„Prace Verneologiczne” zeszyt 3

Krzysztof Czubaszek

Dwie wyprawy - dwie utopie


Księżyc zawsze pasjonował i intrygował ludzi. Najbliższe Ziemi ciało niebieskie było obiektem kultów, wierzeń, obserwacji, spekulacji. Kolejne pokolenia starały się przeniknąć tajemnicę zawieszonej na firmamencie srebrnej tarczy bądź na sposób magiczny, bądź naukowy. O ile jej strona widoczna z biegiem czasu została całkowicie poznana i pozbawiona tajemnic, o tyle jej część ukryta przed wzrokiem ludzkim ciągle spędzała sen z powiek tak naukowcom, jak i marzycielom.

Dopóki rozwój techniki nie pozwolił stanąć człowiekowi na Księżycu i naocznie przekonać się, jak tam jest naprawdę, dopóty na nim lądowano w wyobraźni i umieszczano akcje przeróżnych opowieści. Wszystkim Polakom znana jest chyba legenda o czarnoksiężniku Twardowskim, który po dziś dzień podobno zerka na nas z miejsca swego zesłania. Wychodząc poza krąg polskiej kultury, opis podróży pozaziemskich znaleźć można już u Lukiana, a na dobre wybierać się na Księżyc zaczęli autorzy XVII-wieczni. "W roku 1638 ukazała się książka angielskiego biskupa Francisca Godwina pt. The Man in the Moon (Człowiek na Księżycu), której tytułowy bohater, Domingo Gonzales, w powietrznym statku unoszonym przez ptaki zwane gansas doleciał do Księżyca i opisał księżycowe społeczeństwo. (...) Równocześnie ukazała się inna pozycja: Odkrycie nowego świata na Księżycu (1638) - Johna Wilkinsa, popularny esej naukowy podejmujący satyryczne projekty podróży międzyplanetarnych, oparty na rzetelnej znajomości ówczesnych nauk"1. Podróż na naszego naturalnego satelitę opisał w roku 1650 również Savinien Cyrano de Bergerac w książce Histoire comique ou voyage dans la Lune (Zabawna historia czyli podróż na Księżyc). Powieść tę przyswoił Polakom Teodor Tripplin i wydał w 1858 roku w Petersburgu wraz z własną wizją podniebnej eskapady - Podróżą po Księżycu odbytą przez Serafina Bolińskiego. Wspomnieć jeszcze należy o wydanej w 1827 roku w Nowym Jorku książce J. Etterlyego Podróż na Księżyc.

We wszystkich tych pozycjach próżno szukać naukowego, scalonego przepisu czy sposobu pokonania trudności z dostaniem się na Srebrny Glob, jak też rzetelnego jego opisu. Są to raczej fantastyczne opowiadania, których jest on jedynie pretekstem czy rekwizytem. Za bezsprzecznie pierwszą próbę opisu podróży jako projekcji wyprawy naukowej uznać należy książki Juliusza Vernea: Z Ziemi na Księżyc (1865) i jej kontynuatorkę - Wokół Księżyca (1870).

Ten dziewiętnastowieczny francuski autor uważany jest głównie za pisarza dla dzieci i młodzieży. Większą część swego dorobku literackiego poświęcił jednak popularyzacji osiągnięć nauki i techniki, oraz projektowaniu nowych wynalazków i rozwiązań mających uszczęśliwić ludzkość i poprowadzić ją ku przyszłości. Z Ziemi na Księżyc i Wokół Księżyca to ubrany w ciekawą fabułę i wciągającą akcję rzetelny i zgodny z ówczesnym stanem wiedzy plan astronautycznej ekspedycji. Jak i w innych powieściach Vernea, tak i tu "Cel wyprawy pozostaje niezmieniony: wyjeżdża się, by zapełnić obecne wciąż na mapie białe plamy, by umożliwić pokojową ekspansję cywilizacji europejskiej"2. Tym razem jest to mapa nieba, a następnie Księżyca.

