Absolutna nowość

Data publikacji: 2017-12-23 15:56:04

Homilia na czwartą niedzielę Adwentu

26W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, 27do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. 28 Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». 29Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. 30Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. 31Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. 32Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. 33Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». 34Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» 35Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. 36A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. 37Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». 38 Na to rzekła Maryja: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» Wtedy odszedł od Niej anioł.

(Łk 1, 26–38)

Archanioł Gabriel ponownie z misją zwiastowania. Za pierwszym razem Bóg posłał Go do kapłana Zachariasza. Widzenie miało miejsce w sanktuarium jerozolimskim. W samym centrum żydowskiego świata. Tym razem posłany zostaje na peryferie, nieznanej mieściny (a może wioski) o nazwie Nazaret, w Galilei zamieszkanej nie tylko przez Żydów, ale również przez pogan, co sprawiało, że Galilea cieszyła się złą sławą ziemi zhańbionej obecnością nieczystych. Tym razem nie staje przed żadnym duchownym, a przed młodziutką dziewczyną. Maryja mogła mieć 12–13 lat. Tyle, ile kobieta potrzebuje, by móc począć i urodzić dziecko.

Maryja zostaje pozdrowiona tak jak prorocy Starego Testamentu pozdrawiali Lud Boga, córę Syjonu. Było to zarazem zaproszenie do radości eschatologicznej, to znaczy takiej radości, która była obiecana na dni ostatnie, na dni, w których obietnica Jahwe miała się spełnić.

Reakcja Maryi również jakoś się wpisuje w tradycję tych starotestamentowych nawiedzeń i wizji. Doświadczenie Boga, słuchanie Słowa, które Bóg kieruje do człowieka wierzącego, niepokoi go, budzi Bożą bojaźń i budzi świadomość małości, pokory, wręcz niegodności. Wszystko to prowadzi do człowieka do adoracji.

Treścią zwiastowania jest zapowiedź narodzin dziecka, syna. Tego, którego tysiąc lat wcześniej Bóg obiecał przez proroka Natana królowi Dawidowi:

8A teraz przemówisz do sługi mojego, Dawida: To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. 9I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. 10Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej. 11Od czasu kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. Tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom. 12Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. 13On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. 14Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. 15Lecz nie cofnę od niego mojej życzliwości, jak ją cofnąłem od Saula, twego poprzednika, którego opuściłem. 16Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki».

(2Sm 7, 8–16)

Maryja temu dziecku nada imię Jezus. Ale nie ona ani Józef to imię wybrali. Imię wybrał sam Bóg, ponieważ to imię oznacza misję i powołanie tego dziecka. I to imię zawiera w sobie tożsamość Dziecka – Syna, którego dać mógł tylko Bóg.

Maryja, która, powtarzam, w chwili zwiastowania jest zapewne nastolatką. Jest jednak nastolatką wiary. Wiara zawsze stawia pytania. Trudzi się około sensu. Inaczej niż Zachariasz, ojciec Jana Chrzciciela, nie żąda żadnego znaku, ale stawia pytanie: "jak to się stanie, skoro nie znam męża" (mężczyzny).

Kultura żydowska tamtych czasów ludzką seksualność traktowała jako temat tabu, o którym nie mówiono nigdy wprost. Nie znano takich wyrażeń, którymi my się dzisiaj posługujemy, jak z kimś spać, uprawiać seks, kochać się, mieć stosunek seksualny. Funkcjonowały eufemizmy takie jak ten, którego używa Maryja „znać męża, znać mężczyznę”. Maryja najzwyklej w życiu chce powiedzieć: jak mam zostać matką, skoro do tej pory jestem dziewicą. Ona zna tylko jeden sposób, w jaki pojawia się dziecko. To przestrzeń intymności między kobietą a mężczyzną. Ale Maryja tej intymności nie zna jeszcze.

Na niewiele zda się przywoływanie (co czyni liturgia adwentu) historii kilku kobiet Starego Testamentu (Sara, mama Izaaka; Anna, mama Samuela, czy też Elżbieta, mama Jana Chrzciciela), które były bezpłodne, a w końcu zaszły w ciążę i urodziły dziecko, gdyż w ich przypadku cudowna interwencja Boga, zakładała obecność męża, mężczyzny. Inaczej jest w przypadku Maryi. Tutaj nie ma miejsca dla jej męża (to temat zupełnie innej opowieści) i taką absolutną nowość trudno pojąć, zważywszy, że w przeszłości nie mamy niczego, co mogłoby by być pomocą w interpretacji cudownych narodzin Mesjasza.

Wiara Maryi uczy nas odszyfrowywać ślady Bożej obecności w życiu każdego z nas.

ks. Adam Błyszcz