Ksiądz Antoni Słomkowski
1900-1982

                               
 
   
 Czas, co w przelocie piramidy kruszy,
      wszystko ci weźmie, życie twoje strawi.
      Tylko co dobre, co piękne w twej duszy,
      to ci zostawi.

      Jest jednym z mniej znanych, a jednocześnie jednym z najbardziej zasłużonych Kościołowi i Polsce duchownych w okresie po II wojnie światowej. Choć w jego pogrzebie uczestniczyło kilkudziesięciu biskupów z całej Polski, a w czasie ceremonii słowo o śp. zmarłym wygłosił sam ksiądz Prymas, to za życia ksiądz Słomkowski nie dbał o zaszczyty ani dobra doczesne. Wszystko co miał, oddawał potrzebującym. Sam jadał skromnie i chodził w wytartej sutannie. Całym swoim życiem pełnym trudu i wyrzeczeń, swoją heroiczną postawą świadczył Ksiądz Profesor o miłości do bliźniego. Nawet kiedy próbowano zakazami i szykanami zamykać mu usta, kiedy go szkalowano i więziono. Cierpiał z pokorą i nigdy się nie skarżył. Do końca życia nie powiedział złego słowa na swoich prześladowców. Nie domagał się od nich rehabilitacji ani zadośćuczynień. Do końca swoich dni pozostał cichym i skromnym człowiekiem. 

      Kiedy w 1947 roku, Ojciec święty Pius XII nadał mu tytuł Prałata Honorowego Jego Świątobliwości, nie chciał przyjąć tego tytułu. Pisał w tej sprawie nawet do Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego, pytając, jak się od tej godności wymówić. Jednak Ksiądz Prymas kategorycznie nakazał mu ów tytuł przyjąć. Sam również w uznaniu zasług Księdza Profesora, w 1958 roku mianował go Kanonikiem Gremialnym Kapituły Prymasowskiej w Gnieźnie. I w tym przypadku również musiał kategorycznie nakazać księdzu Słomkowskiemu godność tę przyjąć. Jednak na grobie księdza Słomkowskiego nie ma nawet wzmianki o tych tytułach. Ksiądz Profesor nie chciał, by wspominano urzędy, które piastował czy instytucje, które zakładał. Pragnął, aby jego grób nie wyróżniał się spośród innych. Nawet na łożu śmierci, w środku nocy, pisząc swój testament zanotował: „Już odchodzę. Nikogo nie budzę, bo to mnie od śmierci nie uchroni, a im przeszkodzi w spokojnym śnie”. I odszedł. Tak cicho jak żył.

    Kim był

      Był wybitnym filozofem, uczonym i teologiem. Sekretarzem przedwojennego Prymasa Polski kardynała Augusta Hlonda i bliskim współpracownikiem jego następcy, biskupa lubelskiego, późniejszego Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego. Był pierwszym powojennym Rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, zwanym jego Odnowicielem. Wraz z księdzem Eugeniuszem Weronem założył Prymasowskie Studium Życia Wewnętrznego, którym przez lata kierował. Założył również ośrodek rekolekcyjny w Kaniach, gdzie pracował aż do śmierci. Ksiądz Słomkowski był wykładowcą w Prymasowskim Seminarium Duchownym W Gnieźnie, Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu oraz Seminarium Duchownym Księży Pallotynów. Jest autorem licznych publikacji i wielu książek, z których najważniejsza to „Teologia życia wewnętrznego”. Pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego orderem Odrodzenia Polski z Krzyżem Komandorskim i Gwiazdą.

    Potęga modlitwy

    
  Już w młodości poznał potęgę modlitwy, kiedy jako gimnazjalista, w 1920 roku na ochotnika zgłosił się na wojnę z bolszewikami. W czasie walk, w sierpniowym upale, żołnierze często nie mieli nic do picia. Aby zaspokoić pragnienie, pili więc wodę z kałuż. Wielu z nich zachorowało potem na tyfus. Między nimi i Antoni. Dotransportowany do szpitala polowego był już w tak ciężkim stanie, że lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Umierającego, wyniesiono na zewnątrz i położono z innymi konającymi. Tak odnalazła go matka. Leżał pomiędzy trupami nie dając już żadnych oznak życia. Jednak matka nie poddała się rozpaczy. Zaczęła go tulić i rozgrzewać. Płacząc i modląc się wyciągnęła go spomiędzy nieboszczyków. I wtedy stał się cud. Antoni znów zaczął oddychać, a po kilku miesiącach troskliwej pielęgnacji, powrócił do zdrowia.