Juliusz Verne zanim jeszcze wkroczył tryumfalnie na literacką arenę Paryża swym cyklem Niezwykłych Podróży wielokrotnie podkreślał, że chce pisać 'powieści o nauce'. Cel swój osiągnął i nie bez powodu nazywać go można ojcem literatury science fiction. "Rozmach postępu technicznego, jakim we wszystkich dziedzinach zapisał się wiek XIX stworzył niejako miejsce dla literatury afirmującej geniusz odkrywczy człowieka. Odwieczne marzenia poczęły zmieniać poetykę, przyoblekać się w kształt fantastycznych wynalazków. Krystalizująca się w tych warunkach literatura science fiction była jakby próbą powrotu do romantyzmu, choć na pozytywistyczną modłę. Juliusz Verne nigdy nie tworzył swych światów powieściowych jako zupełnie swobodnych kreacji wyobraźni. Za prawo do fantastycznego zmyślenia płacił swej trzeźwej epoce pozytywną monetę dydaktyki. (...) Wszystkie jego powieściowe wynalazki w większym lub mniejszym stopniu zachowywały cechy prawdopodobieństwa z punktu widzenia aktualnego poziomu wiedzy i stan jej pośrednio odzwierciedlały"3.

Od chwili ukazania się księżycowych powieści Vernea trudno się było komukolwiek zmierzyć ponownie z tematem astronautycznego wojażu. Opracowany perfekcyjnie przez francuskiego pisarza mógł się jedynie stać inspiracją opowieści, której punkt ciężkości przesunięty by został z naukowej rzetelności na wolną fantastykę. Próbę jej snucia w niespełna czterdzieści lat po ukazaniu się wspomnianych powieści Vernea młodopolski poeta i dramaturg Jerzy Żuławski. Efektem jego prozatorskich zapędów stała się tzw. trylogia księżycowa, na którą złożyły się trzy powieści: Na Srebrnym Globie, Zwycięzca, Stara Ziemia. Pierwsza z nich okazała się najbardziej udana i co za tym idzie - najchętniej czytana. Z interesującego nas punktu widzenia wypada się również zająć tylko nią, gdyż znajdujemy tam zaczerpnięty z Vernea motyw podróży na Księżyc.

Źródeł inspiracji Na Srebrnym Globie nie trzeba się domyślać, gdyż już na początku powieści czytamy, że "Fantastyczny pomysł Juliusza Vernego miał być nareszcie urzeczywistniony w sto kilkadziesiąt lat po śmierci swego autora"4. Także metodę osiągnięcia naturalnego satelity Ziemi wziął Żuławski żywcem od francuskiego literata-fantasty. Jak u jednego, tak i u drugiego bohaterowie zostają wystrzeleni z armaty w pocisku-kapsule, stanowiącym międzyplanetarny pojazd.

Czy więc Żuławski skopiował jedynie pomysł Vernea? Nie miałoby to najmniejszego sensu, gdyż Czarodziej z Nantes, jak niektórzy zwą tego ostatniego, był powszechnie znany również polskiemu czytelnikowi. Żuławski wykorzystał jedynie schemat, w który wpisał nową i całkiem odmienną treść. Bohaterowie Na Srebrnym Globie "wsiedli po prostu w Verneowską rakietę"5, by udać się na całkiem inną wyprawę.

By uzmysłowić sobie różnicę między zajmującymi nas powieściami Vernea i Żuławskiego nie trzeba się zbytnio w nie zagłębiać. Już powierzchowna ich lektura uzmysławia nam jej rozmiar.

Z Ziemi na Księżyc jest jednym wielkim opisem przygotowań do lotu. Autor nie szczędzi nam potężnych wywodów naukowych, obliczeń, dowodów szeregu praw astrofizycznych. Poznajemy najdrobniejsze szczegóły związane z zastosowanymi rozwiązaniami technicznymi, przysposabianym ekwipunkiem. Przenikamy wraz z bohaterami tajemnice obiektu i celu wyprawy, deliberujemy nad przeróżnymi niebezpieczeństwami czyhającymi na podniebnych podróżników. Wokół Księżyca to z kolei nie mniejsza porcja naukowych obserwacji, wyjaśnień i hipotez dotyczących najbliższego Ziemi ciała niebieskiego i przestrzeni wokół niego.

Jakże inaczej jest ta problematyka ujęta w Na Srebrnym Globie. O okolicznościach i organizacji lotu dowiadujemy się z kilkunastostronicowego quasi-wstępu. Zasadnicza część książki dotyczy już samego pobytu na Księżycu. Informacje o nim też nie stanowią istoty opowieści. Jak pisze H. Karwacka, "nie absorbowały zbytnio uwagi pisarza elementy fantastyki technicznej"6. Była ona jakby koniecznym tłem, skoro autor zdecydował się umieścić akcję w tak egzotycznym miejscu. "Naiwność założeń księżycowej eskapady i prostota, wręcz ubóstwo wymyślonych środków technicznych służących do jej urzeczywistnienia każą widzieć w nich tylko materiał, z którego wyobraźnia buduje dogodną scenerię dla tego, co ją istotnie zaprząta"7.

