Konteksty nawrócenia

Data publikacji: 2018-12-09 19:12:12

Homilia na II niedzielę adwentu

Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; 2 za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni. 3 Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów, 4 jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, 5 każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! 6 I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.

(Łk 3, 1–6)

Ewangelista Łukasz swoją opowieść o Jezusie Chrystusie snuje zgodnie z zasadami historiografii antycznej, o czym zapewnia w pierwszych zdaniach Ewangelii:

Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, 2 tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. 3 Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu

(Łk 1, 1-3)

Wcale to jednak nie oznacza, że wszystko dla współczesnego czytelnika jest jasne. Nasza wrażliwość historyczna jest inna niż ludzi starożytności. Nie wiemy na przykład, jakim kalendarzem posługiwał się Łukasz, stąd też mówi się, że istnieje kilkanaście sposobów interpretacji tego zdania. Większość badaczy opowiada się za tezą, że chodzi o końcówkę lat dwudziestych pierwszego wieku. Najprawdopodobniej rok 27 lub 29.

Pojawienie się proroka Jana, którego nawiedza słowo Boga, ma swój kontekst polityczny i swój kontekst religijny. Kontekst polityczny nakreślony jest przez przywołanie polityków, którzy kształtowali ówczesny świat. Imperium rzymskie, które gwarantowało „pax romana”; czas pokoju i dobrobytu. Wszystko to było okupione, jak piszą historycy, pracą około 20 milionów niewolników. Nasz system społeczno-polityczny, który możemy nazwać „pax americana”, dobrobyt półkuli północnej i świata zachodniego, okupiony jest według corocznych raportów ONZ pracą około 200 (!) milionów niewolników.

Ewangelista Łukasz określa również kontekst religijny, wymieniając dwóch arcykapłanów świątyni jerozolimskiej, których imiona pojawią się ponownie przy procesie i skazaniu Jezusa Chrystusa.

I to, co zdumiewa (ale co jak najbardziej odpowiada logice Bożej objawionej chociażby w hymnie Magnificat por. Łk 1: 46ss) to fakt, że Bóg swoim słowem nie nawiedza mieszkańców pałacu cesarskiego ani kapłanów posługujących w świątyni jerozolimskiej. Omija te miejsca, które stanowią centrum świata politycznego i religijnego. Więcej, swoje upodobanie znajduje w człowieku, który żyje na pustyni i peryferiach, i być może, jeśli dać wiarę tym, którzy dowodzą, że Jana Chrzciciela coś łączyło z esseńczykami, stronnictwem, które prowadziło swoje życie na tej samej pustyni, na której spotkać można było proroka; ci esseńczycy znajdowali się w ostrym i otwartym konflikcie z ofiarnym kultem świątynnym. Czyżby Bóg upodobał sobie nie tylko peryferie polityczne, społeczne, ale również religijne – tam, gdzie Go nie powinno być, bo mieszkańcy tychże peryferii religijnych oskarżeni są o bycie heretykami, odszczepieńcami.

Na czym polega prorockie zadanie Jana Chrzciciela? Ma wzywać do nawrócenia. Kiedy słyszymy to słowo, od razu chcemy wchodzić w język moralny: nie grzeszyć, nie poddawać się pokusom. Ale greckie słowo metanoia (nawrócenie) to coś więcej niż mówienie o grzechu. Oznacza radykalną przemianę sposobu myślenia. Wczoraj obchodziliśmy uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. Maryja to przecież pewien antropologiczny projekt Pana Boga. Ale my wchodzimy w to uniwersum chrześcijańskie z takim dogłębnym przekonaniem, że wiemy, co to znaczy być człowiekiem. My wiemy, co to znaczy Kościół. Mamy swój projekt Boga. I tak z wszystkim. W takich sytuacjach nawrócić się oznacza przyjąć Boże spojrzenie na rzeczywistość (patrzeć na świat oczyma Pana Boga – byłoby dobrze zastanowić się, w jaki sposób, jaką drogą uzyskujemy taką zdolność) i zrezygnować z tych naszych pretensjonalnych opowiastek, co znaczy być prawdziwym człowiekiem, chrześcijaninem.

ks. Adam Błyszcz