      Od tego momentu mawiał, że nie ma takiej sytuacji, w której modlitwa nie mogłaby pomóc. Sam w chwilach najtrudniejszych zwracał się do Matki Najświętszej o pomoc i obronę. I często ją otrzymywał. „Wszystko można osiągnąć modlitwą” – mówił odmawiając codziennie różaniec. Jego głęboka wiara pomagała mu przezwyciężyć wszelkie trudności. Znana jest sytuacja z czasów, kiedy był Rektorem KUL. Zbliżała się Wielkanoc, a w kasie uniwersytetu nie było już żadnych pieniędzy. Ksiądz Profesor nie miał nawet środków na wypłaty dla pracowników. Wziął wtedy różaniec i poszedł do kaplicy modlić się przez całą noc. Nad ranem, do klęczącego Rektora podeszło trzech mężczyzn i wręczyło mu potrzebną kwotę.

      Dzisiaj, po latach, dzięki badaniom historycznym, wiemy że byli to przedstawiciele kierownictwa konspiracyjnego Okręgu Lubelskiego Armii Krajowej, którzy dowiedzieli się o trudnej sytuacji finansowej KUL i postanowili wspomóc uniwersytet. Te wymodlone pieniądze pomogły uczelni przetrwać najtrudniejszy okres. Zaś postać klęczącego samotnie nocą w kaplicy Rektora do dziś wspominają jego ówcześni studenci.

      Zapamiętałem Go jako człowieka głębokiej wiary.
      Często nocami, będąc sam w kaplicy, modlił się.
      Był to kapłan niezachwiany, bezgranicznie oddany
      prawdzie. Był prawdziwym męczennikiem Kościoła.

            Arcybiskup Bronisław Dąbrowski

    Prawda ponad wszystko

     Ksiądz Słomkowski przemawiał do ludzi nie tylko słowami, ale również własnym przykładem. Pragnął pokazać, że świętość dostępna jest dla każdego. Mawiał, że trzeba służyć innym ludziom. Uczył nas troski o drugiego człowieka. Uczył poważania i miłości do rodziców. Uczył odwagi i nieugiętości w obliczu niebezpieczeństwa. Uczył pokory i szacunku do Natury.

     Był człowiekiem głębokiej wiary i wielkim miłośnikiem prawdy. Bronił jej w każdej sytuacji: w pociągu, na ulicy, w sali wykładowej i celi więziennej. Bity i lżony na przesłuchaniach milczał nieugięcie. Wolał cierpieć niż skłamać. Nie znosił kłamstwa i za prawdę gotów był oddać życie. Brzydził się fałszem i obłudą. I nigdy nikogo nie potępiał. Zawsze z uwagą słuchał innych.

     Był człowiekiem prostolinijnym. U niego tak znaczyło tak,
     nie zaś nie. Z tego tytułu doszło do wielkiego konfliktu,
     kiedy stanął w obronie KUL-u. Kiedy powiedział:
     „Duszy młodzieży wam nie oddam” i zapłacił za to więzieniem
.

          Arcybiskup Bolesław Pylak

    Duszy młodzieży Wam nie oddam

     Za odmowę współpracy z reżimem, po serii szkalujących go artykułów w lubelskim „Sztandarze Ludu”, stanął przed członkami komunistycznych władz i prosto w oczy im oświadczył: „Duszy młodzieży wam nie oddam. Mogę zginąć, ale wiary młodzieży będę bronił”. W stalinowskich czasach wymagało wiele odwagi, żeby tak powiedzieć. Jednak ksiądz Profesor nigdy się nie bał. I zawsze na przesłuchania do UB nosił z sobą teczkę, w której na wypadek aresztowania trzymał bieliznę i szczoteczkę do zębów. I rzeczywiście, w końcu z jednego z tych przesłuchań już nie powrócił.

     Skazany za „nieprawomyślność polityczną”, był jedynym w ówczesnej Polsce więzionym rektorem uniwersytetu. Z przekazów ustnych innych skazanych wiadomo, że podczas wielogodzinnych, nocnych przesłuchań nakładano mu na głowę dzwon, w który z całej siły uderzano. „Drżały mi wtedy ręce i szczękały zęby” – pisze ksiądz Słomkowski w swoich wspomnieniach więziennych – „Nie byłem w stanie opanować tego drżenia zewnętrznego”. Jednak na wszystkich przesłuchaniach milczał. Do niczego się nie przyznawał, nikogo nie zdradził. Tak miłował prawdę, że nawet nie próbował kłamać, by się ratować. Milczał lub modlił się, co doprowadzało do furii przesłuchujących go oficerów. Po kilku latach, bez słowa wyjaśnienia, na fali odwilży zwolniono go z więzienia zakazując mu jednocześnie pracy dydaktycznej. Ksiądz Profesor zakasał więc rękawy i wziął się do pracy u podstaw. A schronienia i pomocy udzieli mu wtedy księża Pallotyni w Ołtarzewie.

    Nie czekał na "lepsze czasy"

     Tak jak w kwestii prawdy, nie szedł nigdy na żadne kompromisy, tak też nie czekał biernie na mające nadejść w przyszłości lepsze czasy. Osobiście zaczął budować ośrodek rekolekcyjny w Kaniach. Założył tam Instytut życia konsekrowanego Chrystusa Króla i Maryi Matki i Królowej, a jedna z jego członkiń, zainspirowana działaniem księdza Profesora, sprzedała wszystko co posiadała, aby zakupić ziemię w Kaniach. Tę ziemię, na której stoi obecnie ośrodek.

     Ksiądz Słomkowski słowem i własnym przykładem potrafił zmobilizować ludzi i pozyskać fundusze. Wielkie dzieła powstają w bólu, mawiał. Nie bójmy się więc trudności, choćby z początku wydawały się przeogromne. Róbmy wszystko co w naszej mocy i módlmy się, a dobry Bóg dopomoże.

     O tym, jak dobrym był organizatorem, a jednocześnie człowiekiem prawym, może świadczyć fakt, że kiedy starał się o postawienie kaplicy dla mieszkańców Kiczor na Orawie i zwrócił się do ówczesnego arcybiskupa Karola Wojtyły z prośbą o pozwolenie i błogosławieństwo, arcybiskup, późniejszy papież Jan Paweł II, odpowiedział mu natychmiast: „Niech Ksiądz Profesor robi, co się da. Ja się zgadzam na wszystko. Błogosławię i z góry zgadzam się na wszystko.”

     Był skrajnie bezinteresowny. Prowadził życie niemal ascetyczne.
     Zawsze jednak żywo troszczył się o innych. Okazywał przy tym
     niespożytą energię i pracowitość.

          Juliusz Kleiner, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego

    Święci i błogosławieni są wśród nas

     Są dusze, obok których cicho się przechodzi,
     jak przed tabernakulum, z pochyleniem czoła.
     Mają w sobie coś z jasnej, błękitnej powodzi,
     z Bożego dostojeństwa, z dobroci anioła.


     Kiedy ksiądz Słomkowski po wojnie, niemal od nowa tworzył Katolicki Uniwersytet Lubelski, chciał żeby nie tylko odbywały się tam wykłady, ale również tętniło życie naukowe. Pragnął kształtować kadrę inteligencji katolickiej w duchu społecznego zaangażowania i wolności myśli. Przygarniał i wspomagał osoby innej wiary, dzieci z rodzin niewierzących i żydowskich. Nigdy nie oceniał ludzi pod kątem ich stosunku do Boga czy religii. Cieszył się, gdy mógł coś zrobić dla drugiego człowieka. Był dla innych zawsze niezwykle serdeczny i wrażliwy. Miał wielkie zaufanie do ludzi. Przez całe życie starał się pielęgnować to, co w człowieku dobre i piękne, czyli Miłość i Prawdę. Dlatego właśnie powołał do istnienia Instytut Chrystusa Króla i Maryi Matki i Królowej, dlatego stworzył Prymasowskie Studium Życia Wewnętrznego, dlatego budował ośrodek rekolekcyjny w Kaniach.

     Czynił to w trosce o przygotowanie duchowe elity naszego kraju. O jak najlepszą formację intelektualną ludzi młodych. O ich wychowanie w kulturze ducha. Robił to, by pomóc ludziom w kształtowaniu postawy, której tak bardzo potrzebuje teraz nasza Ojczyzna. By pomóc jej wydźwignąć się ze słabości wad naszych narodowych.

     Dla tych, którzy pragną dowiedzieć się czegoś więcej o księdzu Słomkowskim, polecamy książkę ks. profesora Józefa Warzeszaka „ks. Antoni Słomkowski, 1900-1982. Rektor i odnowiciel KUL, teolog-rekolekcjonista, człowiek sumienia.” oraz opracowanie pod red. ks. Marka Chmielewskiego „Ksiądz rektor Antoni Słomkowski. Stulecie urodzin. Materiały z sympozjum KUL.”