Cele, jakie stawiają wyprawom bohaterowie Vernea i Żuławskiego, z pozoru łudząco podobne i zbieżne, po wnikliwszej analizie przestają się pokrywać. U francuskiego pisarza "trzej badacze, pragnąc rozszerzyć krąg ludzkiego poznania, zapuścili się śmiało w przestworza międzyplanetarne, narażając własne życie z tym najbardziej podziwu godnym eksperymencie naszych czasów"8. Bohaterowie wykreowani przez naszego autora zaś "myśleli czasem upojeni wielkością swego przedsięwzięcia - nuż znajdą na tamtej stronie księżyca raj czarodziejski i dziwny świat nowy, zgoła odmienny od ziemskiego"9. Ci pierwsi wyruszają więc, by w imię ludzkości spenetrować, zająć kolejny obszar, uczynić go uległym i służebnym. Drudzy z kolei szukają dla człowieka alternatywy Ziemi i tego, co na niej jest jego dziełem. Poznanie u Vernea jest zadaniem nadrzędnym, celem głównym i najszlachetniejszym. U Żuławskiego jest ono karą, potępieniem: "nie opuszcza się Ziemi bezkarnie i nie zagląda bezkarnie w tajemnice oku ludzkiemu zakryte"10.

Zauważyć można w tym miejscu, że opowieści Vernea i Żuławskiego odpowiadają wektorom o przeciwnych zwrotach. Z Ziemi na Księżyc i Wokół Księżyca znaczą kolejne kroki na drodze ku niewiadomej, ku przyszłości. Na Srebrnym Globie ciągle odwołuje się natomiast do prapoczątków, do sytuacji biblijnych. Wyprawa jest jak zerwanie jabłka z drzewa wiadomości Dobrego i Złego. Uczestnicy jej to Ewa i kilku potencjalnych Adamów nowego rodu. Główny bohater i narrator pamiętnika - Jan Korecki zostaje z czasem przemianowany na Starego Człowieka i czczony jak Bóg przez tych, którzy urodzili się już na Księżycu. "Tak, wszystko on zrobił, dla pierwszych ludzi zrobił to morze i słońce, i stawy..."11 - mówią oni o nim. Toposy biblijne porozrzucane są po całej powieści. Czytamy w pewnym miejscu, że "unosił się wóz na falach, jak ongi arka Noego, tym podobniejszy do niej, że tak samo uratował ród ludzki na tym globie od zatraty"12.

Trzymając się terminologii matematycznej można by też określić opowieść Vernea jako linearną, Żuławskiego zaś jako cykliczną. Bohaterowie z Ziemi na Księżyc i Wokół Księżyca nie oglądają się za siebie. Dążą na przód, po prostej linii rozwoju ludzkości. Postacie z Na Srebrnym Globie są uczestnikami powtórnego Genezis, dają początek nowej cywilizacji. Stają w punkcie wyjścia, który ludzie dawno mają już za sobą. Verne w przyszłości szuka tryumfu rodzaju ludzkiego, Żuławski w aktualizacji przeszłości próbuje znaleźć przyczynę jego upadku.

Nietrudno więc zauważyć, że książki francuskiego autora pisane są w duchu pozytywistycznego optymizmu, wiary w nieograniczone możliwości ludzkiego umysłu. Nie ma w nich miejsca na zwątpienie, załamanie, smutek, żal. Jak czytamy w nich, "Wszystko (...) wydawało się proste, zwykłe, łatwe, z góry uwieńczone powodzeniem i trzeba było być naprawdę bardzo przywiązanym do tego nędznego globu ziemskiego - i to przywiązanym w sposób małostkowy - aby nie pójść za przykładem trzech podróżnych wyruszających na podbój Księżyca"13. Z kart powieści Żuławskiego wieje młodopolskim przygnębieniem. Przesiąknięta jest ona ciężką, żałośliwą, wręcz boleściwą, dekadencką atmosferą. Wokół czai się śmierć, nie widać sensu działań i istnienia. Wszyscy tęsknią za Ziemią i wpatrują się w nią. Korecki pisze o niej w swym pamiętniku, że "lśniła trupim blaskiem, wygięta w wąski, ostry sierp, zawieszony nad padołem jakby znak śmierci"14.

