Idźcie i głoście, rozważania na roraty 1 grudnia 2016

Data publikacji: 2016-11-30 22:06:38

Zastanawiamy się nad Kościołem, nad wspólnotą Kościoła. Były czasy, że stawialiśmy pytanie o to, kim jest, czym jest Kościół. Były czasy, w których stawialiśmy pytanie, po co jest Kościół. Pytanie, które stawiamy dzisiaj, dotyczy przede wszystkim racji, dla których w tym Kościele jesteśmy. Dlaczego jesteśmy w Kościele i Kościołem? Dlaczego tu jeszcze jesteśmy? Pytanie tym bardziej naglące, że stawiane w czasie kryzysu Kościoła. Według danych Kościoła katolickiego w Niemczech w roku 2010 więcej osób opuściło Kościół, niż zostało w Nim ochrzczonych [1]. Od kilku lat w Polsce notuje się wyraźny spadek kandydatów i kandydatek do kapłaństwa i do życia zakonnego [2]. Nie sposób ukryć i tego, że coraz mniej wiernych uczęszcza na niedzielną eucharystię. Odchodzą zwłaszcza ludzie młodzi. Mamy do czynienia z milczącą apostazją człowieka sytego (por. Jan Paweł II, Ecclesia in Europa, 9).

Słowo kryzys wskazuje, że mamy do czynienia z pewnym kłopotem, trudnością, ale źródłem tego terminu jest grecki czasownik krinein, który tłumaczy się: rozróżniać, sądzić, postawić kogoś przed trybunałem. Zatem rdzeniem kryzysu jest rozpoznanie sytuacji, rzetelny sąd nad nią i decyzja. Chyba dlatego można powiedzieć, że nie ma okresu w dziejach Kościoła, który byłby nie-krytyczny.

Pomiędzy 53 a 58 rokiem naszej ery św. Paweł Apostoł, pisze swój list do wspólnot chrześcijan znajdujących się w Galacji. Kiedy św. Paweł mówi o Galatach, to nie wiemy, czy odnosi się do terytorialnej Galacji (północna część ówczesnej Azji Mniejszej), czy też ma na myśli południową część tej krainy. W pierwszym przypadku byłyby to wspólnoty zgromadzone w takich ośrodkach, jak Pesynunt (w obecnej Turcji Ballihisar), Tavium (ruiny w pobliżu dzisiejszego tureckiego miasta Yozgat) i Ancyra (dzisiejsza Ankara). W drugim zaś przypadku byłyby to wspólnoty zgromadzone w takich ośrodkach, jak Antiochia Pizydyjska (ruiny tego miasta znajdują się niedaleko tureckiego Yalvaç), Ikonium (dzisiejsza Konya), Listra (obecnie Gökyurt) oraz Derbe (ok. 25 km od dzisiejszego miasta Karaman). Te wspólnoty zostały przez Pawła założone podczas jego drugiej podróży misyjnej, przypadającej na lata 50–53. Jak sam zaznacza – stało się to trochę przez przypadek, gdyż musiał się zatrzymać pośród Galatów z powodu swojej choroby (por. Gal 4, 13–14). Zatem między powstaniem wspólnot galackich a napisaniem listu do Galatów, który zapewne został powielony w kilku egzemplarzach i czytany podczas zgromadzeń liturgicznych młodych wspólnot, mogło upłynąć najwyżej osiem lat. Ale nie możemy wykluczyć, że list ten został napisany w zaledwie kilka, kilkanaście miesięcy po Pawłowej ewangelizacji galackich miast.

I oto wspólnoty Galatów przeżywają głęboki kryzys, który zagraża ich istnieniu. Należy podkreślać ten wątek kryzysu pierwotnego Kościoła (co zresztą nie dotyczy tylko Galatów, bo przecież w podobny sposób zostaje opisany Kościół w innych listach św. Pawła, a także w Apokalipsie, w słynnych listach do siedmiu Kościołów w Azji Mniejszej), gdyż bardzo często myślimy o tamtym Kościele jak o utraconym raju, w którym wszystko było wzorcowe. Okazuje się, że nasza wspólnota od samego początku swojego istnienia musi mierzyć się z kryzysem, który dotyka doktryny i dyscypliny. Ale jest też prawdą, że w każdej epoce kontekst kryzysu bywał inny, różny.

Wydaje się, że w naszych czasach kryzys Kościoła naznaczony jest dwiema dramatycznymi okolicznościami. Po pierwsze, jesteśmy świadkami apostazji ludzi, którzy należeli do Kościoła; którzy tworzyli Kościół; którzy za Kościół byli odpowiedzialni. Oni dzisiaj mówią, że to wszystko nieprawda. Że to jakaś monstrualna manipulacja. Moglibyśmy tutaj mnożyć przykłady.

Dlaczego my jeszcze jesteśmy w Kościele i Kościołem skoro tacy ludzie, kapłani – teolodzy, wyrzekli się Kościoła? Pytanie tym bardziej zasadne, gdyż wszystkie te wystąpienia mniej lub bardziej sugerują lub to manipulację ze strony Kościoła pierwotnymi zamysłami Jezusa lub to jakąś interesowność (zwróconą ku władzy lub pieniądzom) wspólnoty.

Po drugie, naszą wiarę przeżywamy we wspólnocie, którą oskarżono o bardzo poważną zbrodnię – o pedofilię. Temu oskarżeniu towarzyszy jeszcze jeden poważny zarzut: że przez wiele lat przypadki pedofilii były ukrywane w Kościele. Jak wyraziła się jedna z ofiar: bardziej dbano o instytucję i dobre imię przestępców niż o dobro dzieci i młodzieży. Wszyscy wiemy, jak wielkie to wywołało zgorszenie i zamieszanie pośród uczniów Chrystusa.

Jak zatem myśleć o Kościele? W jaki sposób tę refleksję nad Kościołem prowadzić? Włoski kapucyn o. Raniero Cantalamessa powiada, że z mówieniem o Kościele jest tak jak z oglądaniem witraży. Ich piękno, pierwotny zamysł twórcy, ale i działanie czasu podziwiać można jedynie od środka. Stojąc na zewnątrz, niewiele widzimy, niewiele rozumiemy z witraży świątynnych.

Ta refleksja nad Kościołem prowadzona była i jest przez całe stulecia chrześcijaństwa. Stale podejmowana na nowo. Zazwyczaj mówimy o Kościele w sposób obrazowy. A zatem Kościół przyrównany zostaje do matki i nauczycielki, owczarni, oblubienicy, ojcowskiego domu, Ludu Bożego i mesjanicznego, roli uprawnej i budowli, górnego Jeruzalem, skarbca prawdy czy też latorośli. Nie możemy nie wspomnieć o ulubionym obrazie, metaforze Ojca Świętego Franciszka, który lubi mówić o Kościele jako o szpitalu polowym.

ks. Adam Błyszcz

[1] dane statystyczne za wiadomości.gazeta.pl

[2] dane statystyczna za ekai.pl