Banalna codzienność

Data publikacji: 2018-04-14 10:02:46

Homilia na III niedzielę Zmartwychwstania

35 Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. 36 A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!» 37 Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. 38 Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? 39 Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». 40 Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. 41 Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» 42 Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. 43 Wziął i jadł wobec nich. 44 Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». 45 Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, 46 i rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, 47 w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. 48 Wy jesteście świadkami tego.

(Łk 24, 25–48)

Dzisiejszy fragment Ewangelii przynosi opis kolejnego spotkania Zmartwychwstałego ze swoimi uczniami. Dwaj, których Pan spotkał w drodze do Emaus, opowiadają po swoim natychmiastowym powrocie do Jerozolimy, pozostałym uczniom o tym spotkaniu i jak rozpoznali Jezusa w geście błogosławienia chleba. I właśnie w trakcie tej opowieści Jezus pozwala się zobaczyć. Staje pośrodku nich z pozdrowieniem pokoju. Nie są to słowa nagany czy upomnienia z powodu ich postawy w trakcie Jego procesu i Jego męki; nie odnosi się Jezus także do postawy Piotra, który się Go zaparł; podobnie przemilcza fakt, że ustanowił dwunastu apostołów, a teraz odnajduje ich tylko jedenastu, gdyż Judasz zdrajca sobie poszedł. Nic z tych rzeczy. Przekazuje im słowo pokoju. I uświadamia sobie, że napotykają na pewne problemy z rozpoznaniem Jego osoby. Zmartwychwstanie bowiem dogłębnie przemieniło Jezusa. Jak ujmie to ewangelista Łukasz nieco wcześniej: Mesjasz wszedł do swojej chwały (por: Łk 24, 26). Zmieszanym uczniom okazuje jednak swoje blizny. One potwierdzają Jego tożsamość. Stojący między nimi jest tym samym, którego widzieli z daleka w Wielki Piątek. Zmartwychwstały noszący blizny. Zastanawiam się czasami, czym są te blizny. Jakie jest ich znaczenie? Jezus będzie je nosił całą wieczność. Takim Go spotkamy w Dzień Sądu Ostatecznego, Pana historii poranionego przez historię. Czym są te Jego rany? Zapisem ludzkiej złości, która Go skrzywdziła i chciała zabić, unicestwić? Czy też zapisem ludzkiej nędzy i ludzkiego nieszczęścia, obok którego przechodzimy obojętnie?

Mimo tych znaków tożsamości i żywej obecności (bo przecież nie chodzi tutaj o identyfikację zwłok) uczniowie są dalecy od wiary. A zatem z wielką cierpliwością Zmartwychwstały ofiaruje uczniom kolejny znak. Prosi o coś do zjedzenia. W ich obecności je kawałek pieczonej ryby. Zapewne dla samego Jezusa nie ma to żadnego znaczenia, bo przecież jest już w swojej chwale, ale dla uczniów stanowi to znak, że zmartwychwstanie to coś więcej niż nieśmiertelność duszy z zupełną zatratą ciała; że zmartwychwstanie to coś innego niż uporczywe przechowywanie nieobecnego, umarłego w pamięci i kontynuowanie jego dzieła. Nie. W tych prostych znakach, których korzenie sięgają naszej banalnej codzienności, do której nie chcemy przywiązywać żadnego znaczenia (ta fenomenalna intuicja Jolanty Brach-Czainy, że w codzienności zapisana jest jakaś sugestia nieistotności), Jezus ukrył niewyrażalną prawdę o swoim triumfie nad śmiercią. Niewyrażalną, gdyż brakuje nam słów, aby tę rzeczywistość ubrać w słowa. Tym prostym, banalnym znakiem jedzenia ryby Jezusowi udaje się otworzyć umysły swoich uczniów na znaczenie Pisma, które zapowiadało cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie Mesjasza.

W niedzielę Wielkiej Nocy mówiłem/pisałem o konieczności stworzenia swoistej gramatyki zmartwychwstania. Wtedy wspomniałem, że na taką gramatykę składa się gorycz śmierci i pragnienie miłości objawionej w Krzyżu. Dzisiaj pojawiają się dwa kolejne elementy: Pismo oraz banalna codzienność.

ks. Adam Błyszcz