Kostucha szczególnie upodobała sobie wyprawę Żuławskiego. Uczestnicy jej sukcesywnie się wykruszają, znacząc trasę kolejnymi grobami. Kronikarz podróży pisze: "Uczuliśmy jej obecność i bliskość i wszechwładztwo tak żywo, jak nigdy tam na Ziemi. Spoglądamy mimo woli po sobie: na kogo teraz kolej?...15 (...) zbliża się tak powoli, że możemy każdy krok jej obliczyć, że wiemy, kiedy pocznie nas chwytać za gardła zimną dłonią i dusić..."16.

Nie sposób nie pokusić się tu o porównanie skrajnie różnych właściwości języka użytego w powieściach Vernea i Żuławskiego. Przykładów z Z Ziemi na Księżyc i Wokół Księżyca nie ma co przytaczać, gdyż właściwie w każdym miejscu tekst jest precyzyjny, chłodny, powściągliwy, opisowy. Służyć by mógł za sprawozdanie czy podręcznikowy wykład. Tu i ówdzie pozwala sobie autor na niewinne wykrzyknienia w stylu "hura", "to imponujące", "niesamowite". Na Srebrnym Globie napisane jest w duchu ekstatyczno-naturalistycznym, czyli zgodnie z gustami epoki, w której powstało. Wcale nie do rzadkości należą takie passusy jak ten: "Z błędnym uporem wpatrywałem się w jego poruszające się szczęki i obdzierałem je w myśli z ciała, potem obnażałem tak samo jego czaszkę, żebra, piszczele - i patrząc na człowieka, miałem kościotrupa przed oczyma, który się zdawał mówić do mnie ze złośliwym grymasem: tacy będziecie wszyscy - niezadługo"17.

Znamiennym szczegółem podkreślającym i uzmysławiającym pozytywistyczny rodowód powieści Vernea i młodopolski Żuławskiego jest brak bądź obecność w ich fabule postaci kobiety. W całej twórczości wielkiego nantejczyka odnajdujemy ich niewiele, a i te, które się pojawiają, przedstawione są powierzchownie i schematycznie. Zarzuca się nieraz francuskiemu autorowi wręcz mizoginizm, lecz jest to, zdaje się, określenie zbyt mocne i krzywdzące. Dominacja bohaterów męskich wynikała raz ze specyfiki czasów, w których feministki dopiero zaczynały walczyć o swe prawa; dwa - z charakteru przedstawianych w książkach Vernea światów. Przygoda, podróże, wynalazki techniczne - wszystko to znajdowało się raczej w kręgu zainteresowań mężczyzn.

Z zupełnie inną sytuacją mamy do czynienia u Żuławskiego. Kobieta odgrywa u niego ogromną rolę. Marta z Na Srebrnym Globie to typowa femme fatale. Jest obiektem pożądania każdego uczestnika wyprawy, sama przy tym będąc nieszczęśliwą. Wokół niej rozgrywa się tragedia, której jest uczestniczką, ale też przede wszystkim powodem. Tragedia tym większa, że jest ona osobą kluczową, Ewą przyszłego księżycowego pokolenia, matką nowej ludzkości. Korecki wyznaje: "zaczynam tęsknić za tą wielką tajemnicą życia, którą ma w sobie kobieta - i za tym świętym obłędem, w którym się owa tajemnica objawia - za miłością18. (...) Gorączka mózg mi trawi, krew faluje wściekle we wszystkich żyłach, a oczy mam jej tak pełne, że choć zamknę powieki, widzę ją przed sobą z jakąś straszną niesłychaną wyrazistością"19.

Marta jest jedyną kobietą na Księżycu i staje się przez to dla obecnych na nim mężczyzn dobrem najwyższym i bezwzględnym. W grę zaczynają wchodzić nie uczucia, prawa, rozsądek, lecz ślepy instynkt, pierwotna i naturalna żądza istnienia i stwarzania. Świat skonstruowany przez Żuławskiego organizują więc dwa żywioły: miłość i śmierć. Verne'a zaś interesuje przede wszystkim afirmacja witalności i intelektu.

