ocaleńcy zbierali się do wyjazdu, nie mogąc znieść ziejącej żalem pustki i szalejącego nadal antysemityzmu. Zanim zniknęli, zebrali porozrzucane macewy i zbudowali z nich na cmentarzu pomnik, który nam do dziś przypomina o pomordowanych żydowskich sąsiadach.
Wśród ofiar Zagłady znalazły się także Margula Rajca, matka Salomona, oraz jego siostra Sara Ela. Ich syjonistyczne marzenie młynarza Berka Borensztejna nie uratowało. Może gdyby nie zginął w wypadku, zdążyłby przed wybuchem wojny zabrać całą rodzinę do Ziemi Izraela. A tak ocalał tam tylko jego syn...
Zdjęcia ze zbiorów Becky Borenstein, żony Salomona, udostępnione dzięki uprzejmości Michal Laist. Młyn – fot. Krzysztof Czubaszek