Rachunek sumienia

Data publikacji: 2019-04-14 11:38:49

Wraz z rozpoczynającym się Wielkim Tygodniem, proponujemy refleksje nad rachunkiem sumienia, które może się okazać przydatna przy przygotowaniu do sakramentu pokuty i pojednania.

„Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa" (Katechizm Kościoła Katolickiego, dalej: KKK, 1776). Stąd wielka godność sumienia. „Człowiek roztropny słuchając sumienia moralnego, może usłyszeć Boga, który mówi” (KKK 1777). Stąd również postulat, że pewnemu osądowi sumienia zawsze należy okazywać posłuszeństwo.

W przygotowaniu do spowiedzi rachunek sumienia jest jednym z najistotniejszych aktów penitenta, czyli osoby przygotowującej się do sakramentu pojednania. O ile żal za grzechy wydaje się czymś spontanicznym, to rachunek sumienia robi na nas wrażenie pewnego wysiłku intelektualnego, poznania siebie.

Czasami stawiamy sobie pytanie: od czego zacząć ów rachunek sumienia. Od wyrzutów sumienia, które miałyby sygnalizować, że coś w naszym życiu jest nie tak? Że coś z naszą wolnością jest nie tak? Problem polega na tym, że wyrzuty sumienia nie zawsze się pojawiają. Może ich zabraknąć w sytuacji źle uformowanego sumienia. Czasami jest i tak, że mylimy wyrzuty sumienia z pewnym dyskomfortem psychicznym, który towarzyszy jakimś naszym działaniom, które prowadzą do napięć czy konfliktów, ale nie mają charakteru grzesznego!

Potrzeba zatem pewnej normy obiektywnej, która wprowadzi ład i jasność w tych naszych poszukiwaniach. Dlatego proponuję, aby ten rachunek sumienia oprzeć o nauczanie Katechizmu Kościoła Katolickiego, konkretnie o tę część, która jest komentarzem do Dekalogu. Moje doświadczenie duszpasterskie uczy mnie, że taka propozycja chroni także penitenta przed arbitralnością spowiedników lub duszpasterzy, którzy bardzo często widzą grzech tam, gdzie go nie ma, albo też określają grzechem ciężkim coś, co nie posiada takiej kwalifikacji. Pamiętajmy, że „Aby grzech był śmiertelny, są konieczne jednocześnie trzy warunki: "Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą" (KKK 1857).

Czego szukamy w rachunku sumienia? Nie tylko grzechu, nie tylko zła. W klasycznej formule rachunku sumienia wypracowanej przez św. Ignacego Loyolę, założyciela jezuitów, a przypominanej w XX wieku przez nieżyjącego już kardynała Carlo Maria Martiniego (jezuitę) i papieża Franciszka (też jezuitę) wszystko rozpoczyna się od dziękczynienia Bogu za otrzymane dobrodziejstwa. A zatem pierwszym etapem jest określenie, odkrycie dobra i piękna, którymi Bóg ubogaca moje życie, moją wolność. Dopiero w takiej perspektywie miłości i miłosierdzia mogę postawić drugi krok: prosić o łaskę poznania grzechów i porzucenia ich. Prosić o łaskę poznania grzechów oznacza uznanie, że niekoniecznie moje widzenie, moje postrzeganie rzeczywistości ogarnia całość, że być może Bóg, bo to On udziela łaski właściwego widzenia, inaczej niż ja określa dobro i zło. Dopiero teraz, w trzecim momencie, mogę domagać się od swojej duszy zdania sprawy z moich myśli, z moich słów i z moich uczynków. Człowiek świadom swojego grzechu powinien następnie, to czwarty krok, prosić Boga, o przebaczenie win i w końcu postanowić poprawę.[1] Dla świętego Ignacego (i dla całej tradycji jezuickiej) bardzo istotny jest kontekst, w którym człowiek mierzy się ze złem swojej historii, życia, wolności. Tym kontekstem jest Boża dobroć. Nim zostanie postawione pytanie o zło i grzech, należy sobie uświadomić wszelkie dobro i piękno, które zostaje nam ofiarowane. Swego czasu papież Pius XII, uchodzący za najwybitniejszego myśliciela katolickiego pierwszej połowy XX wieku, miał powiedzieć, że cechą charakterystyczną naszej epoki jest utrata poczucia, świadomości grzechu. Benedykt XVI nawiązując w jakiejś mierze do tej wypowiedzi, stwierdził kiedyś, że utraciliśmy poczucie grzechu, gdyż wcześniej utraciliśmy świadomość Bożego Miłosierdzia, które jest większe niż ludzka nieprawość.

Pierwsze przykazanie: nie będziesz miał cudzych bogów przede mną

„Nasze życie moralne znajduje swoje źródło w wierze w Boga, który objawia nam swoją miłość” (KKK 2087). Nie sposób nie wspomnieć, że Dekalog rozpoczyna się deklaracją, że Bóg wyzwolił swój Naród z niewoli egipskiej. Rozpoczyna się zatem deklaracją miłości, troski, która przynosi wolność, wyzwolenie. Dobrze byłoby postawić sobie pytanie, czy przy podejmowaniu wszelakich decyzji, które kształtują moją wolność (tę otrzymaną od Boga) jestem zainteresowany tym, jaka jest wola Boga wobec mnie? Co Bóg mi proponuje i do czego mnie zaprasza? (por. KKK 2090).

Pierwsze przykazanie domaga się od nas umocnienia naszej wiary, strzeżenia jej z roztropnością i czujnością oraz odrzucenia wszystkiego, co się jej sprzeciwia.

I tak Katechizm wspomina o dwóch niebezpieczeństwach zagrażających wierze: o zabobonie i bałwochwalstwie. „Popaść w zabobon oznacza wiązać skuteczność modlitw lub znaków sakramentalnych jedynie z ich wymiarem materialnym, z pominięciem dyspozycji wewnętrznych, jakich one wymagają” (KKK 2111). Cały program moralny chrześcijaństwa polega na tym, aby w człowieku wykształcić owe dyspozycje wewnętrzne, które pomogłyby odpowiedzieć wielkodusznie na wezwania Ewangelii.

Bałwochwalstwo „pozostaje stałą pokusą wiary. Polega na ubóstwianiu tego, co nie jest Bogiem. Ma ono miejsce wtedy, gdy człowiek czci i wielbi stworzenie zamiast Boga, bez względu na to, czy chodzi o innych bogów czy o demony (na przykład satanizm), o władzę, przyjemność, rasę, przodków, państwo, pieniądze itd.” (KKK 2113).

Drugie przykazanie: nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno

Drugie przykazanie zabrania nadużywania imienia Bożego, to znaczy wszelkiego nieodpowiedniego używania imienia Boga, Jezusa Chrystusa, Najświętszej Maryi Panny i wszystkich świętych” (KKK 2146).

To przykazanie sugeruje jakąś kontrolę, pracę nad własnym językiem, a ta zakłada, że nasza rzeczywistość jest światem, w którym istnieje strefa sakralna (sacrum) i strefa zwyczajna (profanum). Drugie przykazanie jest przykazaniem, które wzywa nas do dyscypliny słowa ze względu na Boga, tak jak przykazanie siódme wzywa nas do dyscypliny słowa ze względu na bliźniego.

Trzecie przykazanie: pamiętaj, abyś dzień święty święcił

„Działanie Boga jest wzorem działania ludzkiego”. (KKK 2172). To przykazanie odnosi się nie tylko do kultu należnego Bogu, ale również do etosu pracy i czasu wolnego. Człowiek wzorem Boga dnia siódmego powinien zaprzestać pracy i zwłaszcza ubogim pozwolić odetchnąć.

Z tej właśnie racji inaczej to przykazanie odczytywać będzie najemnik (większość z nas to najemnicy), a inaczej pracodawca.

Trzecie przykazanie przypomina o obowiązku udziału w Mszy Świętej niedzielnej lub świątecznej. I określa niektóre sytuacje, w których wierny jest zwolniony z z tego obowiązku: Dlatego wierni są zobowiązani do uczestniczenia w Eucharystii w dni nakazane, chyba że są usprawiedliwieni dla ważnego powodu (np. choroba, pielęgnacja niemowląt) lub też otrzymali dyspensę od ich własnego pasterza. Ci, którzy dobrowolnie zaniedbują ten obowiązek, popełniają grzech ciężki (KKK 2181).

Bardzo często wierni nie mogący uczestniczyć w Mszy Świętej w kościele tłumaczą, że chętnie słuchają eucharystii w telewizji lub w radio. Trzeba przypomnieć wiążącą interpretację świętego Jana Pawła II wyrażoną w Jego liście apostolskim Dies Domini z 1998 roku: „ci z wiernych, którzy z powodu choroby, niesprawności lub innej ważnej przyczyny nie mogą wziąć udziału w Eucharystii, winni dołożyć starań, aby jak najpełniej uczestniczyć z oddalenia w liturgii niedzielnej Mszy św., najlepiej przez lekturę czytań i modlitw mszalnych przewidzianych na ten dzień, a także przez wzbudzenie w sobie pragnienia Eucharystii. W wielu krajach telewizja i radio dają możliwość zjednoczenia się z celebracją eucharystyczną w tym samym momencie, gdy jest ona sprawowana w miejscach świętych. Tego rodzaju transmisje same w sobie nie pozwalają oczywiście wypełnić obowiązku niedzielnego, to bowiem wymaga udziału w zgromadzeniu braci, którzy spotykają się w określonym miejscu, z czym wiąże się też możliwość komunii eucharystycznej. Dla tych jednak, którzy z różnych przyczyn zewnętrznych nie mogą uczestniczyć w Eucharystii i są tym samym zwolnieni z obowiązku niedzielnego, transmisja telewizyjna lub radiowa stanowi cenną pomoc, zwłaszcza jeśli towarzyszy jej ofiarna posługa nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii, którzy przynoszą ją chorym, a wraz z nią pozdrowienie i solidarność całej wspólnoty”. (Dies Domini, 54)

Czwarte przykazanie: czcij ojca swego i matkę swoją

Przykazanie, którego kościelna interpretacja sprawia, że mamy do czynienia nie tylko z relacjami dzieci rodzice, ale również z tymi wszystkimi sytuacjami, w których ludzie sprawują władzę nad drugim człowiekiem: „Czwarte przykazanie jest wyraźnie skierowane do dzieci, określając ich relację do ojca i matki, która jest najbardziej powszechna. Dotyczy również związków pokrewieństwa z innymi członkami rodziny. Domaga się okazywania czci, miłości i wdzięczności dziadkom i przodkom. Obejmuje wreszcie obowiązki uczniów względem nauczycieli, pracowników względem pracodawców, podwładnych względem przełożonych, obywateli względem ojczyzny oraz tych, którzy nią rządzą lub kierują.

Przykazanie to wskazuje i obejmuje obowiązki rodziców, opiekunów, nauczycieli, przełożonych, urzędników państwowych, rządzących, wszystkich tych, którzy sprawują władzę nad drugim człowiekiem lub nad wspólnotą osób”. (KKK 2199)

W tak szerokiej perspektywie zagadnień trzeba pamiętać o pewnej konkretyzacji treści tego przykazania: „Tak długo jak dziecko mieszka z rodzicami, powinno być posłuszne każdej prośbie rodziców, która służy jego dobru lub dobru rodziny. "Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu" (Kol 3, 20). Dzieci mają także słuchać rozsądnych zarządzeń swoich wychowawców i tych wszystkich, którym rodzice je powierzyli. Jeśli jednak dziecko jest przekonane w sumieniu, iż jest rzeczą moralnie złą być posłusznym danemu poleceniu, nie powinno się do niego stosować”. (KKK 2217)

Raz jeszcze prymat sumienia zostanie przywołany wtedy, kiedy Katechizm w ramach czwartego przykazania będzie próbował określić relacje między obywatelem a państwem: „Obywatel jest zobowiązany w sumieniu do nieprzestrzegania zarządzeń władz cywilnych, gdy przepisy te są sprzeczne z wymaganiami ładu moralnego, z podstawowymi prawami osób i ze wskazaniami Ewangelii. Odmowa posłuszeństwa władzom cywilnym, gdy ich wymagania są sprzeczne z wymaganiami prawego sumienia, znajduje swoje uzasadnienie w rozróżnieniu między służbą Bogu a służbą wspólnocie politycznej. "Oddajcie... Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga" (Mt 22, 21). "Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi" (Dz 5, 29).” (KKK 2242)

I jakkolwiek czwarte przykazanie, i cała tradycja biblijna, mówi o wielkiej godności rodziców, to trzeba także nadmienić, że nie są oni właścicielami życia ani przyszłości swoich dzieci.

Piąte przykazanie: nie zabijaj

„Piąte przykazanie zakazuje pod grzechem ciężkim zabójstwa bezpośredniego i zamierzonego. Zabójca i ci, którzy dobrowolnie współdziałają w zabójstwie, popełniają grzech, który woła o pomstę do nieba”. (KKK 2268)

Dzisiaj zasadniczy spór toczy się wokół aborcji. Kościół w swoim nauczaniu głosi, że początkiem ludzkiego życia jest poczęcie i od tego momentu człowiekowi należy się szacunek i ochrona. „Kościół od początku twierdził, że jest złem moralnym każde spowodowane przerwanie ciąży. Nauczanie na ten temat nie uległo zmianie i pozostaje niezmienne. Bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel lub środek, jest głęboko sprzeczne z prawem moralnym” (KKK 2271).

Ilekroć mówimy o grzechu aborcji, tylekroć musimy widzieć lub zakładać samotność kobiety, która tym gestem odrzuca macierzyństwo. Każdy grzech aborcji jest śladem (mimo że brzmi to paradoksalnie) nieobecności mężczyzny – ojca dziecka. Kobieta opuszczona lub poddana presji z jego strony boi się przyjąć dar życia. Najczęściej nie pomagają jej rodzice czy też rodzice męża, partnera. Zostaje z tym wszystkim sama.

Grzech aborcji w katechizmie Kościoła obłożony jest karą ekskomuniki, wykluczenia z Kościoła. „Formalne współdziałanie w przerywaniu ciąży stanowi poważne wykroczenie. Kościół nakłada kanoniczną karę ekskomuniki za to przestępstwo przeciw życiu ludzkiemu. "Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa", "przez sam fakt popełnienia przestępstwa” , na warunkach przewidzianych przez prawo. Kościół nie zamierza przez to ograniczać zakresu miłosierdzia. Ukazuje ciężar popełnionej zbrodni, szkodę nie do naprawienia wyrządzoną niewinnie zamordowanemu dziecku, jego rodzicom i całemu społeczeństwu”. (KKK 2272)

W to nauczanie Kościoła wpisuje się również magisterium papieża Franciszka, który w swoim liście apostolskim Misericordia et Misera udzielił wszystkim kapłanom prawa rozgrzeszenia grzechu aborcji (do chwili tego rozporządzenia rozgrzeszanie tego grzechu zarezerwowane były tylko niektórym kategoriom księży), żeby „podkreślić z całą mocą, że aborcja jest grzechem ciężkim, ponieważ kładzie kres niewinnemu życiu. Jednakże z równą siłą mogę i muszę stwierdzić, że nie ma żadnego grzechu, którego nie mogłoby objąć i zniszczyć Boże miłosierdzie, gdy znajduje serce skruszone, które prosi o pojednanie się z Ojcem. Niech więc każdy kapłan stanie się przewodnikiem, wsparciem i pociechą, towarzysząc penitentom na tej drodze specjalnego pojednania”. (Misericordia et misera, 12)

W kontekście kultury konsumpcjonizmu należy jeszcze wspomnieć o piciu alkoholu i paleniu tytoniu: „Cnota umiarkowania uzdalnia do unikania wszelkiego rodzaju nadużyć dotyczących pożywienia, alkoholu, tytoniu i leków. Ci, którzy w stanie nietrzeźwym lub na skutek nadmiernego upodobania do szybkości zagrażają bezpieczeństwu drugiego człowieka i swemu własnemu - na drogach, na morzu lub w powietrzu - ponoszą poważną winę” (KKK 2290).

I w następnym kanonie Katechizm odnosi się do innej plagi naszych czasów: „Używanie narkotyków wyrządza bardzo poważne szkody zdrowiu i życiu ludzkiemu. Jest ciężkim wykroczeniem, chyba że wynika ze wskazań ściśle lekarskich. Nielegalna produkcja i przemyt narkotyków są działaniami gorszącymi; stanowią one bezpośredni współudział w działaniach głęboko sprzecznych z prawem moralnym, ponieważ skłaniają do nich”. (KKK 2291)

Szóste przykazanie: nie cudzołóż

Szóstym przykazaniem wchodzimy w bogatą i skomplikowaną sferę ludzkiej seksualności, czy - jak preferuje Katechizm - ludzkiej płciowości. Cały ten fragment Katechizmu (od kanonu 2331 do kanonu 2400) mówi wiele o antropologii chrześcijańskiej, o postrzeganiu tajemnicy człowieka, że człowiek powołany jest do wolności; że to powołanie domaga się kontroli namiętności (głodów, gdybyśmy chcieli przywołać fragmenty Ewangelii mówiące o kuszeniu Jezusa na pustyni). „Alternatywa jest oczywista: albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy”. (KKK 2339). To panowanie osiąga się pracą nad sobą, to zatem zakłada wysiłek. Proszę zwrócić uwagę, że w chrześcijańskiej interpretacji Dekalogu nie chodzi o to, żeby wolności człowieka stawiać zakazy i wciąż czegoś zabraniać, ale żeby ją wychowywać, kształtować tak, aby w człowieku było 100% człowieka! Kościół uważa, że w tej walce o jakość naszego człowieczeństwa i towarzyszącej mu wolności, wierzący może skorzystać z wielu narzędzi, wśród których wymienia: „poznanie siebie, praktykowanie ascezy odpowiedniej do spotykanych sytuacji, posłuszeństwo przykazaniom Bożym, ćwiczenie się w cnotach moralnych i wierność modlitwie”. (KKK 2340) Każde z tych narzędzi doskonalenia naszej wolności zasługuje na osobny traktat, ale naszą uwagę chciałbym zatrzymać na dwóch sprawach: poznanie siebie - gdyby każdy wierzący potrafił się zdobyć na codzienny kwadrans szczerości z samym sobą w rachunku sumienia, byłby to ogromny sukces. Ale nawet jeśli to nie jest możliwe codziennie, to taki wysiłek podejmowany raz na tydzień, raz na dwa tygodnie czy raz na miesiąc przyniesie rezultat. Asceza dla przeciętnego katolika w Polsce kojarzy się z piątkowym postem od mięsa. Ale Katechizm, który mówi o ascezie odpowiedniej do spotykanych sytuacji, jest katechizmem, który mobilizuje nas do myślenia i szukania. Czy nie będzie tak, że za kilka, kilkadziesiąt lat Kościół będzie nas zachęcał do postu od Internetu? Asceza stosowna do zaistniałej sytuacji.

Trzeba również przypomnieć inny zapis katechizmowy, który odnosi się do sfery ludzkiej płciowości, mianowicie, że w dziedzinie czystości znane są prawa wzrostu, który dokonuje się etapami naznaczonymi niedoskonałością i dość często grzechem. "Człowiek cnotliwy i czysty formuje się dzień po dniu, podejmując liczne i dobrowolne decyzje; dlatego poznaje, miłuje i czyni dobro moralne odpowiednio do etapów swojego rozwoju" (KKK 2343). Katechizm przywołuje tutaj myśl świętego Jana Pawła II z jego adhortacji apostolskiej Familiaris consortio, w której przypomniał, że w moralności katolickiej istnieje coś takiego jak prawo stopniowalności (nie mylić ze stopniowalnością prawa). Oznacza to, że „małżonkowie, w zakresie swego życia moralnego, są powołani do ustawicznego postępu, wiedzeni szczerym i czynnym pragnieniem coraz lepszego poznawania wartości, które prawo Boże chroni i rozwija, oraz prostą i szlachetną wolą kierowania się nimi w konkretnych decyzjach. Nie mogą jednak patrzeć na prawo tylko jako na czysty ideał osiągalny w przyszłości, lecz powinni traktować je jako nakaz Chrystusa do wytrwałego przezwyciężania trudności. A zatem „tego, co nazywa się «prawem stopniowości» nie można utożsamiać ze «stopniowością prawa», jak gdyby w prawie Bożym miały istnieć różne stopnie i formy nakazu dla różnych osób i sytuacji. Wszyscy małżonkowie są powołani do świętości w małżeństwie według woli Boga, a to powołanie realizuje się w miarę, jak osoba ludzka potrafi odpowiedzieć na przykazanie Boże, ożywiona spokojną ufnością w łaskę Bożą i we własną wolę”. (Jan Paweł II, Familiaris consortio, 34)

To prawo stopniowości pozwala przyjąć, że wierny na określonym etapie swojego indywidualnego rozwoju nie potrafi ogarnąć i przyjąć całości prawa, co w jakiejś mierze może minimalizować jego odpowiedzialność i winę.

Szóste przykazanie odnosząc się do małżeństwa, wyraźnie stwierdza, że „przez zjednoczenie małżonków urzeczywistnia się podwójny cel małżeństwa: dobro samych małżonków i przekazywanie życia. Nie można rozdzielać tych dwóch znaczeń, czyli wartości małżeństwa, bez naruszenia życia duchowego małżonków i narażenia dobra małżeństwa oraz przyszłości rodziny”. (KKK 2363) To wcale nie oznacza, że każdy akt małżeński musi się kończyć poczęciem dziecka, ale nie może go wykluczać. Stąd też w kanonie 2370 Katechizm powie wprost: "Okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności. Metody te szanują ciało małżonków, zachęcają do wzajemnej czułości i sprzyjają wychowaniu do autentycznej wolności". Jest natomiast wewnętrznie złe "wszelkie działanie, które - czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego".

Warto zwrócić uwagę na zaznaczoną różnicę między naturalnymi metodami regulacji poczęć a antykoncepcją. Te pierwsze zapisane w rytm organizmu kobiety wydają się respektować obiektywne kryteria, normy moralności, które swoje korzenie znajdują także w naturze człowieka. Antykoncepcja natomiast wydaje się być arbitralną ingerencją człowieka. Oczywiście mówiąc o antykoncepcji, nie odnosimy się do aborcji czy środków wczesnoporonnych, które są zamachem na ludzkie, a zatem dotyczą piątego przykazania. Antykoncepcja natomiast dotyczy chrześcijańskiego rozumienia małżeństwa.

Antykoncepcja nie jest jedynym naruszeniem wartości małżeństwa. W dalszej części Katechizmu mowa jest o cudzołóstwie, czyli o zdradzie małżeńskiej. „Cudzołóstwo jest niesprawiedliwością. Ten, kto je popełnia, nie dotrzymuje podjętych zobowiązań. Rani znak przymierza, jakim jest węzeł małżeński, narusza prawo współmałżonka i godzi w instytucję małżeństwa, nie dotrzymując umowy znajdującej się u jego podstaw. Naraża na niebezpieczeństwo dobro rodzicielstwa ludzkiego oraz dzieci, które potrzebują trwałego związku rodziców". (KKK 2381)

Bardzo często cudzołóstwo prowadzi do rozwodu. „Istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy ważne kanonicznie małżeństwo”. To oczywiście żadnej ze stron jeszcze nie zamyka drogi do sakramentu spowiedzi i Eucharystii. O ile chcą podjąć wysiłek nawrócenia, mogą liczyć na wsparcie Kościoła. Wiele osób pyta, czy ktoś, kto się rozwiódł i zawarł ponowny związek (już tylko cywilny), może przystąpić do sakramentu spowiedzi. Otóż nie ma żadnego przepisu kościelnego (ani w Katechizmie, ani w Prawie Kanonicznym), który z możliwości spowiedzi wykluczałby jakąkolwiek kategorię osób. Ta uwaga dotyczy także tych wiernych, którzy po rozwodzie zawarli kolejny związek małżeński (oczywiście już tylko cywilny). Również oni mogą przystąpić do spowiedzi (do czego zawsze mieli prawo, nawet jeśli utarł się taki niechlubny duszpasterski zwyczaj odsyłania tych ludzi bez wysłuchania ich wyznania), co oczywiście nie oznacza, że uzyskają rozgrzeszenie. To właśnie z myślą o nich papież Franciszek sformułował kilka pytań, z którymi winni się skonfrontować, chcąc rozpocząć swój szlak pojednania z Bogiem i Kościołem. Franciszek pisze w swojej adhortacji apostolskiej Amoris laetitia: „Zadaniem kapłanów jest „towarzyszenie osobom zainteresowanym na drodze rozeznania, zgodnie z nauczaniem Kościoła i wytycznymi biskupa. W tym procesie przydatne będzie dokonanie rachunku sumienia, przez chwile refleksji i skruchy. Osoby rozwiedzione, które zawarły ponowny związek, powinny zadać sobie pytanie, w jaki sposób zachowywały się wobec swoich dzieci, gdy związek małżeński przeżywał kryzys; czy były próby pojednania; jak wygląda sytuacja opuszczonego małżonka; jakie konsekwencje ma nowa relacja dla pozostałej rodziny i wspólnoty wiernych; jaki przykład daje ona ludziom młodym, którzy przygotowują się do małżeństwa. Szczera refleksja może umocnić zaufanie w miłosierdzie Boże, które nikomu nie jest odmawiane”. (Amoris laetitia, 300)

Wykroczeniem przeciw szóstemu przykazaniu są również: masturbacja, wszelkie pożycie seksualne poza małżeństwem, oglądanie pornografii (tutaj rzeczą istotną jest rozeznanie, na ile mamy do czynienia z uzależnieniem od materiałów pornograficznych, a na ile mamy do czynienia z sytuacjami przypadkowymi), co bardzo często prowadzi właśnie do masturbacji, akty homoseksualne, przy czym trzeba podkreślić i pamiętać o tym, że Kościół w swoim nauczaniu potępia akty, czyny homoseksualne, a nie orientację homoseksualną poszczególnych wiernych. „Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i - jeśli są chrześcijanami - do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji”. (KKK 2358)

Siódme przykazanie: nie kradnij

Rozumienia siódmego przykazania nie sposób ograniczyć do gestu kradzieży cudzego mienia, gdyż Kościół w kanonie 2403 mówi, że „powszechne przeznaczenie dóbr pozostaje pierwszoplanowe, nawet jeśli popieranie dobra wspólnego wymaga poszanowania własności prywatnej, prawa do niej i korzystania z niej". Stajemy dzisiaj wobec skandalicznego podziału dóbr ziemi, gdzie przygniatająca część tych dóbr przynależy do garstki osób[2]; jesteśmy dzisiaj świadkami wykluczenia milionowych rzesz obywateli z dostępu do dóbr materialnych, bogactw świata (o kwestii dostępu do wody w pierwszych miesiącach roku 2019 mówił papież Franciszek). Rytm naszego społeczeństwa wyznaczany jest przez alienację, wyzysk i ubóstwo milionów ludzi, których sytuacja egzystencjalna określana jest jako współczesne niewolnictwo. Nawet jeśli nie ponoszę za to osobistej odpowiedzialności, powinno mi to dać do myślenia, dlaczego tak się dzieje i czy przy ograniczonych moich możliwościach coś mogę zrobić dla zmiany tej sytuacji.

W tym kontekście trzeba wspomnieć o powinnościach człowieka wobec zwierząt, które są stworzeniami Bożymi i jest sprzeczne z godnością ludzką niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie. Równie niegodziwe jest wydawanie na nie pieniędzy, które mogłyby w pierwszej kolejności ulżyć ludzkiej biedzie. Można kochać zwierzęta; nie powinny one jednak być przedmiotem uczuć należnych jedynie osobom. (KKK 2418)

Jest oczywiste, że siódme przykazanie zabrania kradzieży, a nadto: „Wszelkiego rodzaju przywłaszczanie i zatrzymywanie niesłusznie dobra drugiego człowieka, nawet jeśli nie sprzeciwia się przepisom prawa cywilnego, sprzeciwia się siódmemu przykazaniu. Dotyczy to: umyślnego zatrzymywania rzeczy pożyczonych lub przedmiotów znalezionych, oszustwa w handlu, wypłacania niesprawiedliwych wynagrodzeń, podwyższania cen wykorzystującego niewiedzę lub potrzebę drugiego człowieka”. (KKK 2409)

Każde przykazanie postuluje jakąś formułę człowieczeństwa. To przykazanie stawia na człowieka, wolnego od przywiązania do dóbr materialnych i zarazem kogoś, kto posiadając te dobra, chce je użyć również dla pożytku innych (por. KKK 2404). Zakłada to wysiłek kształtowania w sobie cnoty umiarkowania, sprawiedliwości oraz solidarności. (por. KKK 2407)

Jeśli ktoś skrzywdził bliźniego, naruszając siódme przykazanie, jest zobowiązany naprawić popełnioną niesprawiedliwość. A to w praktyce oznacza zwrot skradzionej rzeczy właścicielowi.

Refleksja nad siódmym przykazaniem doprowadziła Kościół do wypracowania swojej doktryny społecznej. Lektura kanonów katechizmowych od 2419 do 2436 mogłaby być wielce użyteczna dla wiernych prowadzących działalność gospodarczą.

Ósme przykazanie: nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu

Ósme przykazanie zabrania fałszowania prawdy w relacjach z drugim człowiekiem. Wśród wykroczeń przeciwko tej prawdzie wymieć trzeba fałszywe świadectwo (wypowiedź sprzeczna z prawdą, a wyrażona publicznie), naruszenie czyjegoś dobrego imienia przez pochopny sąd (mamy z nim do czynienia wtedy, gdy ktoś nawet milcząco uznaje za prawdziwą – bez dostatecznej podstawy moralną wadę bliźniego); przez obmowę (czyli kto bez obiektywnie ważnej przyczyny ujawnia wady i błędy drugiego człowieka osobom, które o tym nie wiedzą); przez oszczerstwo (czyli przez wypowiedzi sprzeczne z prawdą szkodzi się dobremu imieniu innych).

Najbardziej powszechnym i bezpośrednim wykroczeniem przeciwko prawdzie jest kłamstwo. Czyniąc ten rachunek sumienia i mówiąc o kłamstwie, trzeba przywołać katechizmową definicję kłamstwa: kłamać oznacza mówić lub działać przeciw prawdzie, by wprowadzić w błąd tego, kto ma prawo tę prawdę znać. (KKK 2483) Czasami ludzie stawiają nam pytania, których nie mają prawa nam stawiać. Chcą znać sprawy, do których nie mają prawa. Może ja sam bywam również wścibski?

Kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni, chyba że poważnie narusza cnotę sprawiedliwości i miłości.

Również przy ósmym przykazaniu Katechizm mówi o konieczności naprawienia wyrządzonych krzywd bliźniemu (podobnie jak było to z przykazaniem siódmym): „Wszelkie wykroczenie przeciw sprawiedliwości i prawdzie nakłada obowiązek naprawienia krzywd, nawet jeśli jego sprawca otrzymał przebaczenie. Jeśli jest rzeczą niemożliwą naprawienie szkody publicznie, należy to zrobić w sposób ukryty; jeśli ten, kto doznał krzywdy, nie może zostać wynagrodzony bezpośrednio, powinien otrzymać zadośćuczynienie moralne w imię miłości. Obowiązek naprawienia krzywd dotyczy również przewinień popełnionych wobec dobrego imienia drugiego człowieka. Naprawienie krzywd - moralne, a niekiedy materialne - powinno być ocenione na miarę wyrządzonej szkody. Jest ono obowiązkiem sumienia”. (KKK 2487)

Ci wszyscy, którzy w swoim życiu tworzą środki społecznego przekazu, winni z uwagą przeczytać kanony od 2493 do 2499, które w jakiejś mierze konstytuują etykę dziennikarską.

Dziewiąte przykazanie: nie pożądaj żony bliźniego swego

Zgodnie z katolicką tradycją katechizmową dziewiąte przykazanie odnosi się do sfery płciowej, natomiast dziesiąte zabrania pożądania dóbr materialnych drugiego człowieka. Pożądanie, które jest owocem nieposłuszeństwa Adama i Ewy, i które wywołuje nieporządek we władzach moralnych człowieka i skłania człowieka do popełniania grzechów, samo w sobie nie jest jeszcze grzechem. (por. KKK 2515)

Takie postawienie sprawy postuluje konieczność pracy nad sobą, swoistej walki duchowej: „walka z pożądliwością cielesną domaga się oczyszczenia serca i praktykowania umiarkowania” (KKK 2517). Ta czystość (bardzo często czystość w teologii życia wewnętrznego jest utożsamiana z bezinteresownością) serca dotyczy czystości intencji; która polega na dążeniu do prawdziwego celu człowieka; ochrzczony stara się z prostotą rozpoznawać wolę Bożą i pełnić ją we wszystkim (por. KKK 2520); czystości spojrzenia, zewnętrznego i wewnętrznego, przez czuwanie nad uczuciami i wyobraźnią, przez odrzucenie jakiegokolwiek upodobania w myślach nieczystych, które skłaniają do odejścia z drogi Bożych przykazań (por. KKK 2520).

Raz jeszcze sobie uświadamiamy, że w Dekalogu nie chodzi o zakazy, ale o wychowanie człowieka, o ukształtowanie jego człowieczeństwa na miarę powołania, którym został obdarzony.

Dziesiąte przykazanie: ani żadnej rzeczy, która jego jest

„Pożądanie zmysłowe skłania nas do pragnienia rzeczy przyjemnych, których nie posiadamy, czyli do pragnienia jedzenia, gdy jesteśmy głodni, czy ogrzania się, gdy jest nam zimno. Pragnienia te same w sobie są dobre, często jednak nie zachowują rozumnej miary i skłaniają nas do niesłusznego pożądania czegoś, co jest własnością drugiej osoby lub jej się należy”. (KKK 2535) Nie powinno mnie zatem niepokoić samo pragnienie lub pożądanie, a brak stosownego kryterium, miary. Znakami tego braku są chciwość, zachłanność i zazdrość.

Zazdrość to taka dziwna choroba oczu. Widzę doskonale to, co mają lub kim są inni, ale nie potrafię dostrzec piękna i dobra, które Bóg mi ofiarował. „Lud święty ma za zadanie walczyć za pomocą łaski z wysoka, aby otrzymać dobra obiecane przez Boga. Aby posiadać i kontemplować Boga, chrześcijanie powinni umartwiać swoje pożądania i za pomocą łaski Bożej odnosić zwycięstwo nad pokusami używania i panowania”. (KKK 2549)

Taki jest właśnie cel robienia rachunku sumienia. Chodzi o wychowanie wolności człowieka.

ks. Adam Błyszcz

[1] por. św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, Kraków 2005, str. 29 - 30

[2] Laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii za rok 2001, amerykański ekonomista Joseph Stiglitz w swoich analizach dowodzi, że zdecydowana większość bogactwa USA skumulowana jest w rekach 1% amerykańskiej populacji.

fot. Freerangestock.com