Jezus ostrzega uczniów

Data publikacji: 2019-11-19 18:29:00

Homilia na XXXIII niedzielę zwykłą

5 Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: 6 «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». 7 Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?» 8 Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: "Ja jestem" oraz: "Nadszedł czas". Nie chodźcie za nimi! 9 I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec». 10 Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. 11 Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. 12 Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. 13 Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. 14 Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. 15 Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. 16 A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. 17 I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. 18 Ale włos z głowy wam nie zginie. 19 Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.

(Łk 21, 5–19)

Przedostatnia niedziela roku liturgicznego. Zbliżamy się do końca tego czasu. Stąd w tych ostatnich dniach czytania z Ewangelii św. Łukasza, które człowieka stawiają wobec przemijania, wobec sensu, wartości ludzkiej historii. Bohaterem dzisiejszego fragmentu wydaje się być czas. A dokładnie bohaterem jest ów dzień, w którym Syn Człowieczy powróci, aby sądzić ludzkość, każdego z nas. Niewątpliwie podstawową intuicją, troską Jezusa jest to, że każdy Jego uczeń powinien się przygotować. W ramach tych przygotowań nie ma znaczenia próba określenia dokładnej daty. Wszystkie te obliczenia, że stanie się to za rok albo za lat tysiąc nie mają żadnego sensu. A przecież cała historia chrześcijaństwa naznaczona jest tymi wątkami apokaliptycznymi lub millenarystycznymi. Ileż sekt, grup narodziło się wewnątrz chrześcijaństwa (tego zachodniego, jak i wschodniego), które przejmowały się przede wszystkim przepowiedniami mającymi określić dokładny precyzyjny termin owego dnia, w którym Syn człowieczy przyjdzie nas sądzić.

Trzeba się do niego przygotować, mając świadomość, że jak pisze św. Mateusz w swojej Ewangelii:

Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec.

(Mt 24, 36)

Nie powinniśmy się zatem w ogóle przejmować tym, tzn. dokładną datą owego dnia, to bezużyteczne trwonienie energii.

Jak zatem mają wyglądać te przygotowywania? Wskazówki Jezusa wydają się, są (takie jest moje osobiste przekonanie) bardzo trudne do zastosowania, gdyż w mojej ocenie (która może być błędna – to trzeba zawsze mieć na uwadze) pozbawia nas tej pewności, którą chcemy mieć w religii i w jej strukturach.

Jeśli pamiętamy dobrze, w Ewangelii św. Mateusza, w rozdziale 25 przechowano przypowieść o Sądzie Ostatecznym. W tamtej wersji podstawowym, żeby nie powiedzieć jedynym, kryterium jest miłość wyrażająca się w działaniu: byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem nagi, a ubraliście mnie, byłem w więzieniu, a odwiedziliście mnie. Wydaje się, że wystarczy działać, nawet wtedy, kiedy nie jest to związane ze świadomością, z poznaniem tego, kogo ma się przed sobą. I ci ocaleni, i ci potępieni mówią jednako: kiedy widzieliśmy Ciebie w takim stanie i nie okazaliśmy Tobie pomocy?

W Ewangelii Łukasza wygląda to nieco inaczej. Odnosimy wrażenie, że chodzi nie tyle o działanie, ile o wypracowanie właściwego sposobu myślenia. Oczywiście z tego właściwego myślenia powinno rodzić się właściwe działanie. W takim sensie przekaz dwóch ewangelistów nie sprzeciwia się sobie, ale niejako się na siebie nakłada.

Próbując pomóc swoim uczniom, Jezus ostrzega ich.

Pierwsze ostrzeżenie Jezusa: nie ufajcie świątyni, wielkości, pięknu świątyni. Nic z tego nie zostanie. Jezus miał rację. W sierpniu roku 70, mniej więcej czterdzieści lat po Jego śmierci i zmartwychwstaniu, świątynia zostanie doszczętnie zniszczona przez legionistów Tytusa, późniejszego cesarza rzymskiego.

Oczywiście rodzi się pytanie: czy mamy podstawy, aby przenieść to ostrzeżenie na świątynię, w cieniu której my dzisiaj żyjemy? Na Kościół, którego bramy piekielne nie przemogą? Czy nie żyjemy w czasach, które wydają się demolować piękno tego gmachu?

Drugie ostrzeżenie: nie wierzcie tym, którzy przyjdą, mówiąc ego eimi „Ja Jestem”. Pamiętacie, kto tak o sobie powiedział?

13 Mojżesz zaś rzekł Bogu: «Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć?» 14 Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM».

(Wj 3, 13–14)

A zatem to "ja jestem" identyfikuje samego Boga. Jezus ostrzega uczniów przed tymi, którzy chcą w historii zająć miejsce Boga. Tę uzurpację można odczytywać na dwóch poziomach. Pierwszy, polityczny. Od czasu do czasu, w przestrzeni politycznej pojawiają się politycy, którzy uzurpują sobie miejsce Boga. Wystarczy chociażby wspomnieć dwóch krwawych dyktatorów XX wieku: wodza III Rzeszy Adolfa Hitlera oraz genseka Rosji Sowieckiej Józefa Stalina. Nie mniejszym problemem, jeśli nie poważniejszym, są ci, którzy w przestrzeni wiary, Kościoła przypisują sobie takie miejsce, że dla swoich braci i sióstr chcą uchodzić za Boga! Czynią to, manipulując ich sumieniem, ich wolnością i ich przywiązaniem do Chrystusa.

Obydwa ostrzeżenia Jezusa oscylują wokół naszego rozumienia Kościoła, wspólnoty wiary. Czym jest Kościół?

ks. Adam Błyszcz