213. rocznica urodzin Bogdana Jańskiego

Data publikacji: 2020-03-26 18:24:54

Dzisiaj mija 213. rocznica urodzin Bogdana Jańskiego. Jaki ma sens wspominanie kogoś, kto żył w innej epoce, w innym świecie? Jański nie pozostawił po sobie żadnego dzieła literackiego, które byłoby przełomowe i wprowadziło literaturę na nowe tory. Nie wprowadził żadnego wynalazku, który pchnąłby naukę w świetlaną przyszłość. Pozostały po nim listy i Dziennik. Aha, jeszcze Zgromadzenie.

Jestem przekonany, że postaciami z przeszłości – jeszcze tak odległej jak ta Jańskiego – warto się zajmować tylko pod warunkiem, że ich życie, ich zmagania mogą rzucić jakieś światło na teraźniejszość, w której się poruszamy, oraz oświetlić nadchodzącą przyszłość.

W tych dniach z grupą osób, wykorzystując profil facebookowy Jotjotzet, próbowaliśmy przyjrzeć się życiu Jańskiego. Wydaje mi się, że w jego historii są przynajmniej trzy takie punkty zaczepienia z naszymi czasami, z człowiekiem naszych czasów.

Po pierwsze, Jański przez dwanaście lat żyje poza Kościołem. Kiedy zamierza wracać, największą przeszkodę znajduje w samym Kościele, w postawie ówczesnego papieża Grzegorza XVI. Jański nie jest jeszcze świętym, ale kiedy nim zostanie, mógłby zostać patronem tych wszystkich, którzy mają problem z Kościołem instytucjonalnym; tych, których Kościół instytucjonalny uwiera. Dzisiaj wielu z nas jest rozczarowanych Kościołem. Wielką sztuką Jańskiego była umiejętność wpisania tego swojego rozczarowania Kościołem w akt wiary. Mimo że w którymś momencie jego życia pojawiła się pokusa wycofania się spod władzy biskupa Rzymu, to jednak potrafił wpisać go w swój akt wiary!

Po drugie, założyciel zmartwychwstańców miał dwie głębokie rany. Ta, która bardziej krwawiła, to ulotne relacje z kobietami, bardzo często z prostytutkami. Spotkania, które miały charakter wyłącznie seksualny. Drogą raną było jakieś przywiązanie do alkoholu. Często wyrzuca sobie w Dzienniku, że za dużo pije. Wierzę, że w ten sposób Jański może być wzorem dla tych wszystkich, którzy walczą z wszelkimi uzależnieniami, które czynią z nich niewolników ich osobistych pożądliwości. Jest on jakimś wielkim pocieszeniem dla tych wszystkich, którzy zatracają się w wielorakich zniewoleniach i dla ich bliskich, którzy opłakują ich zatracanie się.

Po trzecie, Jański zdaje sobie sprawę, że na proces jego wyzwalania składają się na dwa czynniki: przede wszystkim łaska Boża, bo łaską jesteśmy zbawieni, oraz jego pracą z tą łaską. Śladem tej pracy są jego rachunki sumienia. To jakoś Jańskiego wiąże z papieżem Franciszkiem, który wywodząc się z duchowości jezuickiej, o tej praktyce, nieco zapomnianej we współczesnej duchowości, często przypomina.

ks. Adam P. Błyszcz CR