Pozytywistyczny pragmatyzm Z Ziemi na Księżyc i Wokół Księżyca implikuje uporządkowanie elementów świata przedstawionego i kompozycji. Jak pisze J. K. Palczewski, "Verne usiłuje wszystko uzasadnić do końca, tak aby czytelnik pozbył się jakichkolwiek wątpliwości (...)20. Czytając Vernea odnosi się wrażenie kompletności, pełni satysfakcjonującego zakończenia. Jeżeli padają jakieś pytania, zazwyczaj znajduje się na nie odpowiedź twierdząca"21. Opowieść kończy się więc optymistycznie - bohaterowie powracają na Ziemię, gdzie okrywa ich nimb sławy pogromców kosmosu. Misja została spełniona, obiekt możliwie zbadany, przesądy i spekulacje dotyczące drugiej, niewidocznej z Ziemi strony Księżyca obalone.

W Na Srebrnym Globie jedyny żywy uczestnik wyprawy - Korecki w ostatnim zdaniu książki wzdycha: "O, Ziemio Utracona"22. Jest na krawędzi życia i śmierci. Ma poczucie kompletnej klęski. Dokonuje żywota z dala od ukochanej planety, na niegościnnym jej satelicie, na którym zamiast raju dla ludzkości współstworzył żałosną i karykaturalną rodzaju ludzkiego odmianę.

W świetle przytoczonych przykładów widać wyraźnie, że książki Vernea i Żuławskiego mają ze sobą naprawdę niewiele wspólnego. Z Ziemi na Księżyc i Wokół Księżyca można by zaliczyć do nurtu tzw. utopii wynalazku, która stara się możliwie najprawdopodobniej zaprojektować elementy techniki, odkrycia naukowe, drogi rozwoju i postępu. Człowiek jako podmiot osobowy i społeczny wraz ze swymi egzystencjalnymi problemami nie odgrywa tu znaczącej roli. Jest wprzęgnięty w rozwój wydarzeń prowadzących ku finalizacji przedsięwzięcia. Na Srebrnym Globie z kolei, cytując słowa R. Handkego, "zewnętrznie i chwilami tylko przypomina rysy Verneowskiej science fiction, w istocie zaś jest historią mitu, antyutopią na pytanie o zależność między szczęściem ludzkości a postępem technicznym dającą odpowiedź negatywną, a więc sprzeczną z niezachwianym w tej dziedzinie optymizmem wczesnej fantastyki naukowej"23, tak doskonale widocznym w dziełach jej ojca - J. Vernea.


Przypisy:

1 A. Niewiadowski, Literatura fantastyczno-naukowa, Warszawa 1992, s. 22-23.

2 J. Tomkowski, Juliusz Verne - tajemnicza wyspa?, Łódź 1987, s. 49.

3 R. Handke, Polska proza fantastyczno-naukowa. Problemy poetyki, Wrocław-Warszawa-Kraków 1969, s. 29.

4 J. Żuławski, Na Srebrnym Globie, Kraków 1959, s. 8.

5 H. Karwacka, O trylogii fantastycznej Jerzego Żuławskiego [w:] "Zeszyty Naukowe U.Ł.", S. I., z. 25., Łódź 1962, s. 106.

6 Ibidem, s. 81.

7 R. Handke, op. cit., s. 32.

8 J. Verne, Z Ziemi na Księżyc [w:] idem, Wokół Księżyca, tłum. Ludmiła Duninowska, Warszawa 1975, s. 144.

9 J. Żuławski, op.cit. s. 18.

10 Ibidem, s. 139.

11 Ibidem, s. 348.

12 Ibidem, s. 186.

13 J. Verne, op. cit., s. 131.

14 J. Żuławski, op. cit., s. 57.

15 Ibidem, s. 31.

16 Ibidem, s. 75.

17 Ibidem, s. 79.

18 Ibidem, s. 100.

19 Ibidem, s. 146.

20 J. K. Palczewski, Wstęp [w:] H.G. Wells, Wehikuł czasu, Wrocław 1985, s. IX.

21 Ibidem, s. X.

22 J. Żuławski, op. cit., s. 376.

23 R. Handke, op. cit., s. 31.


Tekst ten w języku francuskim zamieszczony został w "Bulletin de la Société Jules Verne", nr 2 [126], 1998