Pochwała podejmowania ryzyka

Data publikacji: 2017-11-18 18:05:09

Homilia na 33. niedzielę zwykłą

14 Podobnie też jest jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. 15 Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz 16 ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. 17 Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. 18 Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. 19 Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. 20 Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: "Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem". 21 Rzekł mu pan: "Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!" 22 Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: "Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem". 23 Rzekł mu pan: "Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!" 24 Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: "Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. 25 Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!" 26 Odrzekł mu pan jego: "Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. 27 Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. 28 Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. 29 Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. 30 A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów".

(Mt 25, 14–30)

Czy na pierwszy rzut oka ta przypowieść nie przypomina nam świata współczesnego, w którym trwa nieustanny wyścig szczurów i wszyscy zorientowani są na sukces (zwłaszcza ten ekonomiczny) i na zyski? Wszyscy i wszystko musi przynosić, pomnażać zysk i jeśli jest inaczej to wszystko i wszyscy pozbawieni są wartości i sensu. Nie ulega wątpliwości, że podobna mentalność obecna jest także w Kościele, że również w Kościele – sukces i pieniądz wydają się mieć decydujący głos. Przykładów jest bez liku. Czyżby Jezus Chrystus swoją przypowieścią chciał legitymizować taki porządek rzeczy?

A może jest jednak tak, że w kontekście jakiejś sugerowanej nieobecności Pana – wyruszył On w podróż i Jego nadejście, Jego powrót się opóźnia; że Jezus, opowiadając tę historię, chce skłonić swoich uczniów do czujności, do czuwania i orientuje ich ku przyszłości.

Pan, wyruszając w podróż, obdarza swoich podwładnych, swoje sługi talentami. Talent to przede wszystkim jednostka wagi. Ale był także jednostką monetarną. W jednym talencie mieściło się sześć tysięcy drachm (denarów) i tutaj trzeba pamiętać, że denar w czasach Jezusa był wynagrodzeniem za cały dzień pracy robotnika – najemnika rolnego. Talent to zatem pokaźna kwota pieniędzy. Jest znakiem zaufania powierzyć swoje dobra drugiemu człowiekowi. Przecież może zawieść! Może oszukać lub okraść!

Mamy chyba prawo zapytać, jak interpretować ów talent, ów dar. Co się kryje pod symbolem tych pieniędzy, tych dóbr. Święty Ireneusz z Lyonu widzi w talencie życie, którym Bóg obdarza człowieka. I właściwie od razu uświadamiamy sobie, jak wielką wzgardą we współczesnym świecie poranione, upokorzone jest ludzkie życie. Wcale nie trzeba myśleć o zbrodniczych systemach, które zbudowały GUŁagi czy obozy koncentracyjne. Wystarczy popatrzeć na ulice naszych miast i do wnętrz naszych domów, żeby odkryć, jak marnotrawione jest ludzkie życie. Porzucone dzieci, odrzuceni starcy.

Inni Ojcowie Kościoła w tych talentach widzieli Słowo Boże, które Pan powierzył swoim uczniom, apostołom. Inni mówili natomiast o łasce. Wszystko to miało procentować i przynosić zysk. Oczywiście w rozumieniu Ojców Kościoła w porządku duchowym, a nie materialnym czy finansowym.

Po długim czasie – kolejna aluzja do Paruzji (czyli Dnia Ostatecznego, w którym ponownie w swojej chwale objawić się miał Chrystus Pan), która się opóźnia. Wygląda to tak, jakby Pan nie chciał wrócić. Możemy sobie tylko wyobrażać, jakie emocje to opóźnienie musiało wywoływać w wspólnotach zakładanych przez apostołów, którzy tę Paruzję zapowiadali. Rozczarowanie? Zwątpienie? Ci pierwsi chrześcijanie targani wątpliwościami nie przestawali pytać: kiedy nadejdzie Chrystus? Jak się objawi? Dlaczego jeszcze się nie zjawił?

Wróćmy do przypowieści. Dwaj słudzy, którzy pomnożyli dobra Pana, bo działali według osobistych zdolności, zostają wynagrodzeni. Trzeci sługa natomiast (on wydaje się być prawdziwym bohaterem tej przypowieści, gdyż wyraźnie odstaje od postawy dwóch swoich współsług i od oczekiwań, nadziei Pana) pokazuje myślenie, które go sparaliżowało. Objawia fałszywy obraz Pana, który sobie stworzył na usprawiedliwienie swojej bierności, na usprawiedliwienie decyzji nieryzykowania. Zarzut Pana byłby zatem następujący: sługo gnuśny, nie miałeś troski o dobro, które Ci powierzyłem, i które przyjąłeś, dając tym samym znak, że będziesz się o nie troszczył i je pomnażał.

Dobrze wiemy, że łatwiej, prościej jest pogrzebać dary Boga niż dzielić je z innymi; łatwiej okopać się na ustalonych pozycjach i żyć nostalgią przeszłości niż iść ku przyszłości i odkrywać nowe skarby; prościej jest oczernić bliźniego niż okazać mu współczujące miłosierdzie. Przypowieść, która jest pochwałą tych, którzy podejmują ryzyko, i naganą tych, którzy nie uczynili nic złego, co gorsza nic nie zrobili. I jak nie wspomnieć prorockich słów naszego Ojca Świętego, biskupa Rzymu, Franciszka: „mam nadzieję, że wszystkie wspólnoty znajdą sposób na podjęcie odpowiednich kroków, aby podążać drogą duszpasterskiego i misyjnego nawrócenia, które nie może pozostawić rzeczy w takim stanie, w jakim są” (Evangelii Gaudium, 25).

ks. Adam Błyszcz