Do czego inspruje nas święty Franciszek

Data publikacji: 2017-10-05 20:55:55

Święty Franciszek, którego wspomnienie liturgiczne przypadało w tym tygodniu, pozostaje świętym, który inspiruje wielu ludzi na całym świecie. Nie tylko wśród wierzących Kościoła katolickiego. Swój udział w tym przebudzeniu duchowości franciszkańskiej ma zapewne i Franciszek papież.

Co wydarzyło się w życiu Biedaczyny z Asyżu, że zdecydował się na tak radykalne naśladowanie Jezusa Chrystusa, że przez wielu zostaje uznany za najdoskonalsze wcielenie ideału Ewangelii w historii chrześcijaństwa? Krótko przed swoją śmiercią św. Franciszek dyktuje swój Testament. I rozpoczyna go wyznaniem: „Mnie, bratu Franciszkowi, Pan dał tak rozpocząć życie pokuty: gdy byłem w grzechach, widok trędowatych wydawał mi się bardzo przykry. I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie. I kiedy odchodziłem od nich, to, co wydawało mi się gorzkie, zmieniło mi się w słodycz duszy i ciała; i potem nie czekając długo, porzuciłem świat”.

To wydaje się być fundamentalnym doświadczeniem świętego Franciszka. Spotkanie z trędowatym. Spotkanie z kimś, kto w ówczesnym społeczeństwie znajdował się na absolutnych peryferiach. Wykluczony ze społeczności. Zdumiewa, że spotkanie z kimś takim wyznacza styl życia Franciszka. On nazywa to nawróceniem. Nawraca się po spotkaniu z wykluczonym, po spotkaniu z człowiekiem peryferii.

To być może stanowi punkt zaczepienia z naszą epoką. Zapytajmy o współczesnych trędowatych, wykluczonych? O współczesne peryferie? To ulubiony termin papieża Franciszka, który Kościół posyła właśnie ku peryferiom! Te peryferie trzeba oczywiście zdefiniować. I należy pamiętać, że peryferie Kościoła nie pokrywają się z peryferiami świata! Nadto należy być świadomym, że Kościół jest z peryferii. Począł się na peryferiach. To prawda, że w chrześcijańskiej Europie (czym nas zmylił) Kościół zechciał stanąć w centrum Miasta, jako jedyne źródło sensu i interpretacji ludzkiej egzystencji. Zapominając przy tym o swoim początku z peryferii. Wszystkim pielgrzymom odwiedzającym Rzym sugeruję wypicie kawy w Caffè San Pietro w pobliżu placu Świętego Piotra. Na jednej ze ścian tej kawiarenki znaleźć można osiemnastowieczną rycinę Rzymu (wydaje się, że to modelowe miasto zachodniego chrześcijaństwa). Dwie najważniejsze świątynie Rzymu: świętego Jana na Lateranie i świętego Piotra na Watykanie znajdują się na peryferiach tegoż miasta! One nie są ulokowane w centrum, z tą pretensją decydowania o wszystkim!

Kto dzisiaj znajduje się na peryferiach wspólnoty Kościoła? Wydaje się, że trzeba byłoby wymienić trzy kategorie osób: rozwiedzionych żyjących w związkach niesakramentalnych, ochrzczonych, którzy żyją w związkach nieformalnych, oraz homoseksualistów. To są peryferie Kościoła! Wypchnięci poza Kościół. Każdej z tych kategorii należałoby poświęcić wiele uwagi. Pomocą mogłoby być uważne studium Amoris laetitia. Z przykrością trzeba wyznać, że to dokument w polskim Kościele kontestowany. Co sprawia, że wokół adhortacji papieża Franciszka nie toczy się w polskim Kościele żadna dysputa duszpasterska i teologiczna. Dokument pominięty i przemilczany.

Nieco inaczej wyglądają peryferie świata, społeczeństwa. Wydaje się, że tutaj trzeba wspomnieć o dwóch kategoriach osób: to niewątpliwie uchodźcy, którzy najechali nasz zachodni świat i postrzegani są jako realne zagrożenie, oraz osoby starsze, które są poddane logice odrzucenia.

Spotkanie, z którą tych kategorii osób wywoła duszpasterskie nawrócenie Kościoła w Polsce?

ks. Adam Błyszcz