http://www.rekolekcje.ovh.org/
kazanie
rekolekcyjne -> homilia
http://wielkipost.awardspace.com/ZbiorczeABC/Srodapopielcowa.htm
http://wielkipost.awardspace.com/Rekolekcje%20Wielkopostne/r1.htm
http://wielkipost.awardspace.com/Rekolekcje%20Wielkopostne/rekol%20doc/r1.pdf
Liturgia
Słowa:
I
czytanie: Jl 2, 12-18;
Psalm
rep.: Ps 51(50), 3-4. 5-6a. 12-13. 14 i 17 (R.: por. 3a);
II
czytanie: 2 Kor 5, 20 – 6, 3;
werset: Jl
2, 13;
Ewangelia: Mt
6, 1-6. 16-18
Pokuta i nawrócenie
Środa Popielcowa to doskonała okazja do przypomnienia sobie tego, o czym
zazwyczaj nie chcemy lub nie lubimy pamiętać. Nie należy tego jednak rozumieć
jako karcenie, lub straszenie, ale raczej jako przypominanie nam o czymś
najważniejszym w naszym życiu. Tak w dzisiejszych czytaniach, jak i w całej
liturgii pojawiają się dwa elementy: temat nawrócenia i element pokuty. Cały
Wielki Post to okres szczególnie tym dwóm tematom poświęcony. A w liturgii
Środy Popielcowej wyraża się to nie tylko słowami czytań, ale i formułą jaką
kapłan wypowiada posypując nasze głowy popiołem (Joz 7:6; 2Sm 13:19; Est 4:1;
Iz 58:5): „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mt 1,15) lub „Pamiętaj,
że jesteś prochem i w proch się obrócisz” (por Rdz 3,19; Ps 103,14).
Przypominają nam te słowa o konieczności ustawicznego, dogłębnego rewidowania
naszego życia i pogłębiania naszej wiary, oraz o jego kruchości i skończoności.
Być może dlatego dzisiaj Kościół przypomina nam prawdę o skończoności naszego
doczesnego życia, aby z tym większą radością oznajmić na zakończenie Wielkiego Postu,
że Zmartwychwstanie Chrystusa daje nam szansę na coś o wiele wspanialszego, na
życie wieczne (Rz 6:5; J 6:47)?
Zanim jednak dojdziemy do radości Wielkanocnego poranka trzeba abyśmy
się nawrócili i naprawdę uwierzyli Panu Życia i Śmierci, Jezusowi Chrystusowi,
który ma moc odrodzenia naszych śmiertelnych ciał do życia wiecznego. Tak więc
ani Środa Popielcowa, ani Wielki Post nie są czasem żałoby i ponuractwa. Jest
raczej czasem realnej i bardzo rzeczowej refleksji nad sobą i czasem
przypominania o tym o czym zazwyczaj nie chcemy pamiętać.
Mówienie w dzisiejszych czasach o pokucie i potrzebie nawrócenia nie
bardzo jest w modzie, bo czasy współczesne cierpią na duchową krótkowzroczność
i oczarowanie doczesnością. Nie dostrzegając wiecznych horyzontów, gloryfikują
doraźny sukces i płytkie szczęście. Stąd tym bardziej trzeba sobie o
tym rzypominać, abyśmy nie dali się pochłonąć owej doczesności.. Bo doczesność
sama w sobie nie jest złem, ale tylko wtedy, gdy jest mądrze przemieniana w
wieczność. I to właśnie proponuje nam Kościół w okresie rozpoczynającego się
Wielkiego Postu; jak mądrze przez pokutę i nawrócenie przemieniać to, co
nieustannie przemija w tworzywo wieczne.
Pochylając
głowę do posypania popiołem pomyśl właśnie o tym, że oto Chrystus, Który
jest także Panem czasu i wieczności powołuje cię właśnie do czegoś większego,
do nieśmiertelności.
Komentarz alternatywny
Tyle już razy w moim życiu przeżywałem Środę Popielcową, tyle już razy
rozpoczynałem Wielki Post ... I za każdym razem powracające z coraz
większą wyrazistością pytanie; „I co się w moim życiu zmieniło?” A nawoływanie
Chrystusa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mt 1,15) pozostaje
nadal zadaniem do wykonania. Jak trudno jest coś zmienić w życiu, jak trudno
jest radykalnie uwierzyć w Ewangelię ... Dlaczego? Przecież nie brak mi ani
środków, ani możliwości. Przecież nie jestem ateistą, czy nawet kimś religijnie
obojętnym. Przecież wewnętrznie jestem przekonany o słuszności Ewangelii, o
Prawdzie Dobrej Nowiny, tylko ... tylko jakiś marazm już dawno wkradł się w
moje życie. Marazm i zniechęcenie, ociężałość i brak dynamizmu. Życie codzienne
arogancko wciska się ze swoimi potrzebami i nakazami, ze swoimi ekonomicznymi
„prawami” . I tak trudno nabrać dystansu, tak trudno oderwać się -chociaż na
chwilę- od konieczności robienia pieniędzy, tak trudno zaryzykować i pójść na
całość. Tak trudno w końcu zaufać Chrystusowi, w Którego przecież wierzę! Ale
jakoś tak nijako i bez przełożenia na życie. I powracają pełne wyrzutu słowa
Chrystusa: „Biada tobie, bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u
was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły.” (Mt
11:21)
Każdy Wielki Post, to kolejna okazja do wyrwania się z marazmu i
nijakości, do krytycznego spojrzenia na swoje życie, do podjęcia na nowo
wysiłku zmiany, nawrócenia, do otrząśnięcia się i rozpoczęcia na nowo. Warto co
roku podejmować taki wysiłek, mimo, że nieraz wydaje się nam, że jest on tak
nieefektywny, że skutki są tak mało widoczne. Warto, bo może bez tych
corocznych małych wstrząsów byłoby jeszcze gorzej? Bo
może bez tego corocznego posypania głowy popiołem zapomniałbym w ogóle, że
prochem jestem i wpadłbym w pychę nie do uniesienia? A nie ma nic gorszego dla
człowieka niż pełne pychy przekonanie, że się jest doskonałym i że już nic nie
należy zmieniać.
Stefan
Świeżawski pisał – „naprawdę wolny jest człowiek, w którym może się rozwijać
pełne życie duchowe, przyrodzone i nadprzyrodzone, nie natrafiając na przeróżne
opory rozlicznych braków, a zwłaszcza grzechu”. Uwolnić się od rozlicznych
spętań, jakie nawarstwiały się całymi miesiącami w naszym życiu, żeby swobodnie
zbliżać się do Boga, wzmacniać miłujące więzi że Stwórcą, to podstawowy cel
Wielkiego